Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daktyl
Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bytom
|
Wysłany: Nie 1:21, 13 Maj 2012 Temat postu: Czy spotykacie się na codzień z chamstwem? |
|
|
Zakładam ten wątek, bo ostatnio spotykają nas bardzo niemiłe sytuacje Poczynając od właścicieli, którzy widzą, jak pracuję ze swoim psem, a mimo to nie odwołują swoich, nie zapinają na smycz (słownie nad nimi tym bardziej nie panują, żeby do nas nie podbiegały), i Jupi np w chodzeniu przy nodze nagle traci ze mną kontakt, bo mu jakiś pies nos w tyłek wsadził, na co mój oczywiście pełnia szczęścia i zaczyna bawić się z psem, bardzo ciężko go wtedy odwołać i ponownie na mnie skupić...
A sytuacja, którą teraz opiszę miała miejsce dzisiaj na wieczornym spacerze.
Na wstępie powiem, że zawsze, ale to zawsze sprzątam po swoim psie. Nie zdarzyło się jeszcze tak, żebym zostawiła kupę, odchody, fekalia Jupika gdziekolwiek. Nawet jak kiedyś miałam tylko jeden woreczek i już został wykorzystany, a Jupi zrobił kupę drugi raz, to nie zostawiłam tego "bo nie mam woreczka", tylko wzięłam z podłogi jakiś papierek po czipsach czy czymś tam i to posprzątałam (posprzatałam podwójnie, bo raz kupę, dwa papierek ).
Dodam, że jak nie mam zbytnio czasu dla małego, to idziemy tylko na trawnik między blokami, Jupi się załatwia, ja sprzątam i wracamy. Otóż teraz Jupi zrobił tylko siku, przeszliśmy jeszcze naokoło bloku i wracamy tą samą drogą. Nagle z okna z owego bloku wystaje twarzyczka jakiejś babci i głosem nieznoszącym sprzeciwu mówi "podejdź tu na chwilę". Jako że jestem bardzo pokornym dziewczęciem podeszłam z uśmiechem na twarzy i nawet z grzeczności zdjęłam kaptur (troszkę u nas kropi) A babuleczka do mnie z tekstem, że fajnego mam psa, ale może bym po nim sprzątała Myślałam, że się przesłyszałam Mówię spokojnie i grzecznie babulince, żeby z tymi prośbami do innych właścicieli się kierowała, bo ja po swoim pupilku sprzątam. Na dowód nawet pokazałam woreczek, który wyciągnęłam z kieszeni, czysty co prawda, ale był A ta mi mówi, że ona wie co widziała i że zawsze jak nas widzi, to mój pies się załatwia, a ja udaję, że tego nie widzę i idę sobie dalej Zaczęłam się śmiać szczerze mówiąc, bo nie przyszło mi do głowy nic sensownego, a domyślałam się, że dyskusja z babulinką nie ma sensu, bo ona przecież widziała, zawsze widzi Powiedziałam znowu, że nie jest to możliwe, bo ja po psie sprzątam. Ta mnie zaczęła straszyć Strażą Miejską, że następnym razem będzie na mnie czatować i zadzwoni. Powiedziałam tylko z uśmiechem 'proszę bardzo, może mnie nawet pani nagrać' i już miałam się oddalić (babcia dalej coś się produkowała, o tym, że ona NIGDY by nie dopuściła do sytuacji, w której by zostawiła odchody po psie, itd), kiedy przyszło mi coś do głowy... Więc wróciłam pod okno i zapytałam, czy aby nie widziała, jak mój pies SIKA - wtedy faktycznie mogłam się oddalić niewzruszona z miejsca zbrodni Babcia na to, żebym jej nie rozśmieszała, bo ona wie, jak wygląda pies, który sika. No to pytam, jak w takim razie wygląda pies, który sika? No przecież podnosi nogę! I niech ja jej nie wmawiam, że mój pies sikał, skoro nie podnosi nogi! Jestem bezczelną kłamczuchą! KAŻDY pies podnosi nogę, no chyba że suczka! Ale ona widzi, że ja mam psa!
No popatrz popatrz kufa, mój pies nie sika, bo nie podnosi nogi Zwracam go hodowcy, niech mi wymieni na lepszy model, bo dał jakiś felerny
Ostatnio zmieniony przez Daktyl dnia Nie 1:23, 13 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42060
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie 7:37, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Łomatkozcórkom . Nie podnosi łapy przy sikaniu?
Mnie ostatnio pewna paniusia zwróciła uwagę, gdy moja sunia jedynie stała na trawniku pod jej oknem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Airedaleski
Zaangażowany
Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1162
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: k/ tarnowa
|
Wysłany: Nie 8:46, 13 Maj 2012 Temat postu: Re: Czy spotykacie się na codzień z chamstwem? |
|
|
Daktyl napisał: |
A sytuacja, którą teraz opiszę miała miejsce dzisiaj na wieczornym spacerze.
Na wstępie powiem, że zawsze, ale to zawsze sprzątam po swoim psie. Nie zdarzyło się jeszcze tak, żebym zostawiła kupę, odchody, fekalia Jupika gdziekolwiek. Nawet jak kiedyś miałam tylko jeden woreczek i już został wykorzystany, a Jupi zrobił kupę drugi raz, to nie zostawiłam tego "bo nie mam woreczka", tylko wzięłam z podłogi jakiś papierek po czipsach czy czymś tam i to posprzątałam (posprzatałam podwójnie, bo raz kupę, dwa papierek ).
|
Nam też kiedyś przydażyła się podobna sytuacja ale nie było papierka w pobliżu ani żadnego kosza poprostu zabrałem do ręki
Całe szczęście że było co wziąść
|
|
Powrót do góry |
|
|
Talviszon
Administrator
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 4153
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie 9:42, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie kiedyś ochrzaniła jakaś "mama małego dziecka" - bo ośmieliłam się przejść alejką obok placu zabaw dla dzieci Nieważne, że psy na smyczy i że kompletnie ignorowały i hałaśliwa dzieciarnię, i dorosłych opodal. Spytałam się jej, dlaczego przeszkadzają jej spokojne i posłuszne psy idące na smyczach w miejscu gdzie nie ma zakazu wstępu dla nich, a akceptuje nastolatków imprezujących opodal na ławce, przeklinających i tłukących butelki. Potem zadzwoniłam po Straż Miejską, a "mama małego dziecka" tylko zrobiła karpika z wyrazem kompletnego niezrozumienia na twarzy...
Mam wrażenie, że większość tego typu sytuacji to efekt swojego rodzaju społecznego przyzwolenia na chamstwo, a w ramach usprawiedliwiania siebie szuka się tematów zastępczych - a psy i ich właściciele są takim tematem idealnym...
|
|
Powrót do góry |
|
|
kj001
Zaangażowany
Dołączył: 20 Wrz 2011
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 10:09, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
... a ja o innym życzliwym podejściu mojej, dotychczas sądziłam miłej sąsiadki.
Mieszkam w bloku przed którym jest sześć miejsc parkingowych tylko dla mieszkańców. Miejsc jest dokładnie tyle ile samochodów w naszym małym bloku, dlatego wszyscy parkujemy w liniach i przodem do okien, coby nie kopcić spalinami, szczególnie teraz, gdy sezon na bardziej intensywne wietrzenie.
Zdarza się jednak, że w ciągu dnia nie zamkniemy bramy wjazdowej i zaparkuje obcy, który nie ma już takiego szacunku do ograniczonej powierzchni.
Właśnie tak było wczoraj... Wracam z zakupów wszystkie miejsca zajęte w tym jeden samochód zaparkowany na 1,5 miejsca. Wcisnęłam się na styk, ale z jednej strony byłam dokładnie na linij rozgraniczającej miejsca. Za jakiś czas obce samochody odjechały, a ja z córką zdecydowałam się zabrać psy na szaleńczy spacer w lesie. Wychodzimy i widzimy, że sąsiadka z góry parkując, zastawia drzwi mojego samochodu od strony kierowcy tak skutecznie, że nie da się już wsiąść Mówię więc, że wyjeżdżam, że nie będę mogła wsiąść, a już na pewno zapakować i poprzypinać psy.
... I jak myślicie, co zrobiła miła pani... OLAŁA mnie, spojżała na mnie wzrokiem czego i nie zatrzymując się nawet na chwilę weszła do klatki...
Moja córka stanęła osłupiała, ja zresztą też - skomentowałam tylko, że odrobina życzliwości jescze nikomu nie zaszkodziła, po czym jej ojciec wyglądający z balkonu zaczął się w głos ironicznie śmiać
Zamurowało mnie totalnie - zawsze myślałam, że mam miłych sąsiadów na górze. Wybaczałam histerie dzieci grubo przed 6.00 w weekend, jazdę na rowerku, grę w piłkę i podobne ekscesy, które nie tylko rano nie dają spać, ale również myśli zebrać.
Muszę przyznać, że w takich sytuacjach jestem zupełnie bezsilna, nie potrafię i nie chcę odwzajemnić się tym samym. Uważam, że to nie mój poziom, nie chcę być taka, ale z drugiej strony co zrobić, żeby taka miła pani zrozumiała...
Ps. właśnie teraz jeden z chłopców na górze histerycznie się drze, a moja córka jeszcze śpi...pewnie zaraz wstanie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daktyl
Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bytom
|
Wysłany: Nie 10:53, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
zadziorny napisał: | Łomatkozcórkom . Nie podnosi łapy przy sikaniu?
|
Wstyd, wstyd!
Nie wiem naprawdę, z czego takie sytuacje się biorą.
Najlepsze jest to, że na ok 15 psów w naszej okolicy, sprzątają właściciele może czterech z nich, w tym ja. I mam wrażenie, że mnie się oberwało za ta pozostałą 11, tylko czemu mnie A już nie powiem o tych psach, które biegają luzem i załatwiają się gdzie tylko dusza zapragnie.
Bardzo przykre są takie sytuacje, bo na ogół mam pogodną naturę i staram się być w prządku dla wszystkich, a tutaj obrywa mi się za coś, czego nie zrobiłam.
Mam też sąsiada, który nigdy nie odpowiada mi 'dzień dobry' - nigdy Każdemu innemu odpowiada, także z mojej rodziny, a mnie od początku (od jakichś 10 lat, bo tyle tutaj mieszkamy) nie odpowiedział ani razu, po prostu traktuje jak powietrze. A ja mimo to z przyzwyczajenia się kłaniam zawsze, bo dziwnie mi po prostu przechodzić bez slowa - nie tak zostałam wychowana I tak od 10 lat mówię sobie do powietrza A facetowi nigdy nic nie zrobiłam, jego żona jest zresztą bardzo sympatyczna i zawsze mi odpowiada, ostatnio nawet zagadała i zapytała, jak mi matury idą
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 17:50, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Daktyl napisał: | (...) I niech ja jej nie wmawiam, że mój pies sikał, skoro nie podnosi nogi! Jestem bezczelną kłamczuchą! KAŻDY pies podnosi nogę, no chyba że suczka! Ale ona widzi, że ja mam psa!
No popatrz popatrz kufa, mój pies nie sika, bo nie podnosi nogi Zwracam go hodowcy, niech mi wymieni na lepszy model, bo dał jakiś felerny |
Ty, samych znaffffców psich masz za sąsiadów
Zastanawiacie się skąd się bierze takie chamstwo w stosunku do psiarzy?
Mhm... Tak sobie myślę, że w tym wątku póki co wypowiadają się w większości kobiety - i to się przekłada na rzeczywistość. W realu, łatwiej jest zwrócić uwagę kobiecie niż facetowi. Jeśli jeszcze ta rzeczona kobieta ma małego psiaka lub, co gorsze (!), usłuchanego małego psiaka, to na pewno zostanie "zaatakowana"
Skąd mam taką pewność? Z obserwacji
W pobliskim parku dość często pojawia się straż wiejska i sprawdza czy psy są zachipowane. To teraz taki quiz... Jak myślicie, kogo najczęściej sprawdza straż? Komu zwraca uwagę, że pies nie na smyczy, że nie posprzątane itd.? Najczęściej jest to kobieta; najczęściej w wieku 60+; najczęściej z kundelkiem (w podobnym wieku ), który powolutku drepcze przy nodze pani. A niedaleko od całej tej sytuacji młody mężczyzna bez wyraźnie zarysowanego karku (połączenie Arnolda Schwarzenegera i Sylvestra Stalone'a), stoi sobie pod drzewem z butelką piwa. Jego miluteńki pieseczek (jakaś krowa na sterydach), który właśnie bawi się patyczkiem (dokładniej: uwiesza się na konarze drzewa) i który kilka minut wcześniej nawalił na środku parkowej alejki qooopsko, którego słoń by się nie powstydził, tenże słodki i niegroźny pieseczek biega luzem jak szalony. I na 100 % jest zaczipowany!
Kiedy ja idę ze swoimi "miłymi i niegroźnymi" pieseczkami, też jestem łatwym celem. Te wszystkie babcie okienne (strażniczki osiedlowej czystości) też do mnie pokrzykują raz po raz. A tak, jak Ty Daktyl, jestem jedną z niewielu sprzątających po swoim psie.
Ci ludzie - zarówno babcie jak i przytoczeni wyżej strażnicy - robią to dla własnego bezpieczeństwa - sama pomyśl: jak mu się foks uwiesi na nogawce, to co mu się stanie? Kilka szwów i po sprawie. Jak mu się uwiesi na nodze taka krowa na sterydach, to niebawem będzie musiał szukać porządnej protezy
Jest też kategoria "matek dzieciom", o których wspomniała Zair. Do mnie no-to-rycz-nie (!) podchodzą ze swoimi pociechami. Ba! Czasami same puszczają takie małe, ledwo chodzące dziecko do mnie a same stoją kilka metrów dalej i patrzą w jakie ładne interakcje ludzko-zwierzęce wchodzi ich pociecha Ostatnio wrzasnęłam na jedną taką "mądrą mamusię", że ma natychmiast zabrać swojego dzieciaka chyba, że miła jej jest operacja plastyczna W dwie sekundy była przy mnie i już tuliła swoją bezbronną kruszynkę do piersi A ta bezbronna kruszynka jeszcze sekundę wcześniej już miała rączkę niebezpiecznie wyciągniętą w kierunku psich wąsów. A ja biedna, z dwoma psami na smyczach, próbuję ochronić JEJ dziecko przed tragedią bo Franek nie lubi dzieci (moja krew ). Usłyszałam tylko, że jestem nienormalna i że skoro nie potrafię wychować tych bestii na psy-lubiące-dzieci (taka kategoria psa, pewnie znacie) to ktoś powinien mi te psy odebrać Należy dodać, że foksy się wtedy naprawdę ogarnęły i siedziały grzecznie przy mnie, tyle tylko, że Franuch już mruczał niezadowolony...
Ech, pokrętna ludzka logika - mogłam faktycznie puścić psy ze smyczy i też sobie z boczku stanąć czekając na rozwój wydarzeń
Kolejna kategoria, to wspomniana przez Daktyl, właściciel "a-niech-sobie-polata-przecież-musi-się-wybiegać".
Ty chcesz popracować z psem a tu Ci podbiega ciągle jakiś pies. Pierwszy, drugi, trzeci raz jestem miła. Ale potem mnie moc opuszcza
Zauważyłam jednak, że jak pracuję z moimi terrorami, to jest to dla nich czas święty. Czyli jeśli ktoś ten czas święty zakłóci, to ma w pysk A ja głupia zawsze przytrzymywałam swoje psy widząc, jak jakiś obcy się zbliża...
Ale ostatnio ćwiczyłam aport z foksami. Zula właśnie mnie obiegała i miała łapać frisbee a tu jakiś york jej tyłek wącha
To była chwila, jak yoreczek leżał kółkami do nieba i przysięgłabym, że się modlił A Zula trzymała go za kark przy ziemi, póki nie powiedziałam "dobra, zostaw już małego, pobawmy się lepiej". Od tej pory już nie zapinam swoich psów, tylko czekam na rozwój wydarzeń A i wieść gminna szybko się po okolicy niesie (że mordercy, że agresywne psy itd.) I od pewnego czasu liczba podbiegających do nas psów maleje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czarna
Weteran
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 12160
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:00, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Guerreira - Siostro, mamy bardzo podobne podejście do otaczającego świata..., ja też staram się grzecznie na początku, ale potem "moc mnie opuszcza" i dostosowuję się do poziomu rozmówcy - inaczej nijak nie rozumie
Wiem, że to mało popularna opinia, ale wydaje mi się, że tylu chamów jest wokoło tylko dlatego, że my im na to pozwalamy, znaczy nie chcąc się zniżyć do ich poziomu, więc oni czują się zupełnie bezpieczni
Ja zwyczajnie mam próg tolerancji, ale potem....
|
|
Powrót do góry |
|
|
kj001
Zaangażowany
Dołączył: 20 Wrz 2011
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 18:29, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Guerreira napisał: | Ale ostatnio ćwiczyłam aport z foksami. Zula właśnie mnie obiegała i miała łapać frisbee a tu jakiś york jej tyłek wącha
To była chwila, jak yoreczek leżał kółkami do nieba i przysięgłabym, że się modlił . |
Właśnie moja córka wróciła z Charliem ze spaceru. Czarek biegał sobie po obiadku, gdy nagle drugi west zaczął go z zapamiętaniem obłapiać nie bacząc, że Charlie sobie tego zdecydowanie nie życzy. Córka grzecznie poprosiła starszego pana, właściciela owego niewyżytego seksualnie dominanta o interwencję - bez skutku oczywiście. Wtedy też do granic możliwości wkurzony Charie sprowadził - natręta do parteru, na co jego pan z oburzeniem wykrzyczał moje 12 letniej córce, że agresywne psy należy wyprowadzać w kagańcu
Do naszej listy dokładam typ życzliwych, którzy, czują szczególne powołanie do ustawiania dzieci w pobliżu, których akurat nie widać rodziców i/lub przepadają za wychowywaniem nie swoich dzieci.
|
|
Powrót do góry |
|
|
malinowa
Zaangażowany
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radom
|
Wysłany: Nie 19:21, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Guerreira napisał: | krowa na sterydach |
Historia z panią 60+ i krową na sterydach co robi ogromną qooopę i bawi się patyczkiem wcale a wcale nie powinna być zabawna, ale uśmiałam się jak jakaś dzika norka Ślicznie to opisałaś
Guerreira napisał: | bo Franek nie lubi dzieci (moja krew ). |
hahaha, Haps też nie lubi dzieci i też moja krew, moje nununu, wychowałam na własnej piersi!
Guerreira napisał: | A i wieść gminna szybko się po okolicy niesie (że mordercy, że agresywne psy itd.) I od pewnego czasu liczba podbiegających do nas psów maleje |
Ostatnie zdanie za pierwszym razem przeczytałam tak: "I od pewnego czasu liczba biegających psów maleje" co w kontekście całego cytowanego fragmentu jest było dość ciekawe
Ufff, jak to dobrze, że mieszkamy i w głównej mierze przebywamy i spacerujemy sobie w naszej spokojnej wiosce! Gdzie za jedynych towarzyszy spacerów mamy drzewka, kfiatki, zajączki i sarenki A najbliższe psy znajdują się za kilkoma ogrodzeniami, w kojcach czy na łańcuchu (co już nie jest takie fajne...).
Ale z chamstwem też się spotykamy, choć innego pokroju... to jest chamstwo pod tytułem zacofany pijaczek "a-po-co-to-wyprowacać-uwiązać-na-łańcuch-i-michę-dać-a-nie-sreczki-piłeczki-smyczki-idiotkę-i-warsiawkę-z-siebie-robić-aaaa-...-bo-to-taki-miastowy-znaczy-się-rasowy-piesek-...-pfiii-myślałby-kto-bogaczka-...-na-łańcuch-z-nim"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 19:38, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Czarna napisał: | Guerreira - Siostro, mamy bardzo podobne podejście do otaczającego świata..., ja też staram się grzecznie na początku, ale potem "moc mnie opuszcza" i dostosowuję się do poziomu rozmówcy - inaczej nijak nie rozumie
Wiem, że to mało popularna opinia, ale wydaje mi się, że tylu chamów jest wokoło tylko dlatego, że my im na to pozwalamy, znaczy nie chcąc się zniżyć do ich poziomu, więc oni czują się zupełnie bezpieczni
Ja zwyczajnie mam próg tolerancji, ale potem.... |
Siostro Odnalazłyśmy się po takim czasie
Jakiś czas temu, oczywiście w pobliskim parku, w piękne niedzielne przedpołudnie (piękne = rolkarze, rowerzyści, psy, dzieci...) taki oto obrazek: rodzinka z bullterrierem - kobieta, facet i dziewczynka max.10 lat.
Uwielbiam bulle a tego konkretnego widziałam, jak był maleńkim 3 miesięcznym szczylem i bał się deszczu Teraz też jest szczenięciem, bo ma może z 7 miesięcy. Ale to bardzo pewny siebie samiec próbujący "ujeżdżać" inne samce Na szczęście nie reaguje agresją na "zwrócenie mu uwagi" przez innego psa. Jeszcze...
W każdym razie, biegał bez smyczy. I jak to szczeniak, gdy zobaczył nas na horyzoncie, podbiegł. Właściciele zaczęli wołać. Byli daleko, więc facet zaczął iść w naszą stronę. Pies po pewnym czasie się ogarnął i pobiegł do nich w podskokach. Gdy dobiegł, baba (!) złapała go za fraki i zaczęła okładać smyczą (!). Zaczęłam wrzeszczeć, że to i tak nic nie da i że właśnie go bije za to, że do niej przyszedł i ma natychmiast przestać. Usłyszałam: "zajmij się, ku**a, dzi**o swoimi kundlami!" czy jakoś tak Okrzyknęłam w podobnym tonie Ale to nic nie daje, wiecie? Nawet jak się zniżasz do czyjegoś poziomu to zero nauki z takiej lekcji Wywiązała się niepotrzebna nic niewnosząca kłótnie pełna inwektyw... Na koniec im odkrzyknęłam, że są na dobrej drodze aby ich córka nie dożyła pełnoletniości przy takim traktowaniu takiego uczuciowego psa. NIC! ZERO reakcji. Już mnie nie słuchali....
kj001, doskonale Cię rozumiem. Jak byłam dziewczynką w wieku Twojej córki i wychodziłam z moją pierwszą sunią, też spotykałam mnóstwo ludzi próbujących mnie "wychować" w temacie, na którym absolutnie się znali Żenujące, co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mili
Zaangażowany
Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie 19:49, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
fajne te wasze opowieści hehe
ja kiedyś takimi OSOBAMI bardzo się przejmowałam, ale się skończyło - bo robię wszystko aby mój pies nie przeszkadzał innym więc dlaczego inni maja się jego czepiać. na szczęście na naszym malutkim osiedlu sąsiedzi są w porządku, może dlatego że widzą że latam z woreczkiem i razem z TZtem sprzątamy kupy.
dziwią mnie czasem ludzie którzy idą z pieskiem i nawet nie dadzą się przywitać psiakom tylko odciągają swojego na chama, a że mam bardzo towarzyskiego psa to Roma zawsze jest niepocieszona jak taki psiak zostanie od niej odciągnięty bez przywitania.
czasem na wybieg dla psów przychodzą ludzie że tak powiem dziwni :/ raz przyszedł Pan z dzieckiem,które latało wśród psów jak po placu zabaw,w końcu któryś pies skoczył na dziecko i była awantura,wtrąciłam się i powiedziałam że w końcu jest to wybieg dla psów,gdzie te psy mają biegac jak nie tam, jest to jedyne miejsce w mieście w którym mogą robic co im się podoba i biegac bez ograniczeń.
innym razem jakaś grupa osób mająca psa zrobiła sobie "majówkę' na wybiegu, rozpalili grilla i piekli kiełbaski, po czym podbiegł pewien pies i zrobiła się walka o kiełbaskę, człowiek z owego grilla opierdzielił właściciela psa który tam podbiegł, że to jedzenie i że jego pies będzie go bronił, człowiek sie speszył i uciekł
ludzie są zaskakujący
albo dziś przyszedł pan z dość dużym bokserem w ogromnej kolczatce, a że moja Romka mała to nadrabia uwieszając się na szyi psów, zaczęłam ją przywoływać,a Pan na to że jego pies krzywdy nie zrobi więc niech się bawią, ja mówię że ok ale czy mógłby w takim razie sciągnąć psu kolczatkę, na to on że przecież ona ma kolce do wewnątrz i że nic jej nie będzie, ja mówię że już raz straciła zęba przez taką zabawę, że kolczatka metalowa a ona uczepia sie własnie jego szyi,po czym Pan odpowiedział że by ściągnął jak by miała kolce na zewnątrz a w takiej sytuacji nie ściągnie ... więc psy bawiły się dalej, Roma nadał skakała po psie, po chwili Pan do mnie podszedł i powiedział że mam bardzo "ciętego psa" i sobie poszedł :/ ;p
ostatnio co do kup żadnej sytuacji nie miałam:/ choć czasem wydaje mi się właśnie że patrzą na mnie jak na wariatkę że zbieram kupy po moim psie;p ale cóż wszystkim nie dogodzimy
a dziś słyszałam że zbieranie kup jest EKO
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guerreira
Zaangażowany
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 1104
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 19:51, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
malinowa napisał: |
Historia z panią 60+ i krową na sterydach co robi ogromną qooopę i bawi się patyczkiem wcale a wcale nie powinna być zabawna, ale uśmiałam się jak jakaś dzika norka Ślicznie to opisałaś |
Czasami mam przebłyski
malinowa napisał: |
hahaha, Haps też nie lubi dzieci i też moja krew, moje nununu, wychowałam na własnej piersi! |
malinowa napisał: |
Ale z chamstwem też się spotykamy, choć innego pokroju... to jest chamstwo pod tytułem zacofany pijaczek "a-po-co-to-wyprowacać-uwiązać-na-łańcuch-i-michę-dać-a-nie-sreczki-piłeczki-smyczki-idiotkę-i-warsiawkę-z-siebie-robić-aaaa-...-bo-to-taki-miastowy-znaczy-się-rasowy-piesek-...-pfiii-myślałby-kto-bogaczka-...-na-łańcuch-z-nim" |
Noooo, takich też lubię Przyjemniaczki, psiakrew Bogaczka bo Cię stać na piłkę?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daktyl
Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bytom
|
Wysłany: Nie 20:08, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Guerreira (nigdy nie potrafię zapamiętać twojego nicku i muszę sobie przepisywać literkami ) - co do tego, że wypowiadają się tu w większości kobiety, myślę że wiąże się z tym, że mężczyźni na terierkowie to towar deficytowy
A dalej, ta babka po prostu wmawiała mi, że nie sprzątam po swoim psie, mówiła to z takim zacięciem, że niemal w to uwierzyłam Śmieszna sytuacja zważając na statystyki ilu ludzi sprząta, a ilu nie sprząta i w której grupie ja się znajduję, ale wczoraj podniosła mi ciśnienie bardzo.
Co do tego, że Zulka sprała tego yorka - widzisz, wy przynajmniej macie takie sytuacje, u mnie to jest na zasadzie, że pies ze mną pracuje, podbiega inny i na tym się kończy nasza praca, Jupi się rozprasza i idzie w tany z tamtym psem. A odwołać go potem od tego psa jest naprawdę ciężko, co dopiero mówić o skupieniu.
Ostatnio zmieniony przez Daktyl dnia Nie 20:13, 13 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daktyl
Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bytom
|
Wysłany: Nie 20:21, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mili napisał: |
dziwią mnie czasem ludzie którzy idą z pieskiem i nawet nie dadzą się przywitać psiakom tylko odciągają swojego na chama, a że mam bardzo towarzyskiego psa to Roma zawsze jest niepocieszona jak taki psiak zostanie od niej odciągnięty bez przywitania.
|
Ja sama często tak robię, jeśli psa nie znam. Po pierwsze nie chcę, żeby mój pies podbiegał do każdego napotkanego, a po drugie nie wiem przecież, jakie ten drugi pies ma zamiary i stosunek do dorastających podlotków.
Ciężko jest mi Jupika skupić przy innych psach, ale się staram.
Natomiast jak widzę, że idą znajomi psiarze, to zawsze staram się najpierw go skupić na sobie jakąś prosta komendą (np siad) i dopiero później zwolnić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|