Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czarna
Weteran
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 12160
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:39, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
No i jeszcze prawdziwa kawusia, bo to coś instant jest nie do picia, o postawieniu na nogi nie ma mowy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wind
Weteran
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 4429
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 10:42, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Borsaf no ale na Boga cukrzyca i alergia to dwie rozne choroby, o roznych powodach powstawania, wiec wrzucanie ich do jednego wora "prowadzenie lub nie prowadzenie trybu siedzacego", jest grubo nietrafione
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wermont
Weteran
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 10:51, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Czarna, jak mi psy odpoczną, to pewnie jednak Stogi zaliczę, bo tak się umówiłam już wcześniej... jak na razie padnięte po spacerze po okolicy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 11:24, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Wind, 30 lat temu prawie nieznane było pojecie alergia.
To na prawdę były pojedyńcze osoby uczulone zwykle na truskawki itp czyli uczulenia pokarmowe.
...
To cudo podarowały nam wielkie koncerny spożywcze z ich przesiąkniętą chemią
żywnością, z ich jogurcikami, trwałością dorównującymi suszonym owocom. |
Jako małe dziecko miałam uczulenie na żółty ser i truskawki, teraz mogę je rąbać w nieograniczonych ilościach.
Pamiętam nasze dziecinne zabawy na podwórku - te zdarte do krwi kolana, grzebanie się w piaskownicy. Nigdy moja mama nie siedziała obok mnie z pełną apteczką pod ręką. Nigdy nie wycierała mi rączek nasączonymi chusteczkami jak tylko zanurzyłam dłonie w piasku, co teraz lansują wszelkiej maści "dochtory"... Dzięki temu za młodu łyknęłam dostatecznie dużo bakterii, aby się zabezpieczyć na stare lata, a czego pozbawione są współczesne dzieci, chowane pod kloszem i w sterylnych wręcz warunkach. W takim sterylnym chowie upatruję przyczyn tych wszystkich alergii, szczególnie kontaktowych. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej, pomimo iż nie mam dzieci i nie mogłam na nich sprawdzić słuszności swojej teorii.
EDIT: literówka
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 11:27, 30 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Nie 11:29, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wind ja nie mam zamiaru wrzucac tego do jednego worka.
Nawiazałam tylko do Twojego stwierdzenia, ze "wysyp" cukrzycy został odnotowany 20-30 lat temu. Tu widzę częśc wspolną tych ziorów...wysyp alergii tez nastapił jakies 20-30 lat temu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wermont
Weteran
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 11:34, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
a jak dla mnie, na moim przykładzie, alergia zależy też od miejsca, w którym się mieszka... od czasu, jak mieszkam w Gdańsku mam tego coraz więcej... w Gnieźnie byłam uczulona tylko na pierwsze truskawki, teraz na wiele rodzajów sierści, niektóre pyłki, roztocza, kurz generalnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 12:33, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wermont - ewidentnie jesteś "skażona" genetycznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Talviszon
Administrator
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 4153
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie 12:35, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ali napisał: |
Pamiętam nasze dziecinne zabawy na podwórku - te zdarte do krwi kolana, grzebanie się w piaskownicy. Nigdy moja mama nie siedziała obok mnie z pełną apteczką pod ręką. Nigdy nie wycierała mi rączek nasączonymi chusteczkami jak tylko zanurzyłam dłonie w piasku, co teraz lansują wszelkiej maści "dochtory"... Dzięki temu za młodu łyknęłam dostatecznie dużo bakterii, aby się zabezpieczyć na stare lata, a czego pozbawione są współczesne dzieci, chowane pod kloszem i w sterylnych wręcz warunkach. W takim sterylnym chowie upatruję przyczyn tych wszystkich alergii, szczególnie kontaktowych. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej, pomimo iż nie mam dzieci i nie mogłam na nich sprawdzić słuszności swojej teorii. |
Ali zgadzam się w pełnej rozciągłości i bardzo się cieszę, że moje dzieciństwo upłynęło w tych latach, kiedy media nie robiły ludziom papki z mózgu w kwestii trybu życia, żywienia i sterylnego utrzymywania dzieci (no dobra, robiły papkę innego rodzaju ).
Ja jako dziecko zawsze lato spędzałam na wsi na Warmii, gdzie pomagaliśmy karmić zwierzęta gospodarskie, czyściliśmy konie, piliśmy świeżutkie dopiero co wydojone mleko (a nie żadne z kartonika), jedliśmy praktycznie wyłącznie żywność produkowaną na miejscu. Nikt się nie przejmował zadrapanymi kolanami i łokciami, brudnymi rękami, którymi zajadaliśmy leśne owoce (na które niechybnie nasikały sarny ). Żyliśmy aktywnie, mając pełny kontakt z matką ziemią I nie chorowaliśmy. A poza wakacjami, mieszkałam wraz z rodzicami w starej rozpadającej się kamienicy na wrocławskim Brochowie, gdzie zimą bywało naprawdę zimno, rodzice musieli oszczędzać węgiel, a w łóżku grzał mnie poczciwy Tarzan - ON-ek.
Ja dzisiaj nie mam żadnych alergii i choruję też bardzo rzadko, a jeśli już, to są tylko przeziębienia, do których nie potrzeba antybiotyków.
A jak teraz słyszę o tej idealnej sterylności, jak widzę czyściutko i elegancko ubrane dzieci, którym NIC nie wolno "bo się pobrudzą" lub "bo się spocą", którym nei wolno pogłaskać psa, "bo zachorują na zoonozę", ale za to które wcinają ile wlezie czipsów i batoników, to włos mi się jeży na myśl, ile na nich w niedalekiej przyszłości zarobią koncerny farmaceutyczne.
Oglądałam kiedyś wstrząsający materiał filmowy o tym, jak koncerny farmaceutyczne wypuszczają nowe szczepionki, niedopracowane, zawierające szkodliwe dla organizmu związki (m.in. związki glinu, które upośledzają mózg). I jak "dbają" o to, aby te szczepionki były aplikowane i się tym samym sprzedawały. Zawierają z lekarzami kontrakty, na bazie których od każdej wprowadzonej w życie szczepionki lekarz ma jakiś procent. A lekarze (oczywiście nie wszyscy) nadużywają swojego autorytetu i aplikują te szczepionki dzieciom jako "obowiązkowe". Moi znajomi, którzy starają się wychowywać swoje dzieci rozsądnie, a tym samym wbrew lansowanym sterylnym trendom, musieli się sporo natrudzić, aby ich najmłodsza córka nie została na starcie naszpikowana szczepionkami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wermont
Weteran
Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 12:41, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
a ja mam pytanie innego rodzaju... czy ktoś umie mi wytłumaczyć, skąd w mojej okolicy taka inwazja biedronek? o tej porze roku? a co najzabawniejsze, mnóstwo ich jest w okolicy naszej dzielnicowej "Biedronki" Ali, jak będziesz na spacerze, może też to zauważysz... są ich setki albo i więcej
i niech mnie ktoś pocieszy, że to wróży lekką zimę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Talviszon
Administrator
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 4153
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie 12:44, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wermont napisał: | a ja mam pytanie innego rodzaju... czy ktoś umie mi wytłumaczyć, skąd w mojej okolicy taka inwazja biedronek? o tej porze roku? a co najzabawniejsze, mnóstwo ich jest w okolicy naszej dzielnicowej "Biedronki" |
Podejrzewam "Biedronkę" o oryginalną kampanię reklamową
|
|
Powrót do góry |
|
|
ela
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kłodzko
|
Wysłany: Nie 12:47, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
u nas też dotarły biedronki !!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ramir
Weteran
Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 12:52, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Zair Ugru-nad napisał: | Ali napisał: |
Pamiętam nasze dziecinne zabawy na podwórku - te zdarte do krwi kolana, grzebanie się w piaskownicy. Nigdy moja mama nie siedziała obok mnie z pełną apteczką pod ręką. Nigdy nie wycierała mi rączek nasączonymi chusteczkami jak tylko zanurzyłam dłonie w piasku, co teraz lansują wszelkiej maści "dochtory"... Dzięki temu za młodu łyknęłam dostatecznie dużo bakterii, aby się zabezpieczyć na stare lata, a czego pozbawione są współczesne dzieci, chowane pod kloszem i w sterylnych wręcz warunkach. W takim sterylnym chowie upatruję przyczyn tych wszystkich alergii, szczególnie kontaktowych. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej, pomimo iż nie mam dzieci i nie mogłam na nich sprawdzić słuszności swojej teorii. |
Ali zgadzam się w pełnej rozciągłości i bardzo się cieszę, że moje dzieciństwo upłynęło w tych latach, kiedy media nie robiły ludziom papki z mózgu w kwestii trybu życia, żywienia i sterylnego utrzymywania dzieci (no dobra, robiły papkę innego rodzaju ).
Ja jako dziecko zawsze lato spędzałam na wsi na Warmii, gdzie pomagaliśmy karmić zwierzęta gospodarskie, czyściliśmy konie, piliśmy świeżutkie dopiero co wydojone mleko (a nie żadne z kartonika), jedliśmy praktycznie wyłącznie żywność produkowaną na miejscu. Nikt się nie przejmował zadrapanymi kolanami i łokciami, brudnymi rękami, którymi zajadaliśmy leśne owoce (na które niechybnie nasikały sarny ). Żyliśmy aktywnie, mając pełny kontakt z matką ziemią I nie chorowaliśmy. A poza wakacjami, mieszkałam wraz z rodzicami w starej rozpadającej się kamienicy na wrocławskim Brochowie, gdzie zimą bywało naprawdę zimno, rodzice musieli oszczędzać węgiel, a w łóżku grzał mnie poczciwy Tarzan - ON-ek.
Ja dzisiaj nie mam żadnych alergii i choruję też bardzo rzadko, a jeśli już, to są tylko przeziębienia, do których nie potrzeba antybiotyków.
A jak teraz słyszę o tej idealnej sterylności, jak widzę czyściutko i elegancko ubrane dzieci, którym NIC nie wolno "bo się pobrudzą" lub "bo się spocą", którym nei wolno pogłaskać psa, "bo zachorują na zoonozę", ale za to które wcinają ile wlezie czipsów i batoników, to włos mi się jeży na myśl, ile na nich w niedalekiej przyszłości zarobią koncerny farmaceutyczne.
Oglądałam kiedyś wstrząsający materiał filmowy o tym, jak koncerny farmaceutyczne wypuszczają nowe szczepionki, niedopracowane, zawierające szkodliwe dla organizmu związki (m.in. związki glinu, które upośledzają mózg). I jak "dbają" o to, aby te szczepionki były aplikowane i się tym samym sprzedawały. Zawierają z lekarzami kontrakty, na bazie których od każdej wprowadzonej w życie szczepionki lekarz ma jakiś procent. A lekarze (oczywiście nie wszyscy) nadużywają swojego autorytetu i aplikują te szczepionki dzieciom jako "obowiązkowe". Moi znajomi, którzy starają się wychowywać swoje dzieci rozsądnie, a tym samym wbrew lansowanym sterylnym trendom, musieli się sporo natrudzić, aby ich najmłodsza córka nie została na starcie naszpikowana szczepionkami. |
Ja też miałam takie dzieciństwo. Obdarte kolana( blizny do dzisiaj), cały dzień na dworze. Wszystkie drzewa moje i płoty. Teraz to jest nienormalne. Do tego bezstresowe wychowanie. Nie wiem jakie będą następne pokolenia ale już są pewne symptomy. Słabi, niesprawni, nieodporni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 12:58, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Zair, ja też w dzieciństwie i w młodości każde wakacje spędzałam na wsi, 16 km od Żywca. W prawdziwym gospodarstwie, gdzie były kury, krowy, świnki i cielaczki. Sąsiedzi mieli konie, co mnie najbardziej "kręciło", więc i ja najwięcej kręciłam się wokół tych koni. Jeździłam na nich, łaziłam im pod brzuchami, wchodziłam między wóz a konia i zaplatałam ogony w warkocze, karmiłam je z ręki i całowałam w chrapy (nie znam nic bardziej delikatnego w dotyku niż końskie chrapy!).
Z resztą zwierzyńca też byłam za pan brat.
Mleko piłam pełne, niecedzone i jeszcze ciepłe, z pływającymi słomkami (takie najlepsze !!! ), baaaa, na porządku dziennym były zawody z miejscowymi dzieciakami kto trafi do buzi mlekiem prosto z krowiego cycka (Już widzę zgrozę w niektórych oczach, hihihi )
Marchewki z ogródka wycierało się o spodnie i jadło na miejscu. Nie ważne, że piach zgrzytał w zębach.
Maliny, jeżyny, jagody, dzikie czereśnie - najlepsze były na miejscu. Jabłka od sąsiada, potraktowane jak marchewka, nigdy lepiej mi nie smakowały, chociaż nie były piękne i na pewno nie nadawały się do fotografii...
Nie było internetu i miliona kanałów w telewizorze, więc jakoś czas trzeba było sobie wypełnić...
Ech, o czym ja mówię? Dla większości dzisiejszych mam to kosmos. Żal mi współczesnych dzieci.
EDIT: poprawienie szyku zdania
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 13:02, 30 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magicnesca
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 3516
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Urwiskowo
|
Wysłany: Nie 13:01, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Widzę ,że nasze pokolenie tak było wychowywane ,a ........przecież to właśnie nasze pokolenie zaczęło modę na bezstresowe wychowanie ,a oni teraz to powielają !!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 13:04, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wermont, jedyną biedronkę przywiozłam z działki. Ale obiecuję, że się rozejrzę po okolicy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|