Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nitencja
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 5596
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Livingston
|
Wysłany: Wto 19:38, 03 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
no ja planuje byc w czerwcu w okolicach płocka - Obrębie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 23:37, 03 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wojenko, a moze za dlugo smazylas te krewetki Ja generalnie te wszystkie stworzonka uwielbiam i jak szykuje sie fajna kolacja we dwoje, to cos morskiego musi zaistniec
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:00, 04 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wind napisał: | Wojenko, a moze za dlugo smazylas te krewetki Ja generalnie te wszystkie stworzonka uwielbiam i jak szykuje sie fajna kolacja we dwoje, to cos morskiego musi zaistniec | No to powiedz wreszcie, gdzie te świeże krewetki w Warszawie można dostać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
asher
Gość
|
Wysłany: Czw 11:12, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wind pisała chyba, że jakiejś knajpce, po znajomosci
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:16, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
asher napisał: | Wind pisała chyba, że jakiejś knajpce, po znajomosci | Mnie chodzi o jakieś szczegóły... Bo na podstawie takiego opisu, to prędko ich nie skosztuję...
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Czw 11:19, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 0:34, 09 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wczoraj wypieklam pierwszy chleb orkiszowy ... pysznosci Absolutne pysznosci! Wilgotny, nie kruszy sie, o lekko karmelowym smaku, a zawartosc bialka wrecz powalajaca jak na make Dzisiaj zrobilam zapasy maki orkiszowej i jak mniemam juz calkiem przerzucimy sie na orkisz Dodaje do niego tradycyjnie slonecznik, czarny sezam, orzechy
Ostatnio zmieniony przez Wind dnia Pon 0:34, 09 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 16:23, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nalewka klasyczna z fiołków
0,5 dkg fiłków (samych płatków) zalać 0,5 l wódki
Nalewka fiołkowa
70 dag świeżych płatków fiołka wonnego
25 ml soku z owoców bzu czarnego
50 ml soku cytrynowego
1 kg cukru
1 l wody
1 l spirytusu (70%)
Płatki fiołków wsypać do szklanego naczynia, polać sokiem z cytryny, wymieszać i odstawić na godzinę. Następnie zalać spirytusem. Naczynie zamknąć szczelnie i odstawić w ciepłe i ciemne miejsce na dziesięć-dwanaście dni. Potem płyn zlać i przefiltrować przez bibułę filtracyjną. Dolać gorący - ale nie wrzący! - syrop ugotowany z cukru i wody oraz sok z owoców bzu czarnego, po czym raz jeszcze (w razie potrzeby) przefiltrować, rozlać do butelek, zakorkować je i zalakować. Nalewka powinna dojrzewać minimum trzy miesiące. Ma barwę czerwonawą, zapach leciutko fiołkowy, smak niezbyt dobry, z odcieniem trawiasto-owocowym. Podawać schłodzoną do 12-15°C.
Źródło: A. Sarwa, Wielka Księga Nalewek, Książka i Wiedza, str. 105.
PS. W tym przepisie autor jest przynajmniej szczery, że nalewka może nie być aż tak smaczna.
Likier fiołkowy
0,5 kg płatków fiołkowych
1kg cukru
0,5 l wody
0,5 l wódki czystej (40-50%)
Wódkę podzielić na trzy równe porcje. Świeże, niezwiędnięte płatki fiołków, od których oderwano zielone kielichy (dające nieprzyjemny smak), wsypać do szklanego naczynia i zalać pierwszą porcją wódki. Naczynie szczelnie zamknąć i postawić w ciepłym, słonecznym miejscu na trzy doby. Po tym czasie nastój zlać, płatki zalać drugą porcją wódki, znów po trzech dobach zlać i odstawić na trzy doby. Następnie zlać i zalać je po raz trzeci. Znów po trzech dobach zlać. Cały nastój połączyć i wymieszać. Z cukru i wody ugotować syrop, do gorącego (nie wrzącego!) wlać nastój i dokładnie wymieszać. Przefiltrować przez bibułę filtracyjną, rozlać do butelek, zakorkować je i zalakować, wynieść do piwnicy. Trunek powinien dojrzewać trzy-cztery miesiące.
Źródło: A. Sarwa, Wielka Księga Nalewek, Książka i Wiedza, str. 104.
Creme Yvette zwany też liqueur de violette 26.67% (praktycznie niedostępny i nieprodukowany)
180g płatków fiołków Viola alba (tylko ten gatunek, inaczej nici z koloru fioletowo-błękitnego)
pół laski wanilii
2g kolendry
750 ml wódki 40%
375g cukru
250ml wody
Z cukru i wody robimy syrop. W całej wódce macerujemy przez jeden dzień lub krócej wanilię i kolendrę, tak żeby wódka złapała głównie aromat a zabarwiła się minimalnie. Na drugi dzień, do tego nalewu, po odsączeniu wanilii i kolendry, wrzucamy płatki i podgrzewamy nad ogniem aż złapie odpowiednią barwę. Po ostudzeniu łączymy z syropem i wlewamy całość do ciemnej butelki. Dajemy do sklarowania i odpoczęcia na parę miesięcy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 5:58, 28 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jako ze ranek jest i czas na sniadanko, pochwale sie ze od kilku dni nasza maszyna wypieka chleb na zakwasie
Uuuuu ... o niebo pyszniejszy niz ten na drozdzach, wielu zabiegow nie wymaga - nie liczac kolejnej geby do wykarmienia, bo jak wiadomo o zakwas trzeba dbac Chlebek cudnie wyrasa, smakuje jak typowy, tradycyjny z malutkiej wiejskiej piekarni (takie mam wizje ) , a swiezosc zachowuje przez wiele dni. A moj ulubiony orkiszowy na zakwasie to juz w ogole cud, miod i karmelki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ravena
Weteran
Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 19:46, 10 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Wind niemiłosiernie kusi chlebkiem, a ja zmusiłam sama siebie do zaprzestania produkcji chleba - na czas jakiś
Ali, na Twoją prośbę podam przepis na chłodnik z botwinki.
SKŁADNIKI:
dwa duże buraki / lub koncentrat buraczany /
dwa pęczki botwiny
3/4 litra zsiadłego mleka / daję więcej /
zielenina - lubię dużo / 2 duże ogórki, pęczek rzodkiewek, dwa pęczki koperku, dwa pęczki drobnego szczypiorku, inne dowolne i ulubione /
sól, pieprz, cukier, sok z cytryny lub kwasek cytrynowy
1 chochla / ok. 1/2 szkl. / ma 60-70 kcal.
Dwa duże buraczki zetrzeć na tarce lub potraktować malakserem, zalać wodą i zagotować. Odstawić pod przykryciem na 1 godzinę.
Dwa pęczki botwinki pokroić razem z liśćmi, włożyć do garnka, dodać nieco wody i dusić 10 minut na dość silnym ogniu pod przykryciem. Do duszenia można dodać łyżkę masła. Ostudzić.
Zsiadłe mleko / albo maślankę, albo kefir / dolać do chłodnej botwiny, dodać również przecedzony wywar z buraków / ja wlewam całość, czyli wywar wraz z rozdrobnionymi buraczkami/, ogórki i rzodkiewkę starte na tarce z dużymi oczkami, pokrojoną zieleninę, sól, cukier, pieprz i sok z cytryny.
Przyprawy dodawać stopniowo aż do uzyskania pożądanego smaku.
Można dosmaczyć koncentratem buraczanym.
Podawać z jajami na twardo.
Ali - ten chłodnik, który jadłaś był zrobiony na kwaśnym mleku, z dodatkiem soku z żywej cytryny, bez koncentratu buraczanego.
Smacznego!
Ostatnio zmieniony przez Ravena dnia Śro 19:48, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
asher
Gość
|
Wysłany: Czw 16:11, 11 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Mniam mniam.
Ja dzisiaj robię piersi z kurczaka w jajeczno-czosnkowej marynacie.
1 kg piersi z kurczaka (lekko rozbić)
Marynata:
2 jaja, 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżeczki musztardy, 2-3 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę), po łyżeczce: solo, pieprzu, Vegety, Maggi.
Wszystkie skąłdaniki zmiksować/dokładnie wymieszać.
Piersi powinny marynować się w lodówce min. 12 godzin. Ja zazwyczaj zaczynam robić to danie wieczorem i piersi marynują się całą noc i pół następnego dnia.
Po wyjęciu z marynaty smażyć na rozgrzanym tłuszczu - tylko ostrożnie, żeby nie mieć spalonych jajek na surowym kurczaku
Pycha, polecam, robi się szybciutko, a smakuje wyśmienicie!
Ostatnio zmieniony przez asher dnia Czw 16:11, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Czw 12:40, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Mam niecodzienne pytanie:
JAK ZAPRAWIACIE FASOLKE SZPARAGOWĄ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
vigor
Weteran
Dołączył: 19 Lut 2007
Posty: 1147
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Nozdrzec
|
Wysłany: Czw 15:13, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Mam niecodzienne pytanie:
JAK ZAPRAWIACIE FASOLKE SZPARAGOWĄ? |
Nasza fasolka tysz czeka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czarna
Weteran
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 12160
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 16:37, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Na z fasolką jest dosyć ciężko!, ja nie zaprawiam, ale moja mama robi to od lat..... Zdecydowanie preferuje do fasolki weki z gumą (takie babcine) a nie zakręcane, bo fasolka jest ciężka do przechowywania i w tych dużo lepiej trzyma. Roboty z tym pełno ale jak potem zimą smakuje - pyyychotka!!!
fasolka szparagowa w słoikach
1) obciąć ogonki i umyć
2) nałożyć "na sztorc" do słoików (czyli pionowo ponakładać pełne słoiki)
3) do każdego słoja nalać wody i wsypać płaską łyżeczkę soli
4) zagotować i potem jeszcze gotować przez 40minut
5) następnego dnia jeszcze raz gotować przez 40min od zagotowania
... po wystygnięciu zanieść do piwnicy
Ps. wekuje się młode strąki, czyli takie niełykowate, więc trzeba tą pierońską fasolkę zrywać co kilka dni, masakra - pamiętam to jeszcze z dzieciństwa....
Powodzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
halcia211
Zaangażowany
Dołączył: 20 Lis 2007
Posty: 1650
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Brzeg Dolny
|
Wysłany: Czw 16:49, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
ja robię szparagówkę do słoików tak:
odcinam końce, myję ją i jak kto woli - w całości lub pokrojoną - układam w słoikach surową, do każdego słoika 0.9 l daję małą płaską łyżeczkę soli i małą łyżeczkę octu 10% i to wszystko zalewam wodą z kranu tak, żeby płynu było przynajmniej 1 cm. nad fasolką. Zakręcam słoiki i gotuję - UWAGA! - to ważne - pierwszego dnia 1 godz i dokładnie po 24 godzinach gotuję słoiki raz jeszcze 40 min. Napisałam dokładnie po 24 godzinach bo chodzi o to, że jak się słoiki gotuje np. rano, to na drugi dzień też trzeba je gotować rano. Gwarantuję, że fasolka z tego przepisu nawet po trzech latach smakuje jak świeża , jest chrupiąca, jędrna, pachnie fasolką a nie octem. Smacznego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:17, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
fasolka najlepsza i najzdrowsza jest mrozona. Potem taka zamrozona wyrzuca sie do parowaru i przygotowuje al dente. Nie jest za miekka, zachowuje wszystkie wartosci odzywcze .... jednym slowem pychota!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|