Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rita
Moderator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 3712
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: LODZ
|
Wysłany: Pią 19:48, 11 Maj 2007 Temat postu: Jak sobie radzic z agresja psow i .........włascicieli ? |
|
|
Poruszam ten temat,bo rece opadaja,znowu dzisiaj miałam incydent,młody koles z piwkiem w reku i amstaffem bez kaganca szczuł swojego psa na mojego Parysa,a ten głupol sadził sie na niego.Całe szczescie,ze skonczyło sie potyczka słowna/byłam bardziej aktywna/,ale co kiedy to nie pomoze i pusci takiego psa na mojego.Jak sie przed tym obronic ? Jakie szanse ma erdel w takiej bezposredniej konfrontacji ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 20:09, 11 Maj 2007 Temat postu: Re: Jak sobie radzic z agresja psow i .........włascicieli ? |
|
|
rita napisał: | Całe szczescie,ze skonczyło sie potyczka słowna/byłam bardziej aktywna/ |
Ja nigdy się nie odzywam w takich sytuacjach - biorę psa i jak najszybciej się oddalam. Niektórzy z takich przyjemniaczków tylko czekają na to, żeby czymś ich sprowokować, a wystarczy jedno słowo...
Zresztą zawsze na spacerach z białą staram się rozglądać i jak tylko z daleka zauważę psa który mi się nie spodoba, po prostu robię w tył zwrot albo idę tak, żeby się z nim nie spotkać.
Jak AST dobrze złapie, erdel nie ma żadnych szans. Zach kiedyś pisała na erdlowym wątku (jeszcze na Dogo), że cały problem w ASTach to ich skuteczność. Nie ma się co oszukiwać - to są maszynki do zabijania innych psów. Do tego zostały stworzone.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Pią 21:26, 11 Maj 2007 Temat postu: Re: Jak sobie radzic z agresja psow i .........włascicieli ? |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | rita napisał: | Całe szczescie,ze skonczyło sie potyczka słowna/byłam bardziej aktywna/ |
Ja nigdy się nie odzywam w takich sytuacjach - biorę psa i jak najszybciej się oddalam. Niektórzy z takich przyjemniaczków tylko czekają na to, żeby czymś ich sprowokować, a wystarczy jedno słowo...
Zresztą zawsze na spacerach z białą staram się rozglądać i jak tylko z daleka zauważę psa który mi się nie spodoba, po prostu robię w tył zwrot albo idę tak, żeby się z nim nie spotkać. |
Ja podobnie, wolę nie kusić losu
|
|
Powrót do góry |
|
|
rita
Moderator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 3712
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: LODZ
|
Wysłany: Pią 21:48, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja generalnie unikam tez takich sytuacji,ale mnie zaskoczył wychodziłam z bramy i nie widziałam jak nadchodzi a jesli chodzi o wymiane zdan,to czasem puszczaja nerwy zaczne chyba nosic gaz
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 21:55, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Postępuję podobnie jak Gosia i coztego smutne to, ale takie są u nas realia. Jak był u nas leonberger (ważył 90 kg, był dominantem z zachowania i wszystkie psy czuły przed nim respekt, choć sam nigdy nie był agresywny wobec psów i ludzi, nie zaszczycał ich nawet spojrzeniem, chyba, że jakieś uwielbiał tak jak Kokę equitany) też omijałam rąbnietych, bałam się, że strują mi psa, który mieszkał w ogrodzie I myślę, że w tym wszystkim to ludzie są niebezpieczni :!: Jak AST zaatakował Tami to mój TZ tak zagazował go gazem pieprzowym, który zawsze nosimy, że nie wiedział o co chodzi i zwiał. I właśnie boję się pózniej reakcji ludzi, którzy mogą posunąć się za daleko. nad psami można jako tako zapanować lub je obezwładnić, ale co potem z rozsierdzonym właścicielem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42061
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 23:11, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja myślę, że takie sytuacje należy bezwarunkowo zgłaszać na policji . Nieważne że incydent zakończył się tylko na groźbach i utarczce słownej, następnym razem może nastąpić mniej szczęśliwe zakończenie incydentu
|
|
Powrót do góry |
|
|
goranik
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 4129
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielno :):):)
|
Wysłany: Pią 23:31, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
zadziorny, policja niestety ma to gdzies. ja wzywalam wielokrotnie i nigdy nie przyjechali. Ja z racji tego ze posiadam bordery, ktore same sie nie obronia, to chodze zawsze z gazem żelowym pieprzowym.
Z psem typu bull, zaden erdel, czy owczarek, lub nie daj boze pies mniejszy, nie ma szans.
Wiec poprostu trzeba zaopatrzyc sie w gaz i tyle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kati
Weteran
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 9836
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Będzin
|
Wysłany: Sob 14:00, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Niestety to jakaś plaga nieodpowiedzialnych właścicieli z AST i pitami.
Jedyna rada to unikać takich sytuacji, o ile jest to możliwe. Ja chociaz miałam AST to też musiałam uwazać, bo u mnie plaga są agresywne ONki chodzące bez smyczy i często bez włascicieli, przed którymi Raptus nie dawał rady się obronić.
Smutne to jest, bo przez takich idiotów cierpi cała rasa, a amstaffy to naprawdę swietne psy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Sob 15:10, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Kati napisał: | Niestety to jakaś plaga nieodpowiedzialnych właścicieli z AST i pitami.
|
To cena jaką płacą psy za swoją popularność w kręgach mięśniaków
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42061
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob 20:53, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Co ciekawe, moje welshe lubią amstafy , a czują awersję do ON-ków czy dobermanów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kati
Weteran
Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 9836
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Będzin
|
Wysłany: Sob 21:37, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: | Kati napisał: | Niestety to jakaś plaga nieodpowiedzialnych właścicieli z AST i pitami.
|
To cena jaką płacą psy za swoją popularność w kręgach mięśniaków |
popularność nie jest dobra dla zadnej rasy, ale np. labki czy yorki nie mają takiej złej reputacji.
Amstaff to nie pies dla kazdego, a niestety często trafia do ludzi, którzy wogóle nie powinni mieć żadnej zywej istoty pod opieką.
zadziorny napisał: | Co ciekawe, moje welshe lubią amstafy , a czują awersję do ON-ków czy dobermanów |
Mój Raptus tez lubił welshe, (jak kazde małe psy - tylko yorków i jamników nie lubił ) i inne teriery, ale to nie były psy dla niego do zabawy - za szybkie i nieprzewidywalne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alut
Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Śro 23:59, 16 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Słuchajcie, a co robić gdy widzę nadbiegającego z naprzeciwka dużego psa, który niestety już zauważył mnie i mojego psa i co gorsza nie jest przyjaźnie nastawiony? A mój do tego szczerzy zęby... Miałam jakieś 2 miesiące temu taką sytuację, że byłam spokojnie na spacerze z Pazurem, było już ciemno i padał deszcz, więc nie było słychać żadnego dreptania, ani pomruków i nagle usłyszałam takie głosne warknięcie i zza krzaków wyłonił się nagle czarny pies trochę większy od ONka i zdecydowanie masywniejszy, który rzucił się na mojego Pazura (42cm w kłębie, 10kg) i zaczęła się bójka... puściłam smycz, żeby mojego nie ograniczać, wydzierałam się wniebogłosy i kopałam tamtego psa, który rzucał Pazurem jak zabawką, turlał go w błocie i przygniatał do ziemi. Pazur łapał go za szyję, ale na dobrą sprawę i tak nie miał szans. Nie wiem dlaczego ale na szczęście po jakichs 2 minutach czarny odskoczył i uciekł... Może mocno go kopnęłam, a może Pazur też trochę go poturbował, nie wiem na całe szczęście Pazurowi "nic" się nie stało. Miał po dwie rany na obu uszach (przy czym w jednym akurat miał zapalenie co bolało go okropnie), jedną tuż nad okiem (!), jedną na szyi i jedną bodajże na głowie. Dostawał antybiotyki w zastrzykach, bardzo się męczył, ale na całe szczęście nie odniósł trwalszych obrażeń. A tamtej pory ja panicznie boję się dużych, czarnych psów... Jak bronić się przed takimi sytuacjami? Wtedy miałam szczęście, ale co gdyby ten pies nie odpuścił? Jestem 16-letnią dziewczyną, dosyć silną, ale przeciez nie poradze sobie z dużym psem, a mój maluch tym bardziej Takie sytuacje zdarzyły mi się dwa razy i mam nadzieje, że nigdy więcej, ale powiedzcie mi proszę jak się uchronić przed czymś takim albo w jaki sposób bronić kiedy dojdzie już do konfrontacji między małym a dużym psem? Tym bardziej, że w moich okolicach błąka się dużo bezpańskich dużych psów, albo czyichś ale puszczanych ot tak- samopas, nawet bez kagańca, choć kaganiec bezpieczeństwa tez nie gwarantuje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 0:13, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Alut, zaopatrz się w gaz pieprzowy. Nie zrobi krzywdy, a radykalnie ostudzi zapały do gryzienia. I jeśli potraktujesz psa i właściciel będzie miał pretensje to nic ci nie grozi bo to jest legalne. Natomiast kopiąc psa możesz mieć nieprzyjemności jeśli agresorowi coś się stanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 0:28, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
A gdzie taki gaz można kupić i ile kosztuje?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alut
Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Czw 0:33, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Na gaz nie trzeba mieć licencji? Gdzie mogę go dostać? Uwierz to nic miłego- kopać zwierzę, nikomu nie polecam ale takiej sytuacji działa się pod wpływem impulsu byle tylko pomóc swojemu zwierzakowi ten pies, który pogryzł Pazurka był sam, bez kagańca, smyczy, ani rzecz jasna właściciela. To zwierzak mojej znajomej, która doskonale wie, że jest on agresywny, ale "czasami jej ucieka" po tym zdarzeniu poszłam jej o tym powiedzieć i.... usłyszałam tylko baaardzo satysfakcjonujące "soryy" (nie cierpie tego słowa- jakby ludzie bali się powiedzieć "przepraszam"), a pies jak uciekał tak ucieka Strasznie się go boję! I ma na imię... KILER. A co najlepsze nie mogę nawet domagac się zwrotu pieniędzy za leczenie (150zł piechotą nie chodzi ), bo pies był sam i nikt całego zajścia nie widział, więc nie mogę nic udowodnić Ale tutaj nie chodzi o pieniądze... ja się po prostu panicznie boję o mojego psa. Znajomi się już ze mnie śmieją jak idę z psem usłyszę szelest liści, szczeknięcie albo dużego psa w oddali i od razu miękną mi kolana i zwiewałabym gdzie pieprz rośnie Ale po takim zdarzeniu chyba każdemu zostałby taki uraz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|