Foksik - nie taki zwykły foksterier

halcia211

I gnam jak szalony, mało brakuje, żebym mojej pani rękę ze smyczą urwał

Puścić mnie nie może, bo obok jest ruchliwa ulica a ja jak się tak zapamiętam w tej gonitwie to mógłbym nie wyrobić przy zawracaniu i kłopot gotowy

Uff, ale mnie sponiewierało, trawa mi się poprzyklejała

Jak widzicie moje uszy myślą , że jeszcze biegam i też są w ruchu

O, kolega - witam, witam

halcia211

Ale coś koleś nie ma nastroju do zabawy

Chmurzy się, pewnie tym razem popada

To ja sobie jeszcze pobiegam

W piaseczku zanim lunie deszcz, dobrze?

Zapraszam do ganianego

halcia211

Będzie fajnie

Jakby co to możecie do mnie dołączyć miejsca starczy dla wszystkich

A co to

Idzie do mnie Dżimek

Pamiętacie Dżimka? To ten zboczony chłopczyk w kucykach z różowymi kokardkami. Już na dzień dobry mnie wnerwił

halcia211

Dalej mu jedno w głowie

Co mu trochę zwiałem

To do mnie dobiegł i mówi: czekaj, coś ci powiem na uszko

Taaa, jasne – uszko mu się z inną częścią ciała pomyliło

Chłopczyk przecież jestem gamoniu – nie widzisz?

halcia211

Zaproszenie do zabawy olał

No tak się zawziął

Że nic do niego nie dociera

Ludzie się na nas gapią- ale obciach

Wystarczyło że się na moment odwróciłem, a już leżałem tak się na mnie pchał

halcia211

Ożesz ty zboczeńcu jeden no teraz toś mnie wnerwił

Zaraz dostaniesz wciry

I z rozpędu

Chlaś go w ten pusty łeb aż mu loki rozwiało

I chlup z drugiej strony

halcia211

I bach go prosto w nos aż się mordą w piach zarył

I sierpowym w brodę aż łeb podskoczył

I z drugiej strony lu aż kokardy podskoczyły

I gryza w karczycho na którym się ten pusty łeb trzyma

A masz, a masz

halcia211

Leję gnoma ile mam pary w łapkach i morysi

Ząbków też mu nie żałuję

Ful serwis na życzenie

Dżimek już błaga o litość i drze się jak opętany

Ale litości nie będzie , niech wrzeszczy

halcia211

Przyleciał Dżimka pan i na smycz go zapiął

A ja jeszcze na pożegnanie uciąłem Dżimka w mordę dla utrwalenia, żeby sobie dobrze nauczkę zapamiętał

I zmachany, wybrudzony po same oczka, ale szczęśliwy i z uśmiechem na morysi do domu wracam, a zasmarkanego , ubłoconego , rozczochranego i skomlacego Dżimka pan na rękach do domu zaniósł

Myślałem , że moja pani będzie na mnie zła – ale nie, ona tego Dżimka też nie lubi

Tylko jak wróciliśmy, to mnie do wanny wsadziła i po raz pierwszy w życiu się kąpałem

Na początku to miałem cykora

halcia211

Wstyd się przyznać, ale taka jest prawda – wanna taka wielka a ja malutki , nie wiadomo co się będzie działo , pierwszy raz to chyba każdy by się bał, nie?

Ale poszło lepiej niż się spodziewałem

Pani mnie nawet swoją suszarką wysuszyła

Czy miałem cykora?

No pewnie, kto by nie miał, suszarki też nie miałem okazji używać do tej pory

Ale jakoś poszło, nawet pani na mnie za bardzo nie krzyczała na początku suszenia

halcia211

myślałem , że jak byłem taki cierpliwy i grzeczny to mi pani porzuca piłeczkę albo marchewę

Ale nic z tego – podobno już jest noc i nie wolno hałasować – szkoda

A rano była burza a po burzy jest piękna tęcza

Wcale mi się nie chce na siku wychodzić

Pewnie mokro wszędzie a ja nie lubię jak jest mokro

halcia211

A Wy lubicie mieć mokre łapki?

Ale mnie w końcu przycisnęło i trzeba było iść się wysikać

I to szybko, bo wszędzie dookoła się chmurzy

Zdrowo popadało

Wszędzie woda stoi

halcia211

I błoto się na łapkach zbiera

czarne chmury w kałużach się odbijają

Ale pięknie pachnie ten kwitnący krzew

Na moment słoneczko wyjrzało zza chmur

Od razu weselej się zrobiło a nie tylko chmurzyska i chmurzyska

halcia211

I burza za burzą

A ja narzekałem jak słońce grzało

To teraz mam za swoje -już grzmi, szybciutko do domciu , biegiem

Ledwo co zdążyliśmy

halcia211

Lunęło i niebo się czarne robi

I grzmi aż echo idzie

Coraz bliżej jest ta burza

Pioruny biją jeden za drugim

Tak leje, że świata nie widać