Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Pią 19:07, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ali, koffana, chyba w tym spisie tresci cos się popsuło??? Nie ma pasztetu Mamy Coztego??? Naszukałam sie strona, po stronie,...znalazłam i przeklejam...o to chodzi!
PRZEPYSZNY PASZTET MOJEJ MAMY
Przepis ten pisałam swego czasu dla mojej przyjaciółki, dlatego jest długi i łopatologiczny. Ale myślę, że to ewentualnym chętnym kucharkom nie powinno przeszkadzać:
Aby upiec pyszny pasztet należy przygotować następujące składniki:
-> 1/2 kg mięsa mielonego WIEPRZOWEGO (chudego!)
-> 1/2 kg mięsa mielonego WOŁOWEGO (chudego!)
-> 2 udka z kurczaka
-> 20 dag wątróbki wieprzowej (ew. może być drobiowa, zdarza się, że wieprzowej w sklepie nie ma Wink )
-> 20 dag boczku wędzonego (surowego, dość chudego!)
-> 2 bułki nieduże
-> 3 jaja
-> gałka muszkatołowa
-> pieprz czarny
-> przyprawa do zupy- maggi
-> liście laurowe
-> ziele angielskie
-> 2 rosołki grzybowe w kostkach
Mięso mielone, udka i boczek osolić, wsadzić do garnka, dodać ze 3 liście laurowe, ok.5 ziarenek ziela angielskiego, dwie kostki rosołowe grzybowe, podlać wodą i dusić na wolnym ogniu ok. 1 godziny. Na 15 minut przed końcem dorzucić wątróbkę i też poddusić . Przez cały czas duszenia trzeba pilnować, czy woda się nie wygotowała!!! Żeby się nie przypaliło!!! A wody nie może być za dużo, mięso ma być duszone (!), a nie gotowane.
Kiedy już jest pięknie podduszone, apetycznie pachnie, odstawić do przestygnięcia. W międzyczasie zamoczyć w wodzie 2 bułki. Jak rozmokną odcisnąć dokładnie.
Przestudzone mięso dzielimy na niewielkie porcje, udka obdzieramy ze skóry (skórę wyrzucamy!!!, chyba, że ktoś chce ją zjeść, to smacznego ) i obieramy mięso z kostek, boczek również kroimy (jeżeli jest ze skórą- to ją odcinamy i wyrzucamy). Wywaru spod mięsa nie wylewamy, może się przydać na końcu! Wszystko to (mięso i bułki) przepuszczamy przez maszynkę do mielenia (przydaje się elektryczna maszynka!) przez sitko o malutkich oczkach. (Jeśli nie posiadamy sitka o malutkich oczkach to można je kupić za grosze w sklepie AGD. W ostateczności można przemielić całą masę 2 razy przez zwykłe sitko, ale jednak najlepiej i najprościej zakupić takie maleńkie dziurki.) Do zmielonej masy wbijamy jaja (białka i żółtka) i mieszamy dokładnie, dodając przyprawy (pieprz, gałka muszkatołowa i maggi) do smaku (soli zwykle już nie trzeba, była dodana do gotowania!). Mieszać należy bardzo dokładnie, najlepiej pokonać obrzydzenie i wsadzić w to przynajmniej jedną dłoń i wyrabiać jak ciasto. Masa musi być aksamitnie jednolita! (właśnie dlatego potrzebne jest dokładne przemielenie przez wspomniane drobne sitko) Jeżeli jest sucha, krucha czy coś w tym rodzaju (ale NIE ma być płynna! Pod żadnym pozorem!) dolewamy chochelką nieco wywaru spod mięsa i mieszamy do skutku.
Blachę do pieczenia smarujemy tłuszczem i obsypujemy tartą bułką, lub wykładamy papierem pergaminowym do pieczenia. Wykładamy masę pasztetową do foremek (ok. 2/3 wysokości foremki, za wysoki może się nie dopiec w środku). Wkładamy do ciepłego piekarnika, i pieczemy ok. 1 1/2 godziny w temperaturze 170-180 stopni. Kiedy ma apetyczną rumianą skórkę i pachnie wybornie, wyciągamy z piekarnika, studzimy nieco i wyrzucamy z foremek (tu wychodzi przydatność papieru pergaminowego, bardzo łatwo pasztet wraz z papierem wyciągnąć z foremki). Jemy dopiero kiedy jest zimy, najlepiej na drugi dzień, po nocy spędzonej w lodówce! Jeżeli wyszło nam za dużo pasztetu- pakujemy w woreczki czy coś i zamrażamy na gorsze czasy.
Pierwszy raz bywa trudny, ale i tak smakuje wysmienicie... Smacznego!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 19:38, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
U mnie spis treści działa bez zarzutu. Kliknęłam w ten pasztet i do pasztetu mnie przeniosło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 22:12, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ja też robię pasztet wg przepisu mojej Mamy, ale dla urozmaicenia dzielę masę na 3 części. Jedną piekę samą , do drugiej dodaję pistacje bez brązowej skórki, a do trzeciej suszone pomidory z oliwy. tym sposobem na półmisku pięknie, kolorowa, a smaki trzech różnych nie do opisania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Sob 12:56, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ali moja wina , gapa, szukałam tytułu...pasztet Mamy Coztego i dalej juz nie pojechałam, a to Przepyszny pasztet....
Co sadzicie o filetach z pangi? Nie będzie za bardzo smierdzieć w kuchni rybami morskimi? To taki niewigilijny zapach...zwykle tylko slodkowodne się robi, ale ja chce pulpeciki z ryby zrobic dzieciakom więc najwygodniejsza by mi ta panga była.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Sob 14:56, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja kupuję tilapię. Też nie droga, a lepsza. W pandze raz znalazłam nicienie i od tego czasu nie tknę !
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 18:52, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf, panga ktora jako ryba mrozona pochodzi glownie z Chin jest tzw. ryba glazurowana. Oznacza to, ze zostala zamrozona dwa razy. Pierwszy raz po obrobce na statku, drugi raz po obrobce w fabryce w Chinach. Ta ostatnia obrobka polega na dodaniu do miesa ryby specjalnego srodka, ktory zwieksza absorbcje wody w rybie. Woda ta wnika gleboko w mieso ryby, powodujac zwiekszenie ciezaru ryby mrozonej. Przy okazji woda gleboko w rybim miesie rozrywa jego komorki, co odbija sie oczywiscie na smaku, ktory moim zdaniem jest baaardzo daleki od idealu.
Podwojne mrozenie zwieksza wage ryby nawet o 50% w stosunku do tego ile wazyla przed zamrozeniem.
Nie tylko panga nalezy do tzw. ryb glazurowanych w Chinach. Podejrzanie tania sola, mintaj czy grenadier sa tak samo przygotowywane do hipermarketowej sprzedazy
Kupowanie pangi swiezej tez chyba nie jest dobrym wyjsciem ... ta ryba jest po prostu mdla i ma budyniowate mieso
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Sob 19:36, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja dwa lata temu byłam na takiej konferencji w Lizbonie i tam poznałam profesora z Instytutu Rybactwa z Gdyni bodajże, który też bardzo pangę odradzał.
Tilapia jest rybą słodkowodną, hodowlaną, ale to rybka drapieżna, więc nie ma mułowatego posmaku. Po usmarzeniu fileciki zostają jędrne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Sob 21:35, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Tilapii to ja w Gnieźnie nigdzie nie widziałam Musicie brać poprawke na yen grajdoł.
Wyglada na to, że wszystkie filety mrożone, do kupienia w Carrfourze to jeden szajs glazurowany w Chinach. Może sandacza dostanę, tylko to droga ryba i troszkę szkoda na zmielenie. Aga bardzo dorsza lubi ale cuś mi sie dorsz z wigilia kłóci... Moze dlatego, że dawniej dorsz był smiesznie tani i to była ryba dla naprawdę biednych. Zresztą, tak samo żółty ser hihihi....ja takie czasy z młodosci pamietam hihihi
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Sob 22:23, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Ali moja wina , gapa, szukałam tytułu...pasztet Mamy Coztego i dalej juz nie pojechałam, a to Przepyszny pasztet....
|
Pieczesz pasztet mojej mamy?
Cytat: | Co sadzicie o filetach z pangi? Nie będzie za bardzo smierdzieć w kuchni rybami morskimi? |
Jak dla mnie morskie ryby pachną znacznie lepiej niż słodkowodne, a tym bardziej jak zrobisz z nich mielone Pangę czasem jadamy, chociaż ja najbardziej lubię prawdziwe ryny, po których widać, że kiedyś pływały, a nie jakieś dziwne filety przerobione.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 0:28, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf, dla mnie dorsz nieladnie pachnie podczas pieczenia, ale pomysl moze o mintaju? Z drugiej strony jesli dorsza lubicie, to czemu nie?
U nas na Wigilie sa generalnie trzy ryby: pstrag, losos i sandacz lub szczupak. Ale zadnej nie mielimy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Nie 0:50, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dla dorosłych nie mielę ale dla dzieciaków to lepiej, więcej tej ryby zjedzą. Tak, to mi widelcem rozbebrały po talerzu, a do żołądka minimalnie poszlo. To zdrowe jedzenie więc chciałam, żeby jak najwięcej spałaszowały i wpadłam na ten pomysł pulpecików rybnych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czarna
Weteran
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 12160
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 1:45, 07 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Chruściki / Faworki proste i niezawodne
Składniki:
- 1/2 kostki palmy (miękkiej!)
- 4 jajka
- szklanka cukru
- 3 łyżki kwaśnej śmietany
- 2 łyżeczki proszku dopieczenia
- cukier waniliowy (mały)
- 1 cytryna (znaczy sok z 1 cytryny)
- 1kg. mąki (około)
- (OLEJ lub SMALEC)
Wykonanie:
- tłuszcz, cukier(oba), jajka, śmietana - wszystko dobrze wymieszać mikserem
- potem dodaję szklankę mąki - wymieszaną z proszkiem dopieczenia i sok z cytryny i znowu mikserem, dosypuję tej mąki aż będzie ciężko mikserem
- "wywalam" na stół i zagniatam ręcznie (znaczy dodaję mąki, aż będzie dobrze odchodziło od ręki i stołu)
- rozwałkowuję(porcjami) cieniutko wielkie koło, tnę na paski, potem po skosie(wychodzą romby), każdy nacinam po środku,przeplatam i do gara (do gorącego oleju), powinno szybciutko wypłynąć po włożeniu, jeśli będzie za bardzo ciemniało, to znaczy zmniejszyć temp. Wyjąć i posypać cukrem pudrem
Smacznego!!! (może się jutro zmuszę i zrobię, to wstawię instrukcję obrazkową, oczywiście wszystkopo to, żeby narobić Wam apetytu)
Instrukcja obrazkowa:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
.....i jemy!!! SMACZNEGO
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Czarna dnia Śro 18:40, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 9:06, 07 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
ginger napisał: | Wyjąć i posypać cukrem pudrem |
Ja sama jeszcze nigdy nie pokusiłam się o produkcję faworków, ale pamiętam z czasów kiedy robiła je moja Mama, że po wyjęciu z gara, a przed posypaniem cukrem pudrem chruścik leżał sobie jeszcze trochę na papierze żeby stracić jakikolwiek nadmiar tłuszczu na sobie. Dopiero jak już całkiem "odciekł" i przestygnął, było sypanie pudrem.
A poza tym Mama - jeśli nie miała pod ręką spirytusu - dawała chyba ocet zamiast cytryny i też wychodziły pyszne!
|
|
Powrót do góry |
|
|
ibolya
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Śro 9:32, 07 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Przypomniało mi się, jak kiedyś w dzieciństwie, miałam coś ok. 8 lat może, rodzice sobie poszli i zostawili mnie pod opieką starszej koleżanki, która miała może z 11, i my postanowiłyśmy zrobić faworki właśnie.
Nie będę Wam opisywała jak kuchnia wyglądała po tej naszej działalności kulinarnej, pamietam za to bardzo dobrze, że poszłam nawet do sąsiada spirytusu pożyczyć. Nawet nie wiem skąd wiedziałyśmy, że się go dodaje. Hihihi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Śro 9:48, 07 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ja robiłam w zeszłym roku, nie pamiętam skąd miałam przepis, ale strasznie mi zadymiło mieszkanie, mimo, że było pyszne, nie wiem czy podejmę się kolejnego smażenia
Ten mój przepis był raczej podobny do tego, który [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez coztego dnia Śro 10:03, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|