Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kliwia
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 601
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: warszawa
|
Wysłany: Czw 0:17, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
oooo BOS wybierasz sie w moje miejsca urlopowe.
Karwia , Ostrowo sa mi niezle znane.
Szczegolnie po zgubieniu obroczki w pasie lesnej drogi do morza.
Dwa dni przekopywalismy, dziecinnymi grabkami 2 x 2 m kw piachu i .....nic ...jak kamien w wode !
A rok pozniej TZ na plazy w Karwii podczas wieczornej kopieli,
utopil w piachu klucze od samochodu.O swicie przekopal plaze i mial wiecej szczescia, mielismy czym wrocic do Wawy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
fuka
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 2857
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 1:00, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
znowu nie moge za Wami nadażyc
Tymczasem ściskam Was wszystkich mocno i uciekam
OMM, a moze tymczasem mała przepustka na wycieczke do Wrocławia????
|
|
Powrót do góry |
|
|
fuka
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 2857
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 1:09, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Sirion napisał: | Ja się z Sopotem zgapiłam. Nigdy nie byłam i właściwie możnaby raz zawitać, pokazać tam skye'a, bo nieczęsto tam na wystawie bywają. |
zagapilas i nie zagapiłaś... bo teoretycznie po terminie, a praktycznie - jeszcze Cie przyjma, tylko szkopuł tkwi w drugiej taryfie
|
|
Powrót do góry |
|
|
fuka
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 2857
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 2:52, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Miałam isc wczesniej spac, ale jak tak dalej pojdzie - wspomnienia zaczne pisać
Przed pojsciem spac postanowilam zadbac o moje kundle i zabrac je na spacer. Na pierwszy ogien wziełam Robbiego - tyle, ze daleko nie poszlismy, bo na pol ulicy bylo slychac dochodzace z mojego domu zawodzenie Prym wiodła Fuka, ale Makaron dzielnie ja wspomagał dyszkantem, a Elmo w przerwach dołączał swój bas Chcąc niechcąc wróciłam ich zabić, w domu niestety wszyscy wyjechali i nikt nie mogl mnie zastąpic Zamknełam Robbiego i poszłam zrobic porzadek Nastepnie wziełam torbe - wrzuciłam do niej smycze i poszlismy.
Miły spacerek, Fuka grzecznie sie trzyma, żadnych pogoni za lisami. Życ nie umierac. Tyle tylko, ze w pewnym momencie - bylismy na takiej duzej łące, na ktorej rosnie jadalny kasztan, spod tego kasztana dobiegl mnie szczeko-pisk Elmo. Najpierw pomyslalam, ze sobie cos zrobil, potem jednostajna miarowosc wściekłego ujadania upewniła mnie, ze on cos znalazł. Po porze roku sadzac i odgłosach nie był to kasztan, ale cos jeszcze bardziej kolczastego. Zanim dolecialam ze smyczami w reku, na miejsce zbrodni do Elma przyłaczyła sie Kawa, a nastepnie z wscieklym jazgotem Makaron Tyle, ze o ile Kawa z Elmem wspolnie pastwili sie nad biednym jeżem - zespól w zespół wgryzajac sie weń naprzemiennie i przerzucając sie nim jak piłką - Makaron postanowił wykorzystac okazje i dobrac sie do Elmo. Kiedy doleciałam - własnie sie oddawal ulubionej rozrywce - doskakiwaniem do Elmo i gryzieniem go w dooope. W tym momencie Elmo - poddany sprzecznym bodźcom - jeden kłuje, drugi gryzie - postanowił zajac sie tym gryzacym jakos udało mi sie złapac Makarona, ale w tym momencie upuściłam smycze!!! Elmo wrocił do Kawy i jeza, zabrał jej go i polecial z nim dalej zeby sie w spokoju nim zajac, a ja zostałam z rozwrzeszczanym kamikadze na rekach, Fuką, ktora bardzo sie zdenerwowala, bo nie wiedziala jak mi pomoc, Kawa oczywiście poleciala za Elmem i jeżem, a smycze przepadły w ciemnosciach Po prostu zyc nie umierac - jeden wrzeszczy i nie moge go puscic, tamte morduja jeża, a mnie gryzą wszystkie komary świata.. Jakos, nie wiem jak - cały czas trzymajac Makarona - udało mi sie złapac Kawe za obroże i dogonic uciekajacego z jeżem w pysku Elma. Na szczescie ciezko jest biegać z jeżem, wiec w koncu mu wypadl i w tym momencie go złapalam - puszczajac jednoczesnie Makarona, ktory - choc dalej w amoku, ale instynktu samozachowawczego wróciło mu na tyle, ze tylko krążył szczekajac wokol Elmo. Inna rzecz, ze Elmo juz nie szczekal, a na Makarona najbardziej rajcuje jak Elmo szczeka na wroga. Tym sposobem osiagnelam pata - jeż leży, Makaron biega w kółko i szczeka, a ja trzymam Kawe i Elmo, Fuczce lata szczęka z nerwow, ale dalej nie ma jak mi pomóc Komary gryzą coraz bardziej, a smycze leża sobie gdzies w trawie kilkadziesiat metrow ode mnie... broni niestety nie miałam Na szczeście mialam torbe, ktora przyczepilam Kawie do obrozy i tym sposobem miłam złapana Kawe. Niestety torba miala tylko jeden pasek, a Elmo nie mial obrozy Probowalam go obwiązac rękawami polara, ale powstalo cos tak grubego, ze Elmo odmowil ruszenia się z miejsca - prowadzony na czyms takim... nie zostało mi nic poza zdjęciem cienkich bawełnianych (ze wspaniałymi długimi nogawkami) spodni od piżamy, okazało się, ze całkiem nieźle sie sprawdzaja w roli obroży i smyczy Tym sposobem prowadzac Kawe na torbie i Elmo na piżamie udało mi sie jakos wrócić do domu, rano pojde z Robbiem poszukac smyczy, na dzisiaj mam dosc wrazen - jestem cała pogryziona, wszystko mnie swędzi
Inna rzecz, ze mam sie pewnie znacznie lepiej od biednego jeza
Szczęśliwie mam Fukę, bo gdyby ona tak samo jak wszystkie airedale, ktore przewineły sie przez nasz dom - mordowała jeże, to nie wiem jak bym sobie poradziła... I niech mi ktos tylko powie, ze airedale z linii wystawowych nie maja instynktu łowieckiego
P.S. Kliwia żegnając sie z moimi wytęsknionymi smyczami w trawie po ciemku- z zazdroscia myslalam o Twoich kluczykach od auta i solidaryzowałam sie z obrączka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonora
Weteran
Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 1531
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 3:28, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Fuka Ty się kobieto chyba Boga nie boisz.
Muszę Ci się przyznać, że bardzo często pracuję o takich nieprzyzwoitych porach i uwielbiam wylatywać na rundkę z moimi suczami, kiedy jest spokój, cisza i żywej duszy w pobliżu.
Te kolczaste stworki to chyba większość airedali uwielbia rozbierać. Moje sucze pomimo wielu prób jeszcze nie rozebrały jeżyka, ale Bajki mama w sezonie prawie z każdego spaceru wracała z kolcami w pysku
|
|
Powrót do góry |
|
|
fuka
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 2857
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 3:53, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Fila napisał: | Fuka Ty się kobieto chyba Boga nie boisz.
| Mam tyle psów, ze chyba jednak powinnam
Nie da sie ukryć, ze jestem nocnym markiem i jezeli tylko ode mnie zalezy układanie mojego dnia - to nie zaczyna sie on przed południem, a nie kończy przed 5tą Stąd moje piesy siłą rzeczy - rowniez sa nocnymi zwierzętami, a najpiekniejsze spacery zaliczamy często gesto w środku nocy, albo bladym świtem. Cisza, spokój, nikt nie przeszkadza, nie czepia sie, ze luzem lataja, a w mojej okolicy jest gdzie. Tylko te cholerne lisy, wszędzie ich pełno, no i jeże - na szczęście tylko sezonowo...
Niestety - co do skuteczności moich airedalek (z wyjatkiem Fuki, ktora tylko pod tym względem jest porzadna) - to nie moge narzekac Gdyby im to zostawic - to jezy by juz nie było. Zaczeło sie od Jagi - naszej pierwszej - mordowała sprawnie i szybko, na szczescie była bardzo dobrze wychowana i moj ojciec - jak tylko zorientowal sie w jej umiejetnosciach - skutecznie ja ograniczał. Od włascicieli jej dzieci - wiemy, ze zdolnosci odziedziczyły po mamie. Potem była Wiga i tez była skuteczna Tyle, ze jak odkryła, ze przeszkadzam jej w ulubionym procederze - brała jeża do pyska i w długą. Na szczęscie jeże sa mało poreczne, szczególnie duże, dorosłe, wiec w końcu ja skutecznie odzwyczaiłam. Ale dwa lata mi zajęło - zanim mogłam byc jej pewna - potem mi je tylko pokazywała i grzecznie szła dalej. Ale jak pojechałam na 8mcy do Anglii - cała nauka poszła w las - o czym przekonałam sie po powrocie - było tuz po powodzi kiedy ja przyłapałam na goracym uczynku Przypomniałam jej zasady i potem była juz pewna do końca. Czego nie mozna powiedziec o jej synu z nieprawego łoża - zdolnosc eliminacji jezy - wyssał chyba z mlekiem matki. Dopiero Fuka - taka dziwna pod tym wzgledem jest, znajduje - pokaze i idzie dalej. Czego nie mozna powiedziec o Kawie, ktora szczeka jak głupia i sila ja trzeba odciagac i na smyczy prowadzic az do domu, bo inaczej wraca do jeza A Elmo - zaraz po przyjezdzie - jak tylko zaczełam go spuszczac ze smyczy - pokazal, ze umie znajdywac i wie jak sie za nie zabrac. Na szczescie - w przeciwieństwie do naszych suk - nie jest cichym mordercą, wiec dotad zawsze udawało mi sie go w pore okiełznac i nie dawałam mu szansy na skutecznosc. Aż do dzisiaj.. co gorsza - mam nieodparte wrazenie, ze przy okazji udzielil Kawie niezłej lekcji, a ona pojetna uczennica - złapała nowa technike w lot
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mokka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Czw 8:00, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
fuka napisał: | . Niestety torba miala tylko jeden pasek, a Elmo nie mial obrozy |
Jenyyyy, kobito, Ty chyba naprawdę
Fila napisał: | chyba Boga nie boisz. |
Niedawno zginął Ci pies, od zmysłów odchodziłaś, poruszyłaś niebo i ziemię. Pies nie miał nic na sobie, ani obroży, kawałeczka identyfikatora, nic. Obiecałaś publicznie, że mu jakąś blaszkę zafundujesz, ale innych to już nie dotyczy?
Bierzesz na spacer całą bandę, nad którą (bez obrazy - sama to opisujesz) nie całkiem panujesz, a pies nawet obroży nie ma? Fuka, nie gniewaj się, ale ciarki mnie przechodzą, jak czytam opisy Twoich perypetii. I wyłapuję w nich takie właśnie kwiatki. Ja wiem, że Twoje psy są super posłuszne, nie oddalają się od Ciebie nawet na krok, w związku z czym nie potrzebują obroży ani identyfikatorów, ale każdy rozsądny właściciel powinien zawsze brać pod uwagę, że to tylko pies i tabliczka z numerem telefonu należy mu się i już. Ja nie mogę czytać takich rzeczy, za delikatna psichicznie jezdem. U mnie nawet Monia gania z identyfikatorem (o chipie i tatuażu nie wspomnę), a ona posłuszeństwo ma we krwi, sama się pilnuje i myślę, że mogłabym leżeć w głębokim upojeniu gdzieś pod krzakiem, a ona by mnie na krok nie odstąpiła. Fuka, zlituj się i zabezpiecz jakoś te swoje burki, bo ja się źle czuję czytając Twoje przygody. Jeśli nie odczuwasz potrzeby zrobienia tego dla swoich psów, to zrób to dla mnie, bo ja się wykończę...
|
|
Powrót do góry |
|
|
OMM
Zaangażowany
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1165
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:23, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
fuka napisał: | znowu nie moge za Wami nadażyc
Tymczasem ściskam Was wszystkich mocno i uciekam
OMM, a moze tymczasem mała przepustka na wycieczke do Wrocławia???? |
Fuka, tyś gospodarz, zaproponuj termin, byle nie w tym tygodniu, albowiem znów uciekam do szpitala, profesorek się zlitował.
|
|
Powrót do góry |
|
|
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Czw 9:22, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Mokka , już myślałam,że tylko ja mam takie wrażenia, czytając o "przygodach" Fuki,ale widzę,że Tobie tez skóra wtedy cierpnie...Moja Koka, posłuszna do bólu ( potwierdza ci,co ją znają) tez wychodzi na spacery w obroży z identyfikatorami ( ma 2 , tak na wszelki wypadek, bo diabeł nie śpi )
o szalonej Heśce nie wspomnę.
I przyznam również, że mam wyjątkowo niemiłe wrażenie, czytając o poniewieranych i zabijanych jeżach , może dlatego,że lubię i jeże i sarny i jestem w ogóle wrogiem kłusujących psów. Dla mnie pies, który nie jest naprawdę pod kontrola właściciela, nie powinien być spuszczany ze smyczy. Nie mówiąc już o ewentualności,ze inny nocny Marek zapragnie wybrać się na spacer ze swoim psem/suką i dla niego takie spotkanie z grupa nie do końca przewidywalnych i nieodwoływalnych psów może byc nieciekawym przeżyciem....
|
|
Powrót do góry |
|
|
INA
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3855
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chełmża k/ Torunia
|
Wysłany: Czw 10:06, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: | Wiecie co, natchnął mnie ten dzisiejszy, wkurzający dzień... POstanowiłam szukać nowej pracy | to przez wszędobylskiego szefa ??? oj trafił chyba w Twój najczulszy punkt
Fuka - ja też jakoś- takoś odebrałam Twój post - no tak ja jestem panikara pod każdym wględem
ale Mokka i Miska- już pięknie wyłuszczyły to co mogłabym Ci napisać i podpisuje się pod ich słowami --... polecam identyfikatory np na Allegro kosztują grosze--a sa trwałe-- ja jestem zadowolona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42063
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Czw 10:50, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Mam podobne odczucia co Mokka i equitana. O ile mogę zrozumieć spuszczenie piesów ze smyczy na spacerze, to nijak nie zrozumiem faktu, że one nie mają na szyjach nawet obroży . Fuka, Ty się aż prosisz o kłopoty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Czw 11:02, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ja moje, jak spuszczam, to znaczy, ze linka ciagnie sie swobodnie bez panci na drugim końcu. Tylko do wody odpinam linke bo sie boje, ze by sie mogły zaplątać. To musi wygladac komicznie jak jestem w środku, za mną np Dżaga na długośc linki, bo coś ciekawego wącha, a przede mna Regon też na dlugość linki ,ciągnie do przodu...hihihi.... Nie byłabym w stanie sama dwa psy przywołać do porządku. Z Regonem sobie radzę bo on spokojniejszy i jakos go zawsze szybko dopadnę jak sie pies pojawia na horyzoncie. To jest minus dużego psa...inni sie boją o swoją drobnicę, a Regon drobnicy nie ruszy, da się oszczekać nawet i odchodzi, ale oni o tym nie wiedza i nie mam zamiaru na wyrzuty właścicieli sie narażać
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Czw 11:17, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
INA napisał: | coztego napisał: | Wiecie co, natchnął mnie ten dzisiejszy, wkurzający dzień... POstanowiłam szukać nowej pracy | to przez wszędobylskiego szefa ??? oj trafił chyba w Twój najczulszy punkt |
Uznałam, że ogólnie sytuacja nie jest najzdrowsza, od dziś trzymam dystans i szukam drogi odwrotu.
Cytat: | Fuka
Mokka i Miska- już pięknie wyłuszczyły to co mogłabym Ci napisać i podpisuje się pod ich słowami --... polecam identyfikatory np na Allegro kosztują grosze--a sa trwałe-- ja jestem zadowolona. |
Też się podpisuję i tez polecam blaszki z allegro.
U mnie nawet Maciek już chodzi z identyfikatorem, na razie jest to beczułka z karteczką w środku. Co prawda nie spuszczam go jeszcze ze smyczy, ale chodzi w obroży także po domu, na wypadek jakby mu przyszło do głowy się wymknąć pomiędzy nogami wychodzącej osoby.
Przy okazji, przypominam, że [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nikita
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawy
|
Wysłany: Czw 11:44, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Dzień Dobry Wszystkim!
Fuka, a w czym tTy wrocilas do domu, jak nie miałaś na sobie spodni od piżamy
Mam do Was pytanie - czy to prawda, ze psy nie powinny jeść i pić z metalowych misek bo jest to szkodleiwe dla ich żołądka? Bo ja dziś cos takiego usłyszałam się się bardzo zadziwiłam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Czw 11:49, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Nikita, pierwsze słyszę ale metal metalowi nierówny. Może chodziło o miski ocynkowane, bo takie kiedyś wiadra były ?? Moje sucze mają i plastikowe michy i ze stali nierdzewnej, zreszta mamy też takie garnki, w których i psom i nam gotuję może też szkodzą , kto wie , ja
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|