Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Talviszon
Administrator
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 4153
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Pią 13:13, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nie chcę zakładać nowego tematu, bo chyba to, o czym chcę napisać, pasuje w zupełności tutaj.
Moja koleżanka z Wrocławia od około trzech tygodni ma pieska, bordera collie (ma teraz na imię Ami). Piesek ma około pół roku, znaleziony został w lesie, przywiązany do drzewa (swoją droga takich typów to bym nie wiem.. wieszała.. tak, żeby to trwało dłuugo ).
W każdym razie piesek szczęśliwie ma dom, jest kochany, ma miłe i łagodne usposobienie. Dostawał antybiotyk, bo miał zapalenie pęcherza, ale już chyba jest lepiej, o ile nie całkiem dobrze
Problem polega na tym, że, co jest oczywiste, psiak boi się panicznie wszelkich zadrzewionych terenów, co sprawia olbrzymie problemy przy spacerach. Te siłą rzeczy muszą być ograniczane do terenów otwartych - skwerów i łąk. Na szczęście koleżanka mieszka we Wrocławiu niedaleko nadodrzańskich terenów zielonych. W dodatku często chodzi na spacery razem z sąsiadką i jej sunią. Psiska się bawią razem i bardzo się lubią, a sunia w towarzystwie Amiego w dodatku odmłodniała i zrobiła się bardziej ruchliwa
Chciałam Was spytać o radę - jak najlepiej pomóc psiakowi pozbyć się tego lęku przed lasem? Jednym z pomysłów jest zabieranie psiaka w bardzo różnorodne miejsca - nie tylko na tereny zielone, ale normalnie spacer po mieście, przejechanie się z nim tramwajem czy też zabranie psa do ogródka piwnego, aby poznał więcej dwunożnych przyjaciół Tak, aby bodźce związane z tą różnorodnością jak najbardziej przesłoniły mu bolesne wspomnienia. I aby umocniło się w nim przekonanie, że gdziekolwiek ze swoja panią pójdzie, w jakiekolwiek miejsce, to żadna krzywda mu się nie stanie, oraz ciekawość świata weźmie górę nad strachem. I w końcu za którymś razem spróbować go zabrać do parku...
Inny pomysł, który bynajmniej nie wyklucza powyższego - możliwy jest do zrealizowania najwcześniej za pół roku. Polega po prostu na tym, aby Amiego wziąć do parku w towarzystwie mojej Bestii, która byłaby w bezpiecznej fazie cieczki, np. pod sam koniec - aby jeszcze był zapach, na który Ami jako zdrowy pies musi jakoś zareagować
Nie miałam do czynienia nigdy z psem o tak wielkim syndromie strachu, a bardzo chciałabym jakoś Amiemu pomóc (cały czas jak przypomnę sobie o tym, jak on został znaleziony, to mi się serce ściska i wstyd mi za to, że jestem człowiekiem - takim samym jak ten zdegenerowany typ...).
Będę wdzięczna za wszelkie rady, bo wiem, że większość z Was ma pod tym względem duże doświadczenie. I jak myślicie, czy warto odwiedzić również jakiegoś dobrego behawiorystę? I czy jest sens podania psiakowi jakichś środków uspokajających?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|