Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Nie 16:20, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
O bagazniku to ja pisałam w kontekście combi albo naprawde dużego bagaznika, takiego, ze mozna półke wyjąc i pies sobie jak przez okno patrzy.
Regon lepiej znosi podróż w bagazniku...tam ma chyba stabilniejsze podloże. Wbrew pozorom uginające sie poduchy powoduja trudniejsze złapanie równowagi. Regon tez sie slini w czasie jazdy ale on niewiele jeździ..zwykle kilka razy na rok do Poznania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Nie 16:37, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Ja dla Ulki to bym chyba Hugusia od Zach potrzebowała. Ulka boi sie panicznie dużego psa...małe jeszcze znosi jako tako ale też z oporami, a duże...to jest krzyk. Zawsze dwa dni potrzebuje, zeby jakos Regonika zaakceptować z oddali. Ona by musiała miec kontakt z dużym psem, który bi sie na polecenie waruj, nie ruszył wogóle, a najlepiej łeb miedzy nogami trzymał. Może by podeszła i pogłaskała? |
Uff my też mamy za sobą weekend dogoterapeutyczny. Od piątku do dziś w naszym ZOO odbywały się najróżniejsze imprezy dla dzieci z rożnymi problemami. Ja jeździłam z moimi potworkami, bo one do dzieci są fajowskie.
Hugunio lepiej sprawdza się przy bardziej energicznych dzieciach, bo on jest bardzo uczuciowy. Z daleka już wywija ogonem i aż się cały trzęsie z radości. Z nim dzieciaki biegały po ZOO, bo on bardzo spokojny nie pociągnie, a i polecenia z radością wykonuje.
Za to Ludwik to jest idealny właśnie dla dzieci, które się boją, bo on leży jak skała i się nie rusza. Dzieciaki po nim skaczą, szczypią go, ciągną za ogon, a on nawet uchem nie ruszy. Totalnie jest wyluzowany, dziś w ogóle położył się na boku i spał, a dzieciaki przytulały się i kładły na nim. Kto go zna z treningów to uwierzyć nie może- jak pies może mieć takie dwie osobowości- z jednej strony nakręcony narwaniec i zbój spod czarnej gwiazdy, a z drugiej super spokojny pluszak z anielską cierpliwością.
Tak czy inaczej psy są niesamowite
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Nie 16:54, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Zach, no popatrz, jak sie pomyliłam!!!! Nigdy bym na Ludvika nie wskazała. Nie, zeby nie potrafił byc dogoterapeutą ale raczej, że by się "wygoopiał" z dzieciakami, a tu na odwrót! Koniec świata, jak mówil Popiołek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 17:31, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: |
Jak od maleńkości codziennie pies jeździ i to do wspaniałych miejsc, zajęć to polubi jazdę. On wtedy "myśli" tylko, ze po zakończeniu czeka go zabawa, moze nawet zasnąc w aucie ale to chyba tylko w bagażniku, na prostej podlodze. |
Biała wprawdzie nie jeździ codziennie samochodem, ale jeździ od szczeniaka i zawsze podróż kończy się czymś superowym - tym sposobem mam psa, który podekscytowany piszczy jak szalony, właśnie na myśl o tej zabawie i frajdzie...
Hanik - a faktycznie o klatce nigdy nie myślałaś?? Mi się zdaje, że skoro Figiel chętnie wskakuje do samochodu, to problem leży raczej bliżej mojego (czyli Figlasty jest tak nakręcony na to, co będzie PO jeździe, że zwyczajnie świruje - zwłaszcza, że on jest też bardzo niespokojny nawet w aucie przy zgaszonym silniku, no nie?).
U nas już i tak jest lepiej, bo biała "aktywuje się" teraz tylko gdy auto zwalnia (ronda i korki są najgorsze ) albo gdy wyczai, że jesteśmy blisko celu - a skubana potrafi go wyczuć nawet w nieznanym miejscu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42061
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie 17:39, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Hanik napisał: | ... na pewno odbiło się na nim, kiedy w szczenięctwie miał wypadek. Wpadl pod koła samochodu, odbił się i przeleciał kilka metrów. Był potem czas, że na widok warkotu samochodu wpadal w panikę i uciekał na oślep. |
I to właśnie może być przyczyna Waszych problemów
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Nie 17:54, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: |
U nas już i tak jest lepiej, bo biała "aktywuje się" teraz tylko gdy auto zwalnia (ronda i korki są najgorsze ) albo gdy wyczai, że jesteśmy blisko celu - a skubana potrafi go wyczuć nawet w nieznanym miejscu. |
Biała i Kreska to chyba bliźniaczki rozdzielone w szczenięctwie
Dzisiaj mamy święto Maciejek zaczął się bawić piłeczkami Tak z głupoty idąc z nim wyjęłam piłeczki, rzuciłam a on popędził za piłką i przyniósł Bawiliśmy się kilka minut, dużo entuzjazmu mnie to kosztowało ale grunt, że jemu się podobało
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 18:24, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: | Gosia_i_Luka napisał: |
U nas już i tak jest lepiej, bo biała "aktywuje się" teraz tylko gdy auto zwalnia (ronda i korki są najgorsze ) albo gdy wyczai, że jesteśmy blisko celu - a skubana potrafi go wyczuć nawet w nieznanym miejscu. |
Biała i Kreska to chyba bliźniaczki rozdzielone w szczenięctwie |
No przecież widać - na pierwszwy rzut oka.
A Maciej jeszcze będzie śmigał za piłeczkami jak dziki - grunt, że zaskoczył (swoją drogą strasznie lubię momenty, w których psu niespodziewanie klepeczki w głowie na właściwe miejsca wskakują i zaczyna nagle robić coś, co wcześniej nigdy nie wychodziło, albo nad czym pracowało się np. pół roku ).
|
|
Powrót do góry |
|
|
alfiki
Weteran
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 3671
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 19:22, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Świetnie, że Java tak pieknie sie przystosowuje do Weny.
Ja dla Ulki to bym chyba Hugusia od Zach potrzebowała. Ulka boi sie panicznie dużego psa...małe jeszcze znosi jako tako ale też z oporami, a duże...to jest krzyk. Zawsze dwa dni potrzebuje, zeby jakos Regonika zaakceptować z oddali. Ona by musiała miec kontakt z dużym psem, który bi sie na polecenie waruj, nie ruszył wogóle, a najlepiej łeb miedzy nogami trzymał. Może by podeszła i pogłaskała?
Napewno ma to po dziadku w genach ale spotęgowane jeszcze warunkami u dziadków gdzie nie ma w poblizu zwierząt.
Nie musi byc zaraz weterynarzem w przyszlości ale taki paniczny lęk zwierząt jest bardzo uciążliwy w życiu.
Ech, nieraz ma ochotę kogos pogonić za to... |
Powolutku to można zmienić. Ada jak usłyszała szczekanie psa to jeszcze go nie widząc dostawała padaczki. 5 lat już się spotykamy. I dla tego co widać na zdjęciach warto swój czas poświęcić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hanik
Gość
|
Wysłany: Nie 20:21, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | Borsaf napisał: |
Jak od maleńkości codziennie pies jeździ i to do wspaniałych miejsc, zajęć to polubi jazdę. On wtedy "myśli" tylko, ze po zakończeniu czeka go zabawa, moze nawet zasnąc w aucie ale to chyba tylko w bagażniku, na prostej podlodze. |
Biała wprawdzie nie jeździ codziennie samochodem, ale jeździ od szczeniaka i zawsze podróż kończy się czymś superowym - tym sposobem mam psa, który podekscytowany piszczy jak szalony, właśnie na myśl o tej zabawie i frajdzie...
Hanik - a faktycznie o klatce nigdy nie myślałaś?? |
zapomnij o klatce
Figiel bardzo póżno poznał klatkę. Bylam dumna, że tak szybko ją polubił.. Olał moje łóżko i tylko klatka się liczyła mimo, że byla tak wielka, że mógł tam grać w tenisa... Zakupiłam więc mniejszą by móc ją wozić samochodem. Wsadzilam klatkę do bagażnika a do niej psa, kiedy dojechałam na miejsce okazało się, że dowiozłam kłębek nerwów. Klatka wydawala metaliczny dżwięk, wtedy odkryłam, że mój pies reaguje stresem na metaliczne dżwięki... Odtąd klatka stała się jego wrogiem, nie mówiąc o samochodzie. Zaczeło się odczulanie psa na pokrywki na metal... Czyli zabawa z piłką i pokrywkami. Efekty byly ledwo widoczne a praca nad tym niesamowicie ciężka. Udało mi się, że jakoś tam zaakceptował klatkę choć nigdy tak jak wcześniej. metalową klatkę wzielam na obóz agility, zamykając go tam w pokoju, dorobilam się tego, że uciekał spać do sąsiadki z jej psem, bo ja byłam ta zła pańcia co go zamykała w tej złej klatce. Któregoś dnaa nauczył się otwierać klatkę i zwiał przez okno. Wniesiono mi uciekiniera na rękach podczas obiadu. Powiedzialam wtedy koniec, żadnej klatki. Pies zostawał luzem w pokoju razem z sunią ( która go pięknie ustawila, żadnych zalotów) Od razu się uspokoił, wyciszył...
na ten czas wprowadzilam materialowy transporter, który zaakceptował.
Obecnie udało mi się doprowadzić do tego, że klatka jest ok, ucieka sam do niej, kiedy coś mu nie pasi, potrafi tam iść spać w nocy, już nie stresuje się i stala się z powrotem miejscem gdzie się wycisza, ale powiem szczerze, że po tym wszystkim nie mam odwagi jej zabrać z miejsca. Pytałam wetki ostatnio o ten kilikier, o te dżwięki. Jest duża możliwość, że Figiel cierpi na nadwrażliwość słuchową. sprawdzalam jak długo trwa lęk po nieprzyjemnym dżwięku. Dość szybko potrafi wrócić do rownowagi po ustaniu nieprzyjemnego dżwięku. Ma się wrażenie, że niektóre dżwięki sprawiają mu ból teraz przydało by się to rozpoznać co jest żródłem.
jeśli jest tak jak myślę, pewnie niewiele będę mogla z tym zrobić i cala nasza dotychczasowa praca pójdzie na marne. Bardzo dużo pracy wsadzilam w rego psa i powiedzialam sobie, że przy wyborze następnego psa priorytetem będzie jego psychika i charakter a nie wygląd, choćby miał być najbrzydszym pasztetem w swojej rasie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Nie 20:29, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Kliker można wyciszyć, klikać w kieszeni, w rękawiczkach itp... Można też wybrać inny model, z innym klikiem
Ostatnio zmieniony przez coztego dnia Nie 20:30, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 20:35, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
No szkoda, że tak wyszło u Was z tą klatką nieszczęsną. Pewnie też za dużo obciążeń z nią związanych było na początku...
Ja jeszcze jestem przed przyzwyczajaniem białej do podróżowania w klatce (tzn.my mamy transporter plastikowy), bo zwykle nie było na nią w rodzinnym samochodzie miejsca... Ale jak będziemy jeździły w naszym własnym autku, to nie wyobrażam sobie białej luzem - po pierwsze ona leciutka i telepałaby się po całym wnętrzu (nawet w szelkach), a po drugie i tak bym ją miała na kolanach ciągle (albo na głowie ).
Także już zaczynam obmyślać strategię, bo do tej pory klatka też służyła nam tylko w domu (no i biała tez ją późno dostała - kupiłam transporter jak miała 5 lat). Ale u nas podróżowanie w transporterze to będzie konieczność, więc nie ma wyjścia - trzeba się będzie nauczyć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hanik
Gość
|
Wysłany: Nie 20:36, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: | Kliker można wyciszyć, klikać w kieszeni, w rękawiczkach itp... Można też wybrać inny model, z innym klikiem |
Dziś na placu, na agility, chodzil obok nas pies na klikier. Figiel zupelnie nie zwracal na klikier uwagi... Odgłos był z daleka.. Oczywiście Figiel chodzil nabuzowany bo z tym piesiem się nie lubią a tamten szczerzył kły co chwila a Figiel nie był mu dłużny, więc klikiera nie zauważył. Ja mojego psa nie szkolę na klikier bo to nie dla mnie metoda. Chcialam tylko zobaczyć co będzie jak będę mu zaznaczać klikierem dobrze zrobioną strefę. na razie znależliśmy inny sposób...
Zastanawiam się czy jest możliwość zbadania słuchu u psa i stwierdzenia nadwrażliwośći lub nie.... jeśłi nie jest to nadwrażliwość byłabym szczęśliwa bo wtedy mogę pracować odczulająć psa a przy nadwrażliwośći chyba to raczej niemożliwe... Kurde musiałabym jakiegoś speca dorwać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hanik
Gość
|
Wysłany: Nie 20:39, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | No szkoda, że tak wyszło u Was z tą klatką nieszczęsną. Pewnie też za dużo obciążeń z nią związanych było na początku...
Ja jeszcze jestem przed przyzwyczajaniem białej do podróżowania w klatce (tzn.my mamy transporter plastikowy), bo zwykle nie było na nią w rodzinnym samochodzie miejsca... Ale jak będziemy jeździły w naszym własnym autku, to nie wyobrażam sobie białej luzem - po pierwsze ona leciutka i telepałaby się po całym wnętrzu (nawet w szelkach), a po drugie i tak bym ją miała na kolanach ciągle (albo na głowie ).
Także już zaczynam obmyślać strategię, bo do tej pory klatka też służyła nam tylko w domu (no i biała tez ją późno dostała - kupiłam transporter jak miała 5 lat). Ale u nas podróżowanie w transporterze to będzie konieczność, więc nie ma wyjścia - trzeba się będzie nauczyć... |
No ja myślę, że niechęć do bagażnika wynika przede wszystkim, że tam była ta brzęcząca klatka Może by ponowić próbę ale on stamtąd ucieknie a jak założę półkę to zamknę dopływ powietrza
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 20:46, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Hanik, a tylnych siedzeń nie da rady u Ciebie złożyć??
Ok, ja teraz uciekam - meczyk się zaczyna!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hanik
Gość
|
Wysłany: Nie 20:46, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | Hanik, a tylnych siedzeń nie da rady u Ciebie złożyć?? |
Nie próbowalam, ale może by to było wyjście
Ostatnio zmieniony przez Hanik dnia Nie 20:47, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|