Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 9:33, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jak wzięłam Ailę ze schroniska to używałam zwykłej, grubej taśmy. Musiałam ją zawijać dookoła ręki prawej a w lewej dodatkowo trzymać Aila wazyła wtedy jakieś 24kg a ja mimo w sumie nie takiej znów najgorszej wówczas kondycji musiałam pilnować się bardzo (i mieć oczy wokół głowy w celu namierzania ewentualnych powodów do szarpnięcia), żeby się nie dać przewrócić.
Aila w zasadzie od początku była do opanowania jeśli miało się patyk, więc można było ją spuszczać ze smyczy a potem za pomocą patyka kontrolować - obsesyjnie z nim wracała po to, żeby go jej rzucić, więc wystarczyło za którymś razem go nadepnąć i jej przypiąć smycz.
Rzecz była w tym, że nie zawsze można było ją ze smyczy spuścić - a na ogół trzeba było dać jej szansę poskakania - choćby po to, by się przekonała, że warto nie warczeć w domu na widok człowieka ze smyczą, że spacer to coś miłego, po czym wraca się do tego samego domu a nie zostaje porzuconą.
Dlatego kupiłam smycz na 20m dla psa do 30kg (założyłam, że lepiej dodać parę kilo ).
Smyczy pozwalam się rozwijać tylko w miejscu, gdzie mam pewność, że zdążę psa z powrotem przyciągnąć albo dowołać się go do siebie. Bez takiej smyczy nie byłoby mowy o tym, żeby pies sobie łapał patyk czy piłkę gdy ja sobie tylko spaceruję. Nie ma stresu, że szarpnie, że przewróci mnie. Dotychczas zdarzyły się tylko dwa przypadki gdy pojechałam po śniegu na brzuchu albo wyleciałam w górę i padłam na trawę, bo skończył się zasięg - raz się Zair zapomniała i rzuciła w zimie za daleko patyk a Aila pognała (a ja pojechałam po śniegu na brzuchu) a raz, ostatnio, sama zapomniałam i rzuciłam patyk ciut za daleko i polatałam sobie
Nie ma absolutnie na spacerze po parku szans, żeby smycz się rozciągała w sposób niekontrolowany. Po prostu naciskam przycisk, wołam psa do siebie ewentualnie pociągając, jeśli widzę, że zbliża się ktoś z dzieckiem, na rowerze albo z innym psem. To tylko kwestia wyćwiczenia się w naciskaniu przycisku zatrzymującego, przyciąganiu/przywoływaniu psa i blokowania smyczy z powrotem krótkiej.
Nie ma mowy o odblokowywaniu smyczy w mieście - jak idę chodnikiem, to smycz jest zablokowana na stałe na minimum, jeszcze na ogół skracam ją zawijając wokół obudowy.
Dla mnie flexi daje możliwość zapewnienia większego ruchu psu, bo przy smyczy 1,5m nie porzucam psu uwiązanemu patyka, nie obawiając się, że go w locie szarpnę albo że mi się nie zaplącze! Przy taśmie długiej - nie ma szans na zwinięcie jej szybko, żeby psa przyciągnąć do siebie. Smycz się ciągnie po ziemi i zanim złapię ją w połowie, przyciągnę, zwinę jakoś, to już dawno pies narozrabia albo coś mu się stanie.
Jak dla mnie flexi jest super wynalazkiem. Po prostu trzeba wyćwiczyć szybką reakcję blokowania na zamianę z przyciąganiem, a przede wszystkim dokładnie znać reakcje psa. Bez flexi dużo dłużej bym przekonywała Ailę do spacerów, nie byłabym też w stanie zapewnić jej większej dawki ruchu równocześnie mając ją uwiązaną... przecież są psy, których spuszczać nie można dla ich własnego bezpieczeństwa, są też sytuacje (np. poranny spacer gdy na pociąg do pracy też zdążyć trzeba) gdy chciałoby się podrzucić parę razy patyk - niech pies podskoczy, złapie - ale nie obawiać się, że świadomy tego, że zaraz się zbieramy do domu, gwizdnie patyk i pogna na drugi koniec parku
Ogólnie uważam, że to kwestia wprawy. (I pamiętania jaki zasięg ma smycz i nie rzucania na swą zgubę bądź swój odlot patyka dalej niż ona sięga ) I absolutnego blokowania jej tam, gdzie nie ma miejsca na jej używanie czyli w tłumie, w mieście, na ulicy. Wtedy mam niecałe 1,5 m i nie ma mowy o zwalnianiu blokady.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 9:50, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
falka napisał: | Dotychczas zdarzyły się tylko dwa przypadki gdy pojechałam po śniegu na brzuchu albo wyleciałam w górę i padłam na trawę, bo skończył się zasięg | Bez komentrza - ale dzięki za szczerość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 11:43, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
A jakże mogłabym nie być szczera - przecież nikomu tego nieoczekiwanego odlotu nie życzę! Jeśli się ktoś decyduje na flexi i ma psa który jest naprawdę silny, wcale nie taki lekki i przy tym żywiołowy, to musi się z tym liczyć... że przy brakach pamięci tudzież opamiętania się na czas, że trzyma smycz ograniczonej długości... spełni swe dziecięce marzenia o lataniu.
Ale jak pisałam - mowy nie ma o zwalnianiu blokady na ulicy, między ludźmi itp. Wtedy działa dla mnie jak taśma 1,5m z uchwytem i koniec.
Ta smycz to dla mnie sposób na takie bieganie "pół luzem". W pewnym zasięgu pies baraszkuje - łapie patyk, piłkę, nawet frisbee. Gdybym miała na sztywno taśmę, nie byłoby na to szans, a więc nie byłoby też możliwości zmęczyć odrobinę psiska w warunkach, w których nie mogę go puścić całkiem luzem, ale jest dość miejsca na zabawę, nie tylko spokojny spacer.
Ale uważać trzeba i koniec.
...
Ostatnio zmieniony przez falka dnia Pon 11:44, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 13:06, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: |
Jako że tutaj jest forum terierowe, to większość osób, które się wypowiada, ma małe pieski - bo większość terierów jest mała. O ile nie jestem fanką wysuwanych smyczy nawet dla małych piesków (z rozmaitych powodów, ale to nie ten temat), o tyle tego typu smycze dla ciężkich, żywiołowych psów są po prostu niebezpieczne - dla psa, dla właściciela i - jak widać z tego przypadku - dla otoczenia. Oczywiście nie dziwi mnie, że są osoby, które upierają się przy swoich racjach, tak jak nie dziwi mnie, że większość z tych osób ciężkich, żywiołowych psów nie posiada...
|
coztego napisał: |
I tak jak Flaire pisze, o ile jestem w stanie sobie wyobrazić na flexi 8 kg Maćka, to nie wyobrażam sobie 25 kg Kreski. Praw fizyki się nie zmieni
|
mój ponad 80 kg leonberger chodził całe życie na flexi i nie miałam żadnego wypadku
z flexi jest tak jak z wieloma urządzeniami, nie są dla wszystkich
Flaire napisał: |
Tak samo ze smyczami. Zwykła = samochód. Rozciągana = motocykl.
|
znam ludzi, którzy używają samochodu od wielu, wielu lat, a powinno im się to urządzenie odebrać nigdy nie nauczą się bezpiecznie z niego korzystać myślę, że z flexi jest podobnie
na pewno jest to smycz dla ludzi, którzy mają pełną świadomość jej zalet, a także wad ja osobiście korzystam z niej od 18 lat i jestem bardzo zadowolona, a chodzą na niej moje trzy AT -23-26 kg , a w przeszłości ponad 80 kg leon dodam, że nie są one jedyną smyczą jakiej używam i używałam, nie wyobrażam sobie, żebym do dyspozycji nie miała zwykłej standardowej smyczki rzemiennej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 13:47, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Okej, to ja Wam opiszę tragedię - a Wy mi powiedzcie, kto zawinił. Chyba już o tym pisałam.
Był sobie pies. W miarę spokojny, szkolony, grzeczny. Duży, młody i silny.
Miał Państwa. Panią i Pana, nie starych, nie młodych, w kwiecie wieku.
Pan prowadzał psa na flexi. Umiał flexi uzywać, był świadom jej wad. Ale nigdy nie miał z flexi żadnych problemów, bo pies, chociaż duży i silny, był grzeczny.
Któregoś dnia, jak zwykle Pan prowadził psa na flexi, gdy nagle coś huknęło i pies się wystraszył... spanikował i zaczął nawiewać z całych sił. W mgnieniu oka znalazł się na końcu flexi (duży pies odległość do końca pokonuje w ułamek sekundy), gdzie szarpnięcie na tej odległości było tak silne (na siłę składa się masa psa oraz przyspieszenie, a w tym wypadku - wyhamowania - które na końcu długiej linki jest mocne), że Pana przewróciło. Ale nic - Pan kurczowo trzymał flexi i utrzymał. Wszystko w porządku, zaczął już wstawać, gdy kolejny huk wystraszył psa ponownie. Tym razem Pan, jeszcze nie całkowicie na nogach, psa nie utrzymał. Pies się wyrwał i poleciał w kierunku domu, prosto pod koła autobusu.
Kto winny?
Ach, wypadek zawsze się może zdarzyć, powiecie. Oczywiście tak. Ale to nie jedyny wypadek, który nie zdarzyłby się, gdyby nie flexi. Takich przykładów jest mnóstwo. falka zaliczyła dwukrotnie glebę - na szczęście nic się jej nie stało. Ja miałam przez flexi uszkodzony łokieć (jeszcze zanim zdawałam sobie sprawę z niebezpieczeństwa tego ustrojstwa). Więc o ile wypadek może zdarzyć się zawsze, o tyle prowadzenie ciężkiego, żywiołowego psa na flexi jest, moim zdaniem, kuszeniem losu. To nie przypadek, że niemal wszyscy znani szkoleniowcy i treserzy odradzają używania tej smyczy.
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Pon 13:47, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pon 14:18, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire, wydaje mi się, że prowadzony na zwykłej smyczy ten pies również prawdopodobnie pogoniłby przed siebie, razem ze smyczą.
Flexi - zauważyłam to na własnej skórze - prędzej wyrwie człowiekowi ramię i prędzej się człowiek przewróci, niż ją puści. Szarpnięcie powoduje odruchowo jeszcze mocniejsze zaciśnięcie się dłoni na uchwycie smyczy. Natomiast zwykłą smycz, którą trzeba często skracać i popuszczać w zależności od tego jak blisko idzie pies, jest o wiele łatwiej "stracić" jeśli pies szarpnie nagle, niż flexi, ponieważ często trzyma się ją w dłoni o wiele luźniej niż flexi. No chyba, że mówimy o smyczy zaplecionej na 3 razy wokół ręki na stałe, ale np. ja tak nie umiem prowadzić psa... Zawsze zmieniam ręce w zależności od tego z której strony mam zwierzę, skracam i wydłużam smycz, ogólnie ciągle coś przy tej smyczy mieszam i już kilka razy zdarzyło mi się w czasie tego "mieszania", że smycz w ogóle wypadła mi z ręki... Na szczęście nic wtedy nie huknęło, bo też byłoby kiepsko, ale czy byłaby to wina smyczy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 14:25, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
To przykre... i nie wiem czy to tylko "wypadek". Tak jak pisałam, psa trzeba znać, żeby nie było takich zaskakujących sytuacji.
Np. powodzianina nie znałam i chociaż był na flexi 15m to i tak mi się wyrwał gdy się wystraszył...
Ale co do mojego psa - ja WIEM, że Aila bardzo się boi wystrzałów. I już mi się zdarzało że nagle strzeliła petarda albo nie wiem co to było, ale nagły ostry huk gdzieś od strony ulic za polami. Zawsze zdążałam natychmiast nacisnąć przycisk blokujący a potem przesuwałam palec na blokadę stałą i zabierałam się za odwracanie uwagi psa. Natomiast z kołami autobusu nie ma opcji - w mieście NIE UŻYWA SIĘ odblokowanego flexi. Dla mnie to jasne. W okolicach ulic flexi używam jak taśmy czy smyczy zwykłej czyli mam zblokowane na STAŁE, nie palcem tylko. Blokadę zwalniam dopiero z dala od ulic, zapełnionych dziećmi placów zabaw itp. Nie wyobrażam sobie inaczej.
Jakiś poziom ryzyka zawsze jest. Pies może się zerwać i szarpnąć tak, że obojętnie jaką smycz się ma, albo się razem z nią wyrwie nam z rąk, albo nas przewróci (jeśli smycz owinęło się nadgarstek i wtedy wolę nie myśleć co z ręką...). To są już wypadki
Ileż to psów uciekło w panice razem ze smyczą, bo właściciel nie zdołał jej utrzymać?
Co do moich wyglebień - oba były w parku i w obu przypadkach było to raczej głupie z mojej strony rozluźnienie się, na które jednak, w pustawym wtedy parku, pozwolić sobie mogłam. Mnie te odloty nie zaskoczyły to nieco wręcz zabawne zapomnieć, że trzyma się w ręce smycz i rzucić patyk za daleko. Taką głupawkę można sobie zorganizować niezależnie od typu smyczy i to nie wina smyczy tylko chwilowe "zaspanie".
Odradzałabym taką smycz każdemu, kto może taki przelot znieść źle, a może się go spodziewać z powodu psa. Odradzałabym również z "ludzkiego" powodu jeśli ktoś się za często zapomina. Ja się zapomniałam tylko raz i na pewno nie zapomnę się już więcej mimo, że nie ucierpiałam wcale (za pierwszym razem byłam wściekła bo widziałam, na co się zanosi a nie zdążyłam nic powiedzieć, za drugim nawet nie przerwałam peplania na jakiś temat )
Odradzałabym flexi wszystkim, którzy z psem mogą spacerować tylko w okolicach ulic. To po prostu nie ma sensu, jest zbyt niebezpieczne dla psa i wszystkich. Nawet jeśli się ma super refleks i się naciśnie na czas przycisk, to pies może być na tyle silny, że flexi prawdopodobnie będzie rzęziło ale ciągle się rozwijało a blokada stała w takim przypadku może się zaciąć.
W moim odczuciu przy żywiołowych psach flexi nie nadaje się do miasta. I tyle...
Ale do większego parku, gdy wiem, że psa spuścić nie mogę, bo np. nie umie jeszcze wracać na komendę, a chcę go trochę "przegonić", to rzecz jest super. Tylko pamiętać jak daleko rzucać zabawkę uważać, żeby nie dać sobie oplątać nóg, uważać, żeby nie zaplątał się pies.
Jasne, że to sporo warunków. Ale jeśli pies inaczej nie ma jak się poruszać...? Wolę spełniać te warunki niż zmuszać psisko do człapania, gdy wiemy, że potrzebuje czasem poruszać się znacznie bardziej intensywnie, a ja kroku jej nie dotrzymam Coś za coś. W końcu chciałam mieć psa...
Wydaje mi się, że każdy musi sam przemyśleć. I szkoda, że nie można sobie na ogół wypróbować smyczy nim się ją zakupi.
(Ja na szczęście miałam taką możliwość - kolega sklep prowadzi i gdyby mi smycz nie odpowiadała, to mogłabym oddać nie płacąc. )
|
|
Powrót do góry |
|
|
asher
Gość
|
Wysłany: Wto 7:05, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire, zarówno "latanie" Falki, jak i wypadek Twoich znajomych mogły się rónie dobrze przydażyć, gdyby psy były nie na flexi, a na nieco dłuższej smyczy/lince. Linkom też więc mówimy "nie"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 7:40, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Na miejskich ulicach? ZDECYDOWANIE LINKOM MÓWIMY NIE!!!
A przynajmniej ja mówię.
O ile przy Flexi da się zachować kontrolę nad psem, ściągnąć smycz, bo sama się zwija, to linka sama się, niestety, nie zwinie. Oplątanie jej wokół rękawa kurtki trwa dość długo. W dodatku taka ciągnąca się po ziemi potrafi się nieźle ufyfrać, a nie daj panie w wilgoci czy w deszczu. Daję sto przeciwko jednemu, że Flexi szybciej sprowadzi psa do nogi aniżeli upierdzielona i mokra linka.
Na temat półtorametrowej uwięzi w centrum miasta nie będę się wypowiadać, bo zwyczajnie szkoda mi czasu. Wystarczy popatrzeć na wydeptane do metra trawniki, w tym pasie najbardziej usłane psimi kupami, aby już choćby z tego powodu kupić Flexi i pozwolić psu ominąć te wszystkie miny. A już szczególnie zimą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
edyt-a
Gość
|
Wysłany: Wto 12:41, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ja osobiście flexi mówię zdecydowanie "nie".
Nie-bo chrzani mi robotę na szkoleniach-zaucza psa ciagniecia-pies na spacerze aby gdzieś sie dostać musi jednak napiać flexi alby ja rozwinać.
Nie-bo kilkakrtotnie widziałam psa który się z flexi po rozpedzeniu po prostu zerwał-w moim odczuciu gdyby był na smyczy do tego by nie doszło(głowy uciąć jednak nie dam)
Nie-bo uwazam że spacer na flexi jest hm..."oszukiwaniem psa"-jestem zwolenniczką codziennego wybiegania,albo pławania psa-bez dodatków(poza szczeniolami-Teska na przykład ucząc się wracania paradowała po osiedlu na 5m lince)a jak się psa raz dziennie porządnie wybiega to spacery "fizjologiczne" połączone z pracą(komendami,szukaniem przedmiotu-na smyczy itp)moim zdaniem dla psa są wystarczające.
Nie-bo na rozwinietej flexi nie ma mozliwości szybkiego egzekwowania komend-na smyczy owszem.
I w końcu bardzo subiektywne "Nie"-bo jestem uprzedzona do paniuś które chodzą po moim osiedlu na spacery z psami na flexi- psami wiecznie ciągnacymi i przebierajacymi przednimi łapami w powietrzu-psami dyszącymi na obrozach-ciągnącymi do wszystkiego co tylko wyda im sie interesujace...wrrrr
A wystarczy przecież zwyczajnie nauczyc psa chodzenia przy nodze do napiecia smyczy-komendy spokój i siadania na komendę...ech...marzenia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 14:04, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
edyt-a napisał: | Ja osobiście flexi mówię zdecydowanie "nie".
Nie-bo chrzani mi robotę na szkoleniach-zaucza psa ciagniecia-pies na spacerze aby gdzieś sie dostać musi jednak napiać flexi alby ja rozwinać.
|
Na ogół ciągnę ręką za sznureczek odkąd zauważyłam, że ta początkowa blokada skłania psa do prób czy flexi jest zwolnione czy nie. Od jakiegoś czasu ciągnie ogromnie rzadko - tylko jak widzi, że idziemy tam, gdzie będzie łapać frisbee i wyraźnie się z tego cieszy, albo jeśli bardzo, ale to bardzo śpieszno jej za potrzebą.
edyt-a napisał: |
Nie-bo kilkakrtotnie widziałam psa który się z flexi po rozpedzeniu po prostu zerwał-w moim odczuciu gdyby był na smyczy do tego by nie doszło(głowy uciąć jednak nie dam)
|
Kupiłam flexi z zapasem ponad 5 kg. Za jakiś czas wymienię na nowe. Dla mnie to nie problem ani argument - koleżance pies wyrwał z ręki smycz.
edyt-a napisał: |
Nie-bo uwazam że spacer na flexi jest hm..."oszukiwaniem psa"-jestem zwolenniczką codziennego wybiegania,albo pławania psa-bez dodatków(poza szczeniolami-Teska na przykład ucząc się wracania paradowała po osiedlu na 5m lince)a jak się psa raz dziennie porządnie wybiega to spacery "fizjologiczne" połączone z pracą(komendami,szukaniem przedmiotu-na smyczy itp)moim zdaniem dla psa są wystarczające.
|
Też jestem zwolenniczką zwykłego wybiegania psa. Ale cudów nie ma - nie zawsze ta możliwość jest. Np. w ostatni weekend było zbyt wiele osób w parku i wolałam w pewnych miejscach psa luzem nie puszczać. 20m flexi to dość, żeby podrzucić patyk a pies go w locie złapał. Po pół godzinie marszu Aila szła obok mnie i wcale się nie dopraszała już zabawy. Nie wyglądała na oszukaną, tylko zmęczoną i zadowoloną - dyszała i merdała...
Zresztą pisałam już o tym wcześniej. Nie rozumiem co oszukańczego widzicie we flexi. To, że to sznurek i pies jest na końcu, wiec pozornie idzie tyle samo tylko dalej? Przecież rzecz w tym czy idzie, czy też może się bawić. Ja się z psem bawię spacerując. Nie zmuszam go komendą do chodzenia przy nodze, bo idę się z nim BAWIĆ. A że warunki nie pozwalają na zabawę kompletnie swobodną, to mamy zabawę z asekuracją. Tyle.
edyt-a napisał: |
Nie-bo na rozwinietej flexi nie ma mozliwości szybkiego egzekwowania komend-na smyczy owszem.
|
Nie rozumiem. Blokuję, wołam, ociaga się, wołam z delikatnym szarpnięciem. Wyegzekwowane zawsze - natychmiast.
Nadjeżdża ktoś na rowerze? pociągam jak za zwykłą smycz, flexi się zwija, blokuję, pociągam znów. Na długiej smyczy to trwa kilkanaście razy dłużej - sprawdzałam. Właśnie z tego powodu przerzuciłam się na flexi - zanim pies zaczął słuchać (a po schronisku nie słuchał ze 3 miesiące z róznych powodów), flexi było lepszym rozwiązaniem niż smycz.
edyt-a napisał: |
I w końcu bardzo subiektywne "Nie"-bo jestem uprzedzona do paniuś które chodzą po moim osiedlu na spacery z psami na flexi- psami wiecznie ciągnacymi i przebierajacymi przednimi łapami w powietrzu-psami dyszącymi na obrozach-ciągnącymi do wszystkiego co tylko wyda im sie interesujace...wrrrr
|
A mnie nie obchodzi jakaś paniusia. Najwyżej psa mi żal - obojętnie na czym by go uwiązała - najwyraźniej nie wie co robi. Krótko pisząc czyjeś paniusiostwo to dla mnie nie powód, żebym nie używała czegoś, co doskonale sprawdza się w przypadku moim i mojego psa. Podkreślam moim i mojego. Bo jak komuś flexi nie pasuje, to niech go nie używa. Bo to równie głupie, co używanie na siłę smyczy, jeśli flexi sprawdza się w danym przypadku lepiej.
edyt-a napisał: |
A wystarczy przecież zwyczajnie nauczyc psa chodzenia przy nodze do napiecia smyczy-komendy spokój i siadania na komendę...ech...marzenia... |
Jasne. I wystarczy mieć doskonałe warunki i zawsze móc wyprowadzić psa tam, gdzie wybiega się ile zechce zupełnie bezpiecznie, a potem będzie szedł przy nodze, a jak się tych warunków zapewnić nie może, to nie powinno się mieć psa? No tego swojemu nie powiem, bo gdybym tak uznała, to pewnie nadal tkwiłby w schronisku.
Warunki mamy takie, jakie mamy - i jak sporo innych osób ma. Czasem pies bryka na sznurku, który nie plącze się, bo się sam zwija ale owszem, należało się nauczyć jak flexi używać. A jak już się wybryka to idzie przy nodze nawet bez proszenia. Przecież po to idziemy na spacer, żeby się wybrykać razem.
Tak jak pisałam wyżej - dla mnie to kwestia wyboru i decyzji. Ktoś potrzebuje takich rozwiązań i ma ochotę się wprawić w używaniu takiej smyczy, bo tak mu wygodnie, to jej używa. Nie, to nie.
Nie odradzam, nie polecam. Ale nie zrezygnuję szkoda by mi było widoku tej uchachanej paszczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
edyt-a
Gość
|
Wysłany: Wto 14:19, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Falka-poproszono mnie prywatnie o wyrażenie opini na forum.Wyraziłam.Nie będę polemizować-niech kazy chodzi na spacery ze swoim psem jak chce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Khola
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 14:56, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
tak Was czytam i czytam i myślę intensywnie - ktoś w czasie tej dyskusji powiedział już że można używac wszystkiego byle mądrze!
Khola ma prawie 15 miesięcy. Mamy dwie zwykłe smycze (ok. 2m) i linkę 10 metrową. Od początku słyszałam wszędzie że flexi nie, bo burzy efekty szkoleniowe (tzn nie ciągnięcie na smyczy), że niebezpieczne jak się psy w czasie zabawy splączą (zwykłą linkę zawsze można puścić coby rozsupłać burki od drugiej końcówki smyczy) itp. No ogólnie słyszałam że felxi jest "be" i "fuj".
I właśnie jestem na etapie poszukiwania najlepszej wersji flexi coby ją nabyć.
Co mnie do tego skłoniło? Życie. Khola, jak każda sunia ma 2 razy w roku cieczkę. W czasie cieczki, przez całe 3 tyg spaceruje tylko i wyłącznie na smyczy - w praktyce na 10 metrowej lince, coby miała jednak możliwośc trochę po chaszczach pobuszować. Ostatnią cieczkę miałyśmy w maju - cały miesiąc lało, linka z czerwonej zmieniła kolor na buro-czarną a ja po każdym spacerze miałam do prania kurtkę i spodnie. Nie posiadam takiej ilości kurtek żeby móc robić co dzień pranie. Nie posiadam takiej ilości miejsca żeby móc to pranie wysuszyć jak na polu wciąż leje a słońce można obejrzeć wyłącznie na zdjęciach z wakacji. Już nie mówię o wyglądzie dłoni - mokra ziemia wbija się w skórę bardzo głęboko, tak, że wyglądałam jak rolnik całymi dniami grzebiący z umiłowaniem w ziemi!!! Jednym słowem - tegoroczny maj bardzo skutecznie wyleczył mnie z wszelkich obiekcji co do flexi i na następną cieczkę Kholusi mam zamiar być lepiej przygotowana.
Natomiast na codzień pozostaniemy przy zwykłej smyczy - problemu z uciekaniem i przywołaniem nie mamy, pola i łąki zaczynają nam się tuż za osiedlem, więc zazwyczaj Khola spaceruje luzem a ja smycz zwijam i wpycham do kieszeni - z flexi tego nie zrobię, więc to będzie taka smycz okresowa
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 15:00, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
edyt-a popieram całkowicie.
Swoją drogą uświadomiłam sobie ostatnio, że flexi mogą być bardzo różne i bardzo nie lubię nie "swojego" bo to nie moje przycisk ma za mały i mnie trochę denerwuje, więc wcale się nie dziwię, że może komuś nie pasować żadne.
Poza tym nie tylko od człowieka rzecz zależy - od psa też. Sądzę, że nie każdy pies zachowuje się na spacerach tak, że flexi jest w ogóle potrzebne albo przydatne. Dla mojego było długo jedyną opcją na "żywszy" a bezpieczny spacer.
Ostatnio zmieniony przez falka dnia Wto 15:01, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42088
Przeczytał: 2 tematy
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Wto 15:37, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Khola napisał: | I właśnie jestem na etapie poszukiwania najlepszej wersji flexi coby ją nabyć.
....
Jednym słowem - tegoroczny maj bardzo skutecznie wyleczył mnie z wszelkich obiekcji co do flexi i na następną cieczkę Kholusi mam zamiar być lepiej przygotowana. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|