Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Pon 21:53, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Powidła śliwkowe.
Składniki
śliwki węgierki
gar
cierpliwość
Bierzemy parę kilo śliwek węgierek prawdziwych - nie żadnych łowickich, dąbrowickich, czy innych wynalazków - tylko takich małych, z charakterystycznym woskowym nalotem. Najlepsze pod koniec września, gdy zaczynają się marszczyć przy ogonku. Potrzebny jest jeszcze duży gar (najlepiej z grubum dnem) i cierpliwość. Pozbawiamy śliwki pestek, wrzucamu do gara, stawiamy na malutkim płomieniu. Gdy dolna warstwa puści sok, zaczynamy mieszać najlepiej drewnianą łyżką (kopyścią) od dna. I tak mieszamy od dna co parę minut przez kilka godzin, aż powstawie brunatna gęsta masa, w której nie będzie można rozpoznać śladu śliwek. Niestety nawet mimo mieszania powidła zwykle się przypalają, co na smak wpływa pozytywnie, bo nabierają takiego karmelowego posmaku. Niestety na koniec trzeba umyć garnek !
Gotowe gorące powidła pakujemy do słoików, zamykamy. Dobrze wysmażone nie wymagają żadnych pasteryzacji. Dawno temu powidła po usmażeniu pakowało się do kamionkowego garnka i wsadzało do pieca, aż na wierzchu powstawała twarda skorupka. Takie powidła można było przechowywać bez żadnego przykrycia.
Ostatnio zmieniony przez Sirion dnia Pon 21:56, 17 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Pon 21:55, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Z jabłkami to ja robie ciasto drożdżowe...wychodza takie racuchy na patelni.
Przepisu trudno mi podac bo to wszystko na oko robione.
Jakos ze 2 dkg drożdży z łyżką cukru, trochę..z pół szkl, moze nieco mniej mleka ciepłego i ze dwie łyzki maki, tez ciepłej...zaczyn ma byc konsystencji smietany. To sobie rosni z 15-20 min. Dodaje do tego jajko, mleko, makę, rozbełtam, zeby grudek nie było...ciasto dość gęste....jak na placki ziemniaczane? i znowu troszke w ciepełku rosnie. To wszystko nie trwa tak długo jak ciasto typowo na placek drożdżowy...ledwo troszke podrosnie smaże na patelni na rozgrzanej oliwie. Kładę łyżke ciasta, na to plasterek jabłka i przykrywam łyżeczka ciasta.
Nie próbowałam jeszcze ze sliwkami ale węgirki, te bardziej suche moga sie nadać
|
|
Powrót do góry |
|
|
KRETA
Weteran
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 21:03, 22 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Racuszki z jabłkami 25 dag mąki 2 jajka 2 dag drożdży łyżeczka cukru 1,5 szkl mleka łyzeczka masła 4 srednie jabłka - Drożdże zcukrem rozpuszczamy w ciepłym mleku, odstawiamy na pół godz. wyjdzie z tego rozczyn. Dodajemy go do maki, wyrabiamy razem z jajkami, stopionym masłem i szczypta soli na pulchne ciasto Odstawiamy do wyrosnięcia. Potem do ciasta dodajemy starte na dużych oczkach jabłka mieszmy i smażymy na rozgrzanym oleju na rumiano. Posypujemy cukrem pudrem .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:02, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | coztego napisał: | A ja smażę śliwki w cieście, jak racki z jabłkami, tylko zamiast jabłek wrzucam pokrojone śliwki. I mówiąc szczerze, jest to pychota | O, właśnie chyba dokładnie o to mi chodziło!!! Bo wiesz co? Dzisiaj, tak ze dwie godziny temu, robiłam właśnie talkie jabłka w cieście i zostało mi ciasta (miałam tylko jakieś szczątkowe ilości jabłek) - a mam śliwki! | Zapomniałam napisać, że zrobiłam z tego pozostałego ciasta placuszki ze śliwkami i były pyszne! Dzięki, coztego!
A jeśli chodzi o samo ciasto, to było to po prostu ciasto naleśnikowe, tylko trochę gęstsze, zrobione na wodzie sodowej i mleku i z dodatkiem niewielkiej ilości proszku do pieczenia. (Ja na naleśniki używam 2 duże jaja na szklankę mąki, plus pół szklanki wody i pół mleka - na placuszki trochę mniej tej wody i mleka. No i na naleśliniki dodaję oleju lub stopionego masła, a na placuszki - nie, bo i tak na oleju smażę).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:15, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Mam kuzynkę, która ma na imię Maryna. Tak naprawdę, to ona chyba Maria jest, ale wszyscy na nią mówią Maryna. Tak czy inaczej, Maryna wymyśliła doskonały przepis na zupę rybną - zupa wychodzi pyszna, a robi sie ją w trymiga. Jej mąż natychmiast nazwał tę zupę... A więc
(Z)upa Maryny
1/2 paczki mrożonej włoszczyzny
1/2 kg mrożonych filetów z ryby (panga, mintaj, dorsz - wszystko jedno)
kostka rosołowa z kurczaka lub warzywna
śmietana
koperek
nasiona karadamomu - jak ktoś ma i lubi
Włoszczyznę zalać wodą (ok. pół litra, jeśli dobrze pamiętam, może trochę więcej), dodać kostkę rosołową, kardamom jeśli ktoś chce, podgotować ok. 15 minut. Filety rozmrozić tylko na tyle, żeby można było pokroić w kawałki, takie "na łyżkę". Jak włoszczyzna będzie miękka (właśnie po ok. 15 minutach) dodać filety, zagotować i gotować "do gotowości", czyli tylko kilka minut (zależnie od wielkości kawałków, ale maks. 5 minut, a raczej 2-3 minuty). Do śmietany (ja używam tylko pół opakowania, ale jak kto woli) dodać ok. pół szklanki gorącego wywaru, rozmieszać dokładnie, wlać do zupy, już nie gotować. Dodać duże ilości posiekanego koperku. Podawać z makaronem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:40, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
karpatka napisał: | Kreta oto mój przepis na ciasto: kupuję w sklepie gotowca w postaci krem + ciasto firmy Delecta . Ciasto zrobiłam dokładnie tak jak napisali i jest ok. ale do kremu wprowadziłam dodatkowo trochę mleka i dodałam budyń śmietankowy (chciałam trochę podrasować oryginał) i pewnie to mnie zgubiło . | Ja takich gotowców nigdy nie kupuję, ale zaciekawiła mnie tak karpatka, więc zakupiłam... No i wczoraj przestudiowałam składniki.
Składniki ciasta są dwa: mąka i proszek do pieczenia (tzn. tak naprawdę, to trzy, bo to jest proszek z tych podwójnych). Natomiast składniki kremu = składniki zwykłego budyniu. Wszystko to razem kosztuje ponad 4 zł - czyli sporo płaci się za to, że ktoś odmierzył mąkę i proszek do pieczenia i wpakował wszystko w ładne pudełko.
Tak więc przynajmniej w przypadku karpatki, chyba lepiej po prostu użyć przepisu, który podała Sirion... Jej ciasto robi się identycznie do tego, co na pudełku, a jeśli krem według Sirion jest dla kogoś zbyt skomplikowany, to chyba można po prostu zrobić budyń i, jak wystygnie, wmiksować do niego pół kostki masła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Pią 9:49, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire, gotowiec ma sens tylko wtedy, jeśli trzeba dodać do niego wodę lub mleko, wymieszać i piec czy też smażyć. Reszta to nabijanie w butelkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 10:03, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Sirion napisał: | Flaire, gotowiec ma sens tylko wtedy, jeśli trzeba dodać do niego wodę lub mleko, wymieszać i piec czy też smażyć. Reszta to nabijanie w butelkę. | Też tak myślę. Ale jak sobie wczoraj oglądałam te polskie gotowce, to takich niedużo jest (w USA jest sporo). Większość wymaga jaj, tłuszczu... Czyli dają Ci w tym gotowcu tylko drogą mąkę z cukrem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Pią 10:34, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
I dlatego nie używam gotowców za wyjątkiem budyniu, galaretek i tak zwanej Śnieżki do robienia czegoś w rodzaju bitej śmietany z mleka.
A, i porządnie zrobione własną ręką ciasto ptysiowe nie wymaga proszku do pieczenia, co jest pozytywne pod względem smakowym.
Ja jestem leń, ale lubię, zeby było smaczne, szczególnie ciasto. I tu, jak już robię, to się przykładam. Gotowe używam tylko francuskie, bo zrobić raczej nie umiem, a i ilość pracy niezbędnej do jego porządnego wykonania jest porażająca (prawie cały dzień). Ale starannie wybieram producenta, bo nie wszyscy robią dobre.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 10:49, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Sirion napisał: | I dlatego nie używam gotowców za wyjątkiem budyniu, galaretek i tak zwanej Śnieżki do robienia czegoś w rodzaju bitej śmietany z mleka.
A, i porządnie zrobione własną ręką ciasto ptysiowe nie wymaga proszku do pieczenia, co jest pozytywne pod względem smakowym. | Ja mam tak samo, chociaż Śnieżki jeszcze nie próbowałam... I też się dziwiłam tym proszkiem do pieczenia - to chyba dlatego, że nie wypadało im zapakować samej mąki i nazywać tego "mieszanką na ciasto"
Sirion napisał: | Gotowe używam tylko francuskie, bo zrobić raczej nie umiem, a i ilość pracy niezbędnej do jego porządnego wykonania jest porażająca (prawie cały dzień). | Ja francuskie robić umiem, ale to strasznie dużo zachodu i dużo czasu, a poza tym, wolę nie widzieć, ile masła do tego idzie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Pią 10:54, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Sirion napisał: | Gotowe używam tylko francuskie, bo zrobić raczej nie umiem, a i ilość pracy niezbędnej do jego porządnego wykonania jest porażająca (prawie cały dzień). Ale starannie wybieram producenta, bo nie wszyscy robią dobre. |
A możesz jakieś polecić? przymierzałam się już parę razy do tego zakupu, ale jakoś się boję, czy aby na pewno będzie dobre
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Pią 11:29, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Mrożone Blikle lub tylko schłodzone (trwałośc w lodówce ok tygodnia) Hengelein (o ile nie przekreciłam nazwy z pamięci). Było jeszcze takiej jednej niemieckiej firmy mrożone (Kopenrad und Wiese) ale zniknęło z rynku. Inne trącą margaryną w zapachu, a francuskie ma pachnieć masłem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Pią 12:19, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
dzięki, będę szukać i może coś z tego wymyśle
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:38, 03 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
karpatka napisał: | Ja Karpatka potrzebuję pomocy przy karpatce!!! .
Dzisiaj po raz pierwszy w życiu postanowiłam podjąć wyzwanie i upiec karpatkę. Niestety wygląda o tak, przy czym już połowa została ekspresowo zjedzona bo w smaku jest super:
Ciasto i krem są pyszne w smaku, ale ta konsystencja . Wszystko robiłam zgodnie z przepisem ale coś jest z nim nie tak . Jeśli ktoś zna dobry i pewny przepis bardzo proszę o podanie. | karpatko, wczoraj zrobiłam karpatkę (a właściwie eklerki, ale krem i tak ten sam) z wcześniej zakupionego pudełka Delecty - między innymi chciałam zdiagnozować Twój problem. I chyba wiem, co się stało...
Ten krem do karpatki firmy Delecta nieco różni się składnikami od normalnego budyniu z torebki - a mianowicie, w jego skład wchodzi mąką pszenna i - co wydaje mi się tutaj istotne - jajka (w proszku). Gdy więc gotujemy krem, musimy go gotować dużo dłużej niż normalny budyń, zanim się "zsiądzie" - i musimy cały czas mocno mieszać, bo inaczej przywiera do dna i robią się kluchy. To jest dużo bardziej skomplikowane i wymaga dużo więcej cierpliwości niż zrobienie normalnego budyniu z torebki - a w każdym razie ja sporo się namieszałam podczas gdy normalny budyń zsiada mi się natychmiast.
Tak więc zgaduję, że Ty, wedle instrukcji zresztą, pogotowałaś "chwilę" i odstawiłaś do schłodzenia, mając nadzieję, że jak wystygnie, to się zsiądzie. Ale kremy na bazie skrobii i jajek już właściwie nie zsiadają się w miarę stygnięcia - muszą odpowiednią gęstość osiągnąć już w trakcie gotowania. Tak więc, reasumując, myślę, że krem gotowałaś zbyt krótko - instrukcjie powinny nakazywać gotowanie, aż zgęstnieje, a nie "chwilę".
Tak czy siak, polecam na przyszłość karpatkę według przepisu Sirion!
P.S. Moje ciasto i krem z Delekty wyszły bez zarzutu, ale moim zdaniem, jak już pisałam, w przypadku ciasta takiego, jak karpatka, praktycznie nic się nie zyskuje, kupując gotowca - a i krem myślę, że byłby jeszcze lepszy ze świeżych jaj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
OMM
Zaangażowany
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1165
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:08, 01 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Kochane dziewczyny:))
Ostatnio mam ogromnego smaczka na naleśniki. Polskie wiadomo, cieniutkie, moja mężczyzna robi dodatkowo z mąką orkiszową, pycha.
Zaciekawiły mnie na jakimś filmie, te amerykańskie naleśniki, które są mocno wyrośnięte.
Jak je się robi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|