Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 8:29, 04 Mar 2011 Temat postu: uniezależnienie psa od człowieka |
|
|
Jak w temacie. Jak uniezależnić psa od siebie? Mam podejrzenia, że Franuś mnie wykorzystuje, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Te wieczne problemy zdrowotne robią się mało zabawne. Robimy badania, z których wynika, że Młody to okaz zdrowia. Diety według zaleceń weta, uważać na psa według zaleceń lekarza.
I tak sobie myślę, że jestem przez niego wykorzystywana. Łączy go ze mną zbyt ciasna więź...
Następuje więc pytanie: jak, dorosłego bądź co bądź, Franusia odstawić od cyca?
Pytam, bo w tej materii nie mam żadnego doświadczenia. Jeśli ktoś z Was ma i chce się podzielić, to śmiało! Liczę na konstruktywne porady. Osobiście, bowiem, nigdy nie spotkałam się z takim problemem "na żywo". Mam więc wątpliwości czy proces ten powinien być gwałtowny czy stopniowy? Czy wystarczy jeśli ja sama będę, ujmijmy to lapidarnie, "go olewała", czy wszyscy domownicy, z którymi pies jest dużo mniej związany, też muszą robić to, co ja?
.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:52, 04 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
To jest dosyć niezwykła potrzeba - zazwyczaj ludzie pragną pomocy z odwrotnym problemem... Spróbuj napisać do zach - może ona spotkała się z takim problemem przy szkoleniu psów-ratowników, bo one musza pracować niezależnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 9:08, 04 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
O, dziękuję, napiszę. Wiem, że to niezwykłe i do tego przy terierze I do tego przy niezależnym foksterierze krótkowłosym
A odkładając żarty na bok, jest to naprawdę frapujący i dość upierdliwy problem. A pomijając moje odczucia w tym temacie, jest to ważne dla zdrowia psychicznego samego zinteresowanego, Franka...
|
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda
Dołączył: 09 Sty 2011
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 23:44, 05 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Guerreira napisał: | A odkładając żarty na bok, jest to naprawdę frapujący i dość upierdliwy problem. |
Zgadzam się Z Rudym też miałam podobnie (może nie do tego stopnia) - w domu mogłam się o niego przewrócić, bo chodził za mną krok w krok tuż przy nogach (stał na baczność na każde moje drgnięcie). Na spacerach jeśli tylko kto inny brał smycz z zamiarem prowadzenia psa w inną stronę Rudy włączał "abs". Na spacerze nie było też możliwe, by choć na moment stracił mnie z oczu.
Do dziś przed zrobieniem czegokolwiek (np. wykonaniem komendy od innej osoby) oczekuje ode mnie aprobaty. A i tak początkowo słuchał tylko mnie. Pracujemy nad manierami pozytywnymi metodami i zawsze wykorzystuję okazję, by (po krótkim "instruktażu obsługi") z Rudym pracowały inne osoby niż ja.
W domu ignoruję jego nachalność; ustaliłam granice (np. pies nie przesiaduje w kuchni), a gdy już naprawdę uporczywie "szwenda" się za mną odsyłam go na "miejsce".
Natomiast chwalę Rudego w momencie, gdy nie zwraca uwagi na mnie (leży na miejscu, sam się bawi). Zawsze wyraźnie zaznaczam (na dworze i w mieszkaniu) koniec zabaw czy głaskania mówiąc "dość". Potem ignoruję psiora. Wiele pomogła nauka komend i posłuszeństwa oraz zakolegowanie się i codzienne bieganko ze znajomymi psami. I jest dużo lepiej- m.in. mogę swobodnie chodzić po mieszkaniu
Trzymam kciuki za Franka
|
|
Powrót do góry |
|
|
malinowa
Zaangażowany
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radom
|
Wysłany: Nie 0:38, 06 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jak ja bym chciała mieć taki problem z moim białeczkiem, eh. W sumie może to i upierdliwe, ale jak popatrzę na mojego lekceważącego wszystko i wszystkich teriera, dopóki nie zauważy smaka to aż się chce takiej upierdliwości Mój pies za smaka (albo zabawkę, ale tylko jak on jest w nastroju na zabawę) zrobi wszystko i nie patrzy dla kogo. Chyba, że to są dzieci poniżej lat 7 . Ale jak któregoś dnia nie zapewnię terierkowemu tej minimalnej dawki pracy, zabawy i spacerku to szuka kontaktu i się wyraźnie upomina. Aż mnie wtedy rozsadza z dumy jak widzę rezultaty regularnej pracy z nim. Znosi zabawki, pokazuje nowe sztuczki... Aż się chce dalej pracować, zacieśniać tą więź. Och, mój pies Chyba pójdę go obudzić i poćwiczymy to wskakiwanie na plecy (co ostatnio robi, gdy na niego nie zwracam uwagi - nowo nauczona sztuczka...). Nie no, niech śpi. A ja się oczywiście rozpisałam nie na temat To dobranoc i powodzenia w uniezależnianiu Franusia
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Pon 22:32, 07 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Guerreira
no to masz priv.. temat szeroki i głęboki i baardzo indywidualny
A ratowniki się uniezależniają poprzez odpowiedni balans motywacją do innych ludzi. To jest trochu inna sprawa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 23:40, 08 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Zach! Przez ten tydzień nie będę miała dostępu do internetu więc pomyślę i odpiszę w poniedziałek.
Cóż, nasz problem jest zgoła inny. Młody wcale się nie pilnuje jakoś wyjątkowo na spacerach. Powiem więcej, jak poczuje zwierzynę czy suczkę, to poleci przed siebie nie oglądając się za siebie
W domu pilnuje mnie bardzo. Jak siedzi razem ze mną w pokoju, to może chrapać słodko i długo. Wystarczy tylko, że ruszę się do kuchni po herbatę to już jest przy mnie. Poczeka aż ją przygotuję i zaniosę do pokoju, po czym z powrotem słodko zasypia. Pod drzwiami łazienki czeka równie cierpliwie.
Co więcej, jest wiecznie smutny. Zawsze powtarzałam, że mam niewiarygodnie smutnego foksa To nie jest normalne. I nie jest to smutek chwilowy. I nie jest to apatia. Ciężko to wytłumaczyć... Pies nie jest osowiały, nie jest apatyczny. Brakuje mu radości życia? To też źle powiedziane...
Dzisiejszy spacer po lesie chociażby... Wzięłam rodziców i Franka i urządziliśmy sobie zabawę w chowanego. Raz się chowałam ja, raz ojciec. Mnie szukał od razu, po ojca nawet nie miał ochoty iść. Kiedy schowaliśmy mu się równocześnie i jednocześnie go nawoływaliśmy, to mnie poszukał jako pierwszej i od razu bez pudła, ojca nie miał nawet ochoty podjąć tropu...
Dla niektórych wyda się to świetną zabawą, ale to nie jest normalne. W tym było coś dziwnego tylko sama jeszcze nie wiem co...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewooosiek
Zaangażowany
Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 3216
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin
|
Wysłany: Śro 0:35, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja mam z Luną podobnie, jest tam gdzie ja i o ile na spacerze ja szybko zareaguje, to mogę powiedzieć, że nigdy gdzie mi nie ucieka. najgorzej jest z jej nosem, jak zacznie coś wąchać, to muszę aż do niej podejść, a gdy zobaczy, że idę nie zadowolona, to kładzie się na plecy i od razu pokazuje, ze ona nic nie zrobiła, jest bardzo karna nie mogę na nią krzyczeć ani się denerwować, trudno jest mi ja rozbawić, muszę się nieźle gimnastykować i w sumie nie wiem o co chodzi, niby mi to nie przeszkadza, ale gdyby była bardziej spontaniczna nic by się nie stało, nie wiem, może to okres cieczki tak ją zmienił, dam jej jeszcze z pół roku pracy ze mną, może będzie lepiej
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Śro 21:05, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Guerreira napisał: | Co więcej, jest wiecznie smutny. |
Ale jest taki od szczeniaka, czy w jakimś konkretnym momencie się taki zrobił?
|
|
Powrót do góry |
|
|
meresh
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 13:37, 10 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
miałam taki "problem" (dla mnie nie był problemem) z jedną z moich suk.
Jak to określił szkoleniowiec " ma tendencje do zawłaszczania jednej osby" i reszta świata nie jest jej potrzebna.
Odpracowywanie tematu trwało długo i na pewno do końca wypracowane nie zostało - jest jednak w formie, w której nikomu nie przeszkadza, z psem włącznie.
co nam poradzono:
- mi: wyjechać na 2 tygodnie....
- TZ miał wychodzić tylko z nią. co początkowo było straszne.... dojście do skwerku (normalnie zajmuje minutę dwie....) trwało 40 minut...
po etapie gdy tylko oni mogli chodzić właczyliśmy wspólne spacery, z tym że zabawa to tylko TZ.
jedzenie też .
dodatkowo prosiliśmy gości by prowadzili ją na smyczy ( co było bardzo przydatne również w oduczaniu szczekania na obcych- obszczekiwany dostawał smycz ze zdziwionym psem na smyczy i szli razem) problem obszczekiwania przeszedł więc błyskawicznie.
trwało to wszystko kilka miesięcy. przyniosło ogromne rezultaty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 12:25, 18 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
meresh napisał: | miałam taki "problem" (dla mnie nie był problemem) z jedną z moich suk.
Jak to określił szkoleniowiec " ma tendencje do zawłaszczania jednej osby" i reszta świata nie jest jej potrzebna.
|
O tym nie pomyślałam
|
|
Powrót do góry |
|
|
malami
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 12:53, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja też bym chciała, żeby sucza moja kochana się ode mnie trochę uniezależniła psychicznie...
Guerreira napisz proszę za jakiś czas, jak się sprawy mają po wzięciu Zuli.
Czy to ma wpływ na Franka "wiszenie" na Tobie?
Szukam jakiegoś przyjemnego rozwiązania i muszę mieć rozeznanie, czy działa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 13:12, 25 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
malami napisał: | Ja też bym chciała, żeby sucza moja kochana się ode mnie trochę uniezależniła psychicznie...
Guerreira napisz proszę za jakiś czas, jak się sprawy mają po wzięciu Zuli.
Czy to ma wpływ na Franka "wiszenie" na Tobie?
Szukam jakiegoś przyjemnego rozwiązania i muszę mieć rozeznanie, czy działa |
Nie chcę zapeszać, bo być może jest to taki okres przejściowy dla obojga ale póki co jest dobrze I oby nic się nie zmieniło Mam świadomość, że i Zula się przyzwyczaja i Franek też próbuje dostosować się do nowej sytuacji ale już wczoraj widziałam dużą zmianę - po dość męczącym spacerze, Franek położył się spać na swoim Świętym Fotelu w moim pokoju a Zula oglądała ze mną TV w drugim Normalnie, człapał zawsze za mną; gdzie ja, tam i on
Zresztą zdam relację w przysżłym tygodniu, wtedy być może będzie więcej widać
|
|
Powrót do góry |
|
|
malami
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 12:12, 07 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Dzięki Guerreira! Ze sprawozdań w Twojej galerii wynika, ze ogólna sielanka
A jak dalszy rozwój spraw w temacie uniezależniania psychicznego Franusia?
(Słoma na chwilę się częściowo uniezależniła po tym jak ją wytrymowałam i wykąpałam - powstała rysa na moim nieskazitelnym w jej oczach obrazie. Ale już jej przeszło)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 12:31, 07 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Jak na razie jest bomba Na moim wizerunku w oczach Franusia też na pewno pojawiła się rysa, bo teraz nie tylko on dostaje głaski przy powitaniu, nie tylko on dostaje smakole na spacerkach i nie tylko on jest chwalony. Ale już nie łazi za mną krok w krok po mieszkaniu - może się ogarnia a może pilnuje swojego Świętego Fotela?
To teraz musisz kąpać psisko codziennie? Patrz, może to też jest jakaś metoda
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|