Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:39, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Zabieg to splenectomia?...usuniecie sledziony? | Zabiegi będą dwa za jednym zamachem. Jeden to pobranie szpiku do badania. A drugi jeszcze nie jest pewny - chyba albo usunięcie kawałka śledziony do biopsji, albo całej śledziony. Jeszcze tego nie zdecydowano.
Borsaf napisał: | Napewno dawka swieżek krwi jej bardzo dobrze zrobiła, dzieki Api i jej właścicielom  | No mam taką nadzieję i wczoraj rano było nieco silniejsza. Ale dzisiaj już nie jest dobrze, jest coraz bardziej blada jeśli to w ogóle możliwe, bo spojówki to już białe ma.
Ale pocieszam się, że apetyt ciągle dopisuje, więc przynajmniej tę przyjemność ma.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
ela
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kłodzko
|
Wysłany: Śro 20:42, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Flaire
jeśli Cię to pocieszy to moja sznaucerka przeżyła pęknięcie śledzionej i jej usunięcie , a miała krwotok wewnętrzy bardzo duży, ale jej wola życia była tak silna ,że dała rade i żyła około 5-6 lat , w między czasie jeszcze skręt żółądka sie przyplątał , też dała radę ...trzymam kciukasy za zdrówko Miski ...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
coztego
Gość
|
Wysłany: Śro 20:49, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Misiaczek silna dziewczyna jest!
Cóż to za cholerstwo się przyplątało
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:55, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ja staram się myśleć pozytywnie, ale jeśli to jest białaczka to nie wygląda to dobrze, niestety.
Dzisiaj jadąc do lecznicy wspominałam sobie o Misi, przychodziły mi do głowy rozmaite winietki z naszego życia, które chyba będę tu opisywać (niektóre już były opisane wtedy, gdy się wydarzyły). Misia była ze mną w wyjątkowo ciekawym okresie mojego życia. To ona towarzyszyła mi w przeprowadzce do Polski, to z nią zmieniłam zawód i tryb życia. Poznałam dzięki niej wielu wspaniałych ludzi, w tym wielu z Was, przeżyłam wiele niezwykłych chwil. Myślałam sobie, że tak jak w tytule o Marley'u jest "życie, miłość i najgorszy pies świata", tak w książce o Misi byłoby "najlepszy pies świata". Tak myśląc, dojechałam do lecznicy, gdzie Misia dostała zastrzyk. Powiedziałam jej, że jest dobrym psem, bo była grzeczna, a Pani Doktor na to - "Jest wspaniałym psem! Najlepszym psem świata!"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ela
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kłodzko
|
Wysłany: Śro 20:57, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
i dlatego da rade...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:05, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jedna z pierwszych wizyt Misi w naszej lecznicy (podczas której poznalismy naszego ulubionego doktora Dymka), tak z sześć late temu, odbyła się na niedzielnym dyżurze, gdy Misia, hasając jak zwykle w przerwie w szkoleniu na Fortach Bema, nastąpnęła na butelkę i rozcięła sobie łapę. To jest typowy Misiny pech - przez poprzednie trzy prawie miesiące, wszystkie psy tam szalały, ale to Misia rozcięła sobie łapę, i to na tydzień przed egzaminem.
Łapa krwawiła bardzo, więc z Misią na rękach, wróciłam do samochodu (musiałam robić przerwy, bo ona ciężka była). Wrzuciłam ją do tyłu i pojechałyśmy.
W lecznicy dyżur miał bardzo miły Pan Doktor (jeszcze wtedy go nie znałyśmy). Wpuścił nas do gabinetu, umył ręce, a potem odwrócił się do Misi (którą ja postawiłam na stole) i powiedział -Pokaż, panno, co tu masz. A Misia na to wyciągnęła do niego krwawiącą łapę! Oboje z Panem Doktorem pokładaliśmy się ze śmiechu. Ale taka właśnie jest Misia.
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Czw 5:12, 26 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jura
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 22:13, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Flaire, to co piszesz o chorobie Misi jest takie nieprawdopodobne. Nie ma innej opcji - wszystko skończy się dobrze.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Śro 22:18, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Trochę, jak grom z jasnego nieba bo przeciez niedawno miała badania krwi robione i wyniki były ok.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:24, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Niefajne wieści... Ale wysoki poziom leukocytów może oznaczać również jakiś silny stan zapalny. Ile tych białych ciałek Misia miała?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ibolya
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Śro 23:19, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mocno ściskam za Misiny powrót do zdrowia i wysyłam dobre fluidy w Waszym kierunku.
Trzymaj się Flaire.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Śro 23:53, 25 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Flaire, póki życia, póty nadziei...wbrew wszystkim tym złym wieściom i wynikom wierzę,że Misiołek po psiemu mówiąc "wyliże się" z tego choróbska.
Czytając Twoje posty o Misi mam przed oczami moja Kokę, jej zawsze uśmiechnięte pysio , życzliwość dla całego świata . Koci już nie ma,ale Misi MUSI się udać !! Myślę o Was cieplutko, trzymam kciuki z całych sił
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 6:32, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Misia jest coraz słabsza, nie bardzo już chce łazić - chociaż właśnie wdrapała się na moje łóżko, a dziś rano zjadła - choć z wysiłkiem - zaoferowane ciasteczko. Lotka jest niespokojna, nie wie, co ze sobą zrobić, nie odstępuje Misi na krok.
Gdy dostałam Misię, mieszkałam w Kalifornii i pracowałam jako informatyk. Pracowałam bardzo dużo, od rana do nocy, więc malutką Misię zabierałam ze sobą do pracy. W domu przebywałyśmy bardzo niewiele.
Ale już wtedy planowałam przeprowadzkę do Polski i na kilka miesięcy przed tą przeprowadzką zrezygnowałam z pracy, żeby się przygotować do wyjazdu. Zaczęłyśmy z Misią poznawać okolice naszego domu, spotykać sąsiadów, których nigdy dotąd nie znałyśmy. Któregoś dnia na spacerze spotkałyśmy kobietę, która zagadała do nas, najpierw pytając, czy Misia to szczeniaczek Airedale, a potem, czy ma być wystawowa i czy ma startować w obedience (Misia miała wtedy przyklejone uszy, a na spacerze ćwiczyłyśmy posłuszeństwo). Od słowa do słowa zgadałyśmy się, że jesteśmy sąsiadkami przez płot, że ona hoduje Nowofundlandy, i że prowadzi firmę, która szkoli psy i opiekuje się psami nieobecnych właścicieli. Niemal na miejscu zaproponowała mi pracę (okazało się, że podglądała mnie pracującą z Misią) i tak poznałam i zaprzyjaźniłam się z Bari, u której przepracowałam z psami ostatnie miesiące przed przyjazdem do Polski. Wkrótce potem Bari sprowadziła z Niemiec szczeniaczka - suczkę Nowofundlanda, którą nazwała Gypsy, i która została pierwszą psią przyjaciółką Misi.
Misia i Gypsy przed naszym wyjazdem Misia 8 miechów, Gypsy - 6):
[link widoczny dla zalogowanych]
Bari opowiadała mi, że kiedyś, już po naszym wyjeździe, na spacerze na plaży z Gypsy zobaczyły z daleka Airedale'a. Gdy Gypsy zobaczyła tego psa, zaczęła strasznie się cieszyć, machać ogonem, i poleciała na przywitanie. Dopiero gdy podleciała blisko zobaczyła, że to nie Misia, spuściła ogon i wróciła do swojej pani.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
sortis
Gość
|
Wysłany: Czw 7:13, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cudna na tym zdjęciu z Gypsy...
MISIU, WALCZ!!!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 7:23, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Każde zjedzone śniadanko cieszy bardzo, chociaż teraz Lotka kończy swoją michę przed Misią - nie do pomyslenia jeszcze tydzień temu.
Jeśli ktoś z Was ma jakieś miłe wspomnienia o Misi, to wstawiajcie je tutaj. Ja jej będę opowiadać i może jej pomoże - a mnie pomoże na pewno.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
coztego
Gość
|
Wysłany: Czw 8:03, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Trochę, jak grom z jasnego nieba bo przeciez niedawno miała badania krwi robione i wyniki były ok. |
Mnie tez to nie chce wyjść z głowy, przecież wszystko było ok, a tu nagle... Jura ma rację, to jest tak nieprawdopodobne, że musi się dobrze skończyć
Nie znam Misi osobiście, ale Misia jest pierwszym AT, jakiego poznałam wirtualnie i to Misia zaszczepiła we mnie marzenie o AT Chyba przez to niezwykłe zdjęcie, na którym Misia wącha kwiatki w Kalifornii
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|