Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 13:06, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
equitanadzięki!!!
Tak jak napisałam wyżej mam nadzieję, że to ten najgorszy lękliwy okres szczeniaka się trafił i po 2 tygodniach minie tak jak w książkach piszą.
Telewizora w domu się nie boi. Jest cały czas włączony. Może dlatego, że sąsiad włączył straszne basy to ją przestraszyło.
Ostatnio zmieniony przez justek dnia Czw 13:07, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 13:16, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
justek napisał: |
Telewizora w domu się nie boi. Jest cały czas włączony. | justek - cały czas jest łatwo. Nowe dźwięki NAGLE jest trudniej. Dlatego napisałam, żeby od czasu do czasu włączać i wyłączać - najpierw na cicho, powolutku coraz głośniej.
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Czw 13:17, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 13:25, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | justek napisał: |
Telewizora w domu się nie boi. Jest cały czas włączony. | justek - cały czas jest łatwo. Nowe dźwięki NAGLE jest trudniej. Dlatego napisałam, żeby od czasu do czasu włączać i wyłączać - najpierw na cicho, powolutku coraz głośniej. |
aha ...
to przeciwiczymy tak jak piszesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
chemec
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mińsk Mazowiecki
|
Wysłany: Czw 15:13, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: |
Wyluzuj! Wyluzowany przewodnik = wyluzowany pies |
Małe kroczki, trochę czasu i będzie dobrze.
Powodzenia
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:46, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dziś zaświeciło dla nas słonko!
Po południu pojchaliśmy do miasta. Oczywiście małą zabrałam. W samochodzie była bardzo spokojna, zaciekawiona gdzie jedziemy. Troszkę bała się wody kiedy mąż wjeżdżał w kałuże ale po trzeciej już jej minęło.
Na szczęscie padał lekki deszcz nie było dużo ludzi tam gdzie stanęliśmy na parkingu. Jak mała zobaczyła trawkę to od razu ogon do góry i chciała wyjść ale ja wiedziałam, że tutaj często wyprowadzane są psy więc wzięłam ją na ręce i puściłam dopiero na bruku. Szła bardzo łądnie na smyczce przy mojej nodze i merdała ogonkiem, podskakiwała i z moich obserwacji jej reakcji dla mnie to była radość.
Szliśmy ulicą zamkniętą dla ruchu aut, taką promenadą, która jest podzielona takimi wielkimi donicami o na tej ulicy byliśmy
na chodniuku chodziły gołębie i mała się nie wystraszyła, przecxhodzących po drugiej stronie ludzi też jakby nie zauważyła.
Weszliśmy do pizzeri gdzie umówiliśmy się z rodzicami (tam można wchodzić z pieskami ) mała się nie bała. Nie było nikogo oprócz nas i obsługi. Siedliśmy przy stoliku, mała zajęła miejsce na kocyku obok mnie (kocyk położyłam na fotelu i leżała). Była bardzo spokojna jak podchodziła kelnerka. Dałem psince gryzak i zajęła się jego gryzieniem. Nie piszczała, nie rwała się na ręce ani do ucieczki. Spokojnie leżała i zajmowała się gryzakiem.
Po jakimś czasie wyszłam z nią na spacerek. Tym razem była śmielsza. Razem z moją mamą przeszłyśmy drogę do samochodu i małej się to podobało. Nie wystraszyła się idących obok młodych chłopców (było ich 5ciu). Cały czas ją obserwowałam i byłam wyczulona na każdy jej gest, odruch, odgłos.
Przeszłyśmy się 15min i przez ten czas było wszystko ok. Weszłyśmy ponownie do restauracji a po chwili do stolika obok nas usiedli młodzi ludzie z maleńkim dzieckiem. Frida nie zareagowała zajmował się w tym czasie ukradzioną ode mnie papierową chusteczką, którą rozdrobniła na kawałeczki z wielką radością.
Była ciekawa kto siedzi obok na tyle, że kiedy wzięłam ją na chwilkę na kolana wysuwała nochala w stronę tych ludzi i podwąchiwała. Nie pozwoliłam na nic więcej bojąc się reakcji.
Jak skończyliśmy ponownie mała szła na smyczy do auta. Brykała obok nas i nie przeszkadzali jej ludzie obok choć widać było, że nie chce się jeszcze do nich zbliżać. Obserwowała co się dzieje, radośnie szła i patrzyła na nas.
Po powrocie do domu istny szał!!! Bawiła się w ogrodzie, biegała za piłką, szalała ... nie uspakajałam jej, ganiałyśmy się, przeciągałyśmy. Nie przeszkadzał jej ten sam szczekający pies, którego słysząc wcześniej się bała. Mąż zapalił motor w jej pobliżu na chwilkę cofnęła się 2 metry ale wróciła z zaciekawieniem i wąchała maszynę.
Nie bała bawić się na froncie ogrodu - przed domem. Była tak radosna i rozbawiona, że nic jej nie przeszkadzało.
Mam nadzieję, że to dobre objawy a ja w miarę dobrze się zachowuję w takiej sytuacji, że to nie jest za dużo. Ale byłam gotowa aby się wycofać gdyby było coś nie tak. Dlatego moi rodzice byli w pizzeri wcześniej zobaczyć ile jest ludzi i uprzedzić personel o bojaźliwym piesku (chodzimy do tej restauracji bardzo często i znamy właścicieli więc byli zaciekawieni jak to nam się uda). Kelnerka była bardzo powolna, nie robiła gwałtownych ruchów, za którymś razem podeszła bliżej fotelika na któym siedziała mała i nie było żadnej reakcji Fridy. Trzymając ją na rękach podeszłam pożegnać się z właścicielem a mała obserwowała i nosem próbowała węszyć.
Modlę się aby było już lepiej, tak bardzo się boję o małą i teraz ważę każdy nasz ruch i posunięcie. Dziś było fajnie. Jutro czeka nas kolejny dzień. Nie wiem co zrobimy, jeszcze myślę, gdzie mogę jechać aby nie było za duzo ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 21:37, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
justek napisał: |
Po południu pojchaliśmy do miasta. |
chciałaś napisać, że do Kołobrzegu
będzie dobrze
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:41, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Magnitudo napisał: | justek napisał: |
Po południu pojchaliśmy do miasta. |
chciałaś napisać, że do Kołobrzegu
będzie dobrze |
ano Kołobrzegu ... ja teraz na wsi mieszkam 10km od miasta
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 21:47, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
znam bo to moje rejony, do Dygowa na rowerze jezdziłam w ramach wycieczek a w K-gu mieszkałam do matury
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:10, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Magnitudo napisał: | znam bo to moje rejony, do Dygowa na rowerze jezdziłam w ramach wycieczek a w K-gu mieszkałam do matury |
to jak kiedyś przyjedziesz turystycznie w te rejony to nie zapomnij napisać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 3:03, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No super postępy! Justek, to faktycznie wygląda na okres nieuzasadnionej szczenięcej paniki. Wczoraj to, co przerażało śmiertelnie dziś jest normalne, a jutro będzie superowe, za to co innego, co wczoraj było normalne, jutro będzie straszne
Ten okres w życiu Deryś spędził z mamą i braćmi, więc nie mam porównania. A jak to było w przypadku Beruszka - już nie pamiętam. Ale nie jest najgorzej, postępy są wyraźne, a to, moim zdaniem, dobrze wróży na przyszłość.
Jako przykład podam Ci tu naszą Wermont i jej Małą. Miał to być straszny potwór (o Małej piszę rzecz jasna, nie o Wermont ). Poprzedni właściciele pozbyli się jej po kilku dniach, Malutka trafiła do Goranik, a później do Weroniki. Tyle miała z potwora co kowal z baletnicy! Dziś, po pół roku, to super suńka, bardzo kontaktowa, radosna i ciekawska. Poczytaj jej historię
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:40, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
justek, brawa wielkie dla Was!!! Moja jedyna dla Ciebie rada w tej chwili, to żebyś nie odpuściła ostrożności i pracy zbyt wcześnie. Chciałoby się ogłosić, ze już wszystko jest dobrze i zakończyć starania - i może byłoby dobrze już na zawsze, ale może nie... Tak że bądź ostrożna i uważna, tak jak jesteś teraz, powoli wprowadzaj coraz to nowe kontrolowane sytuacje, a za kilka lat będziesz mogła tylko wspominać, jak to było i radzić kolejnej osobie z podobnym problemem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:35, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dziś mamy kolejny dzień socjalizacji za nami. Był bardzo urozmaicony ale mała zniosła to bardzo dobrze ... myślałam, że dziś będzie bardziej spokojna wieczorkiem ale bardzo się myliłam ... szalała na całego w ogrodzie i w domu. Biegała, szczekała, aportowała ... pogoniła kota - jednak chyba się nie zaprzyjaźni z tymi zwierzakami.
Rano pojechałyśmy do biura do koleżanki. Pracuje z inną dziewczyną, biuro mają ciche, duże i pomyślała, że niuńka może da się tam wprowadzić. Po dojechaniu na parking jak wyszłyśmy z samochodu ogrom nowych dźwięków ją przeraził ... mewy, przejeżdżający pociąg, roboty drogowe. Cofnęłam się powoli do samochodu, położyłam ją na siedzenie (była już spokojna) i otworzyłam wszystkie okna w aucie. Mała aswoiła się w 10min z dźwiękami, wręcz nasłuchiwała co dzieje się dookoła.
Później zamiast pójść do koleżanki zadzwoniłam aby wyszła po nas. Przyszła, podeszła do auta, ja wyszłam i rozmawiałyśmy a mała patrzyła. Później wzięłam ją na ręce - była spokojna i poszłyśmy do biura.
Czuła się niepewnie ale nie panikowała. Chodziła, wąchała i trzymała się w pobliżu mnie. Po jakiś 30 min wzięła smaka z ręki koleżanki i dała się pogłaskać. Wyszłyśmy w międzyczasie na spacerek w zaciszne miejsce gdzie nie ma zwierząt i ponownie wróciłyśmy do biura. Tym razem mała szła (poprzednio ją niosłam). Wszystko było super! Nie przejawiała jakiejś super radości ale się nie bała.
Następnie pojechałam do mnie do pracy. ( w międzyczasie mała zdrzemnęła się w aucie) Zrobiłam tak samo. Zajechałam na parking, pootwierałam okna i po jakimś czasie wyszłyśmy na zewnątrz. Przyszły moje koleżanki. Mała troszkę się wystraszyła. Odeszłam z nią dalej na trawkę, była już spokojna więc wzięłam ją na ręce i poszłyśmy do biura. Tam zamknęłam się u księgowej i siedziałyśmy z małą. Dałam jej gryzaka i gryzła w kącie. Po jakimś czsie jak oswoiła się z głosem koleżanki to ta podeszła do niej. Mała dała się pogłaskać, nie uciekała a na koniec zasnęła i wynosiłam ją śpiącą do auta.
Przespała się, odetchnęła i postanowiłam, że na chwilkę zajadę do BB do salonu psiej urody. Akurat klientem był York. Mała szczekała na niego, zachęcała do zabawy, była ciekawa miejsca, dała się wziąć BB na ręce i nawet ustawić na stole. BB ją wygłaskała, wytuliła i mała byłą bardzo spokojna u niej na rękach.
Później wszedł Ricky - foksterier BB. Najpierw Frida z opuszczonym ogonem obserwowała psa. Ale gdzie on nie poszedł tam ona za nim leciała z tym spuszczonym ogonem i tak trochę to trwało. Później Ricky został wyproszony za takie drzwiczki ograniczające - taką kratkę i mała aż piszczała do niego i zaczepiała go zza tej kratki. Otworzyłyśmy ją i Frida już nie ze spuszczonym ogonem ale radśnie zaczepiała foksa a ten jakby jej nie zauważał. Później padła już ze zmęczenia na swoim kocyku i nie przeszkadzali jej kolejni ludzie, którzy kręcili się w salonie.
Po powrocie do domu chwilkę jeszcze spała a później szaleństwo na całego aż mnie wykończyła i teraz obydwie padłyśmy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ela_h
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Piła
|
Wysłany: Pią 20:16, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
justek bardzo sie cieszę że wszystko sie normuje i będzie dobrze.
Teraz już wiem że Frida została zabrana troszeczkę za wczesnie
dwa trzy dni i nie byłoby sprawy. Frida miała troszkę dużo przeżyć
wizyta u weterynarza, następny dzień wyjazd do Poznania i następna
wizyta u weta i szczepienie a na nastepny dzięn wyjazd z domu.
To było za dużo i za szybko.
Enzo Era i Etna nie wykazują zadnych objawów strachu i obaw wręcz
przeciwnie. Etna w tej chwili to żywioł nie można ja opanować
Frida bedzie taka sama tylko musisz postepować bardzo powoli
i rozważnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:31, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Elu staramy się jak możemy i uważamy na to co robimy i jak. Możesz nam wierzyć, że chcemy dla małej jak najlepiej. Jest naszym oczkiem w głowie, kochanym maleństwem!!! Nie pozwolimy aby stała się jej krzywda!!!
Teraz właśnie siedzi z mężęm na tarasie a obok niej nasz sąsiad i ona się nie boi!!! polizała jego rękę, dała się pogłaskać i odprowadzili razem z robertem sąsiada do domu ... on mieszka zaraz za płotem ale trzeba kawałek przejść ... prawie do tych kurek, o których pisałam mała jest radosna i ponownie zaczyna wieczorne szleństwa, właśnie słyszę jak szaleje z mężem
|
|
Powrót do góry |
|
|
justek
Zaangażowany
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:53, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Frida wpadła do domu ubłocona po szyję. Okazało się, że wyrywała się mężowi jak szli z sąsiadem i sama chciała iść. Nie straszny był pies za płotem ani kury dalej. Wbiegła do noajwiększej kałuży i upeplała się cała w błocie i oczywiście wpadła się pochwalić do domu jaka jest piękna taka mokra, kapiąca, klejąca się. Ale radochę miała ogromną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|