Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 17:58, 02 Wrz 2009 Temat postu: Człowiek człowiekowi... psem ;) |
|
|
Topik optymistyczny, "ku pokrzepieniu serc" - o okruszkach, okruchach i całkiem sporych porcjach ludzkiej życzliwości wobec bliźniego. Życzliwości bezinteresownej i spontanicznej. Takiej, na wspomnienie której świat wydaje się ładniejszy.
Bardzo proszę o wpisy, bo inaczej będzie to topik pesymistyczny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
asher
Gość
|
Wysłany: Śro 22:57, 02 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
To ja zacznę i przypomnę brawurową reakcję Wind, która ruszyła w pościg za piratem drogowym, który potrącił staruszka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 2:36, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Przeklejam mój post z Kawiarenki:
Ali napisał: | Heyka
Jeny, nie mogę jeszcze dojść do siebie. Serce mnie kłuje, żołądek boli, w głowie się kręci... A to wszystko z emocji...
Na spacerze z Derysiem zgubiłam portfel. Wypadł mi z przedniej kieszeni spodni, pojęcia nie mam jakim cudem i jakim cudem nie zauważyłam tego
W domu zaczęłam go szukać, ale nigdzie nie było. Przetrząsnęłam wszystko, ale nie znalazłam. Zaczęło do mnie dochodzić, że rzeczywiście go nie ma, a co za tym idzie jestem bez dowodu osobistego, bez prawa jazdy, bez kart płatniczych i kart kredytowych, bez pieniędzy, bez kart lojalnościowych... Już miałam wizje zastrzegania kart, wyrabiania nowych dokumentów, gdy nagle zadzwonił domofon. Odezwał się pan i zapytał czy to ja, bo ma mój dowód osobisty... Okazało się, że znalazł mój portfel na trawniku, na naszej trasie spacerowej. Zajrzał, przeczytał adres w dowodzie i odniósł do domu (chciał na policję, ale że był adres i było blisko, to zrezygnował z tego zamiaru). Odzyskałam wszystko, łącznie z pieniędzmi (dużo nie było, 140 zł) i wiarą w ludzi |
Jak już piszę o uczciwości i życzliwości, to dopowiem, że kilka lat temu, gdy pojechaliśmy do notariusza w celu podpisania dokumentów o wykupie mieszkania, Andrzejowi wypadła komórka przy wsiadaniu do samochodu. Oczywiście nie wiedział o tym. Gdy wróciliśmy do domu, zadzwonił telefon stacjonarny i odezwał się w nim pan, który przeczytał numer domowy w książce adresowej i zadzwonił, aby poinformować, że znalazł komórkę.
Natychmiast wróciliśmy do Wrzeszcza i odebraliśmy telefon.
Są jeszcze uczciwi ludzie. To bardzo budujące w dzisiejszych czasach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 9:36, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ali napisał: | Heyka
Jeny, nie mogę jeszcze dojść do siebie. Serce mnie kłuje, żołądek boli, w głowie się kręci... A to wszystko z emocji...
Na spacerze z Derysiem zgubiłam portfel. Wypadł mi z przedniej kieszeni spodni, pojęcia nie mam jakim cudem i jakim cudem nie zauważyłam tego
W domu zaczęłam go szukać, ale nigdzie nie było. Przetrząsnęłam wszystko, ale nie znalazłam. Zaczęło do mnie dochodzić, że rzeczywiście go nie ma, a co za tym idzie jestem bez dowodu osobistego, bez prawa jazdy, bez kart płatniczych i kart kredytowych, bez pieniędzy, bez kart lojalnościowych... Już miałam wizje zastrzegania kart, wyrabiania nowych dokumentów, gdy nagle zadzwonił domofon. Odezwał się pan i zapytał czy to ja, bo ma mój dowód osobisty... Okazało się, że znalazł mój portfel na trawniku, na naszej trasie spacerowej. Zajrzał, przeczytał adres w dowodzie i odniósł do domu (chciał na policję, ale że był adres i było blisko, to zrezygnował z tego zamiaru). Odzyskałam wszystko, łącznie z pieniędzmi (dużo nie było, 140 zł) i wiarą w ludzi |
Te tak miałam, kilka lat temu. Dowodu w portfelu nie było, ale były karty kredytowe i inne dokumenty. Jednak na żadnym z nich nie było adreswu... Ale w kieszonce portfela była też (wśród innych) moja wizytówka, z adresem. Znalazca skojarzył nazwiso z dokumentami i przyniósł mi zgubę. Gdy zaproponowałam nagrodę, odmówił i powiedział, że liczy na to, że gdy on zgubi portfel, ktoś również go odda.
|
|
Powrót do góry |
|
|
minio
Gość
|
Wysłany: Wto 10:20, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
mój były dawno temu wracając do domu tramwajem zostawił teczkę , w której było około 4000 zł za grant.
Teczke znalazł i oddał z cała zawartością pracownik urzędu skarbowego
A tak w ogóle to mam sporo takich pozytywnych historyjek , w których obcy ludzie wyciągneli mnie z klopotów.
Np. Kiedyś z roczną córką wsiadłam nie w ten pociąg bez dostatecznej ilości pieniedzy . Miły Pan pomógł mi w Krakowie , kupując bilet na właściwy pociąg I jeszcze mnie do tego pociągu wsadził .
Kiedy mialam 15 lat napadnięto mnie i gdyby nie pomoc dwóch przechodniów nie wiem jakby się to skończyło .
Myślę , że nade mną czuwa anioł stróż ...i kilku dobrych ludzi
Ostatnio zmieniony przez minio dnia Wto 10:30, 22 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 15:38, 22 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Jak miło, że temat prawie po roku poszedł do góry...
Próbowałam sobie przypomnieć własne spotkania z ludzką życzliwością i na razie najwyraźniej mam w pamięci zimowy dzień kilka lat temu, w którym wyrąbałam się na oblodzonym zjeździe dla wózków inwalidzkich na gdyńskiej ulicy, lecąc najpierw wysoko do góry , a potem na plecy. Ale żeby ratować głowę (albo d...ę, kto wie ) lądując na chodniku podparłam się odruchowo na ręce, no i było tylko "chrup" w nadgarstku - i po zawodach. Jakaś starsza pani najpierw rzuciła mi się z pomocą, potem jakiś pan dołączył, a jak im zaczęłam szarzeć z wrażenia i bólu, pan zatrzymał przejeżdżającą taksówkę, prawie rzucając się jej pod koła, zapakowali mnie to tej taryfy i poprosiłam żeby mnie zawieźć na pogotowie. Jak zajechaliśmy na miejsce sięgnęłam ręką (tą niepołamaną ) po portfel, na co taksówkarz prawie się obraził i powiedział, że mam schować pieniądze, po czym pomógł mi jeszcze wysiąść, życzył zdrowia i pojechał.
Jakby mnie tak ręka nie bolała, może pomyślałabym szybciej żeby spisać numer taksówki i zadzwonić z podziękowaniem do korporacji, ale wpadłam na to dopiero na pogotowiu, jak już było za późno. W każdym razie wdzięczność we mnie pozostała i niniejszym bardzo panu taksówkarzowi za ten może niewielki, ale bardzo sympatyczny gest dziękuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
OMM
Zaangażowany
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1165
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:02, 27 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja również spotkałam się z ogromem ludzkiej życzliwości.
Kiedy miałam mieć przeszczep od dawcy niespokrewnionego akurat w finansach był dół, że aż muł, a ja musiałam stawić się w klinice w Niemczech w ciągu 24 h. Obcy ludzie, którzy mnie nigdy nie widzieli, zebrali pieniądze na bilet do samolotu, bo na długą podróż się nie nadawałam i dopięli wszystko na ostatni guzik, żebym bezpiecznie dotarła do szpitala. 90% tych ludzi nigdy nie spotkam, żeby podziękować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|