Fafik , Livka i LOLEK - walijskie z tarnowskich

bogula

Jakiś ciężki/ospały dzień, choć świat piękny...spadło już tyci deszczu---będzie cudowniej. Dziś na wsi w Tworogu, który cały w kwiatach Mr. Green

Pod dziką wisienką czy śliwką

Magnolia -- drugiej tak kwitnacej nie widziałam nigdzie indziej; stare drzewo Cool

cucs

super zdjęcie pod wisienką ? wiosna ach to ty

bogula

Dzień niezmarnowany: prosimy o "lajki" Mr. Green

[link widoczny dla zalogowanych]

Olga1

bogulcio livcia prześlicznie wyglada na tym zdjięciu pod kwitnacą wisnia Heart

bogula

Wczoraj znowu na wsi. Kotecków nie było, ale Liv pobiegała przy płocie ze starą ujadającą koleżanką Mr. Green

Przed odjazdem wysmknęła się z podwórka (ktoś otworzył furtkę) i biegała przy płotach z psimi kolesiami. Znajomy dał mi cynk telefonem, że sucz chyba czeka na niego Wink

i gdzie ja jestem? Tym sposobem Livcia załatwiła transport do domu Cool

Jak widać, nie można teriera spuszczać z oka a Liv tym bardziej; ciągoty do szaleńsw w jej przypadku nadal grożą unicestwieniem Hmmm

. Przyznaję, że serce miałam w gaciach, ale nie rozmyślałam za wiele, przeklęłam i znowu ucieszyłam się, że się udało....O, losie! Hmmm

Aleksandra Bobrowska

Masz rację- przy terierach to trzeba mieć oczy dookoła głowy

bogula

Livka rano ze mną "na służbę"; zauważyłam, że powróciło działo z lufą w kierunku... wschodnim Twisted Evil

; ło,matko! Mr. Green

bogula

Wczoraj dreptanie przez lasy na Pniowiec i z powrotem Mr. Green

Kaczeńce w tle!

Trochę wody dla ochłody Cool

Dzisiaj na łapach i rowerem do Świerklańca Cool

Najpiekniejszy na świecie uśmiech Livki (rzepak pachniał, że hej!)

Livcia --- chwila zadumy Wink

Dużo wody dla ochłody Mr. Green

;pozdrawiamy!

Victorka

To ostatnie zdjęcie - jak na wczasach na Mazurach Laughing

bogula

Wczoraj wyciagnęłam Livkę na kolejny dogtreking. Tym razem w Złotym Stoku Cool

Wzięłam dużo picia, więcej jedzenia, peleryny i duży plecak, że w razie czego sucz wrzucę i poniosę. Spędziłam z Liv cały dzień na górskim---niewymagającym-- szlaku. Był kryzys w połowie drogi, ale gdy już zawracałyśmy z trasy ,doszły 3 panie (mój klub wiekowy 50+ i więcej Mr. Green

) i wspólnie dałyśmy radę. Trasa była trudna, bo nieoznakowana, trochę się pogubiłyśmy Embarassed

, ale do mety doszłyśmy. Ostatnie, przywitane oklaskami Wink

i dyplomiki też dla nas czekały Mr. Green

Czyli 9 godzin na tzw. mini = 18 km a my chyba przeszłyśmy midi = 25 km. Zadowolenie ludzko-psie pełne!

Livka niemal całą trasę truchcikiem, za bułką z serkiem dała się zmasakrować Laughing

; piła dużo i chętnie; dogadywała się z psimi towarzyszami -- 2 bigielki i sucz mix=ZORKA. Zorkę nie do końca tolerowała, więc ją nieco nakręcała do biegania. Zorka prowadziła nas po psich śladach wspaniale Ach