Terier walijski

zadziorny · Wysłany: Nie 9:15, 29 Mar 2009 Temat postu:

Ja tam wolę weszteriery złapać jak widzę koniki na naszym spacerze Rolling Eyes

. Gaja mi się kiedyś puściła za cwałującymi końmi Shocked

kliwia · Wysłany: Nie 21:54, 29 Mar 2009 Temat postu:

witaj w klubie.Moja Gaja na zawowach jezdzieckich, wyrwala mi automat i pognala za zawodnikiem, a syn za nia.Oklaski dostali dodatkowi zawodnicy.A ja myslalam,ze spale sie z tych emocji.

bogula · Wysłany: Pon 4:36, 30 Mar 2009 Temat postu:

A za czym te nasze łotry nie gonią? Very Happy

Livka ostatnio ostro reaguje na ziejące "nienawiścią" pieski zza płotów----podchody, pozycja na mocno zapartych/wbitych tylnych łapach,łeb na "pewniaka i oczy do okoła głowy",mruczando a jak tylko tamten wystawi zęby jak sie nie rozedźe! ciężko ją odciągnąć....Wczoraj na wsi Livcia zarobiła 2xw tyłek: są kotki, więc ona non-stop tylko mędziła na podwórko, po schodach gnała jak wicher i wywaliłaby mnie jak nic (klaps 1) a potem sama zbiegała na sznurku i złapała sie karabinkiem ze smyczy o przeszkodę--jak ją zatrzymało! i z tej mojej troski i lęku o jej zdrowie klaps nr2................. Rolling Eyes

Dobrego dnia!

bo

A walijskie to jeszcze snem zimowym chyba chrapią Laughing

zadziorny

No obcyndalają się, jak zwykle Guy with axe

bogula

My korzystamy ze słonka i ciepełka aż do...zadyszki panny Livencji Very Happy

;uganiałyśmy sie tyle, że obie chrapnęłyśmy na godzinkę a teraz właśnie zaliczyłyśmy ostatni siczek Very Happy

; ja gapiłam sie w górę na gwiazdy a kudłata robiła "poziom" Very Happy

Kamień spadł mi z serca....Wczoraj pojawił się pan w przychodni i zapytałam go o pieska, czy w domku? pan na to, że "gdzieś zaginął..."Ten piesek to ten ,co szedł kiedyś z nami (fotki ze znakiem "uwaga na dzikie zwierzeta) i widać nie trafił albo gorzej---zamarzł...A dzisiaj pojechałam do pani pobrac krew a tu wita mnie TEN PIESEK Very Happy

---troszkę mu sie przez las pomyliły scieżki i przytulił się do innego płota Very Happy

(a jego dom za laskiem jakieś 500m....... Rolling Eyes

); teraz ta go nie chce oddaĆ a tamci chyba "za słabo" szukali....Troszkę sprawa chodzi mi po głowie, ale grunt, że psiak zdrowo dotarł, nie zamarzł i że ma się OK i jest wielka radością dla tej samotnej pani....A co Wy zrobiliście? powiedzieli "starym" właścicielom? Bo ja chyba pogadam z tym panem na spoko i poproszę, aby piesek został już tam, gdzie jest a w razie potrzeby---choroba pani czy zgon---oni go wezmą znowu do siebie....(tylko muszą zamykać podwórko!!!)........................................

Gość

Ja bym powiedziała "starym", a "nowej" pani załatwiłabym innego pieska. Albo doprowadziłabym do konfrontacji i niech pies wybiera. Dla "porzuconej" strony inny piesek Smile

coztego · Gość

Ja bym powiedziała starym i nowym, może się dogadają... Rolling Eyes

Gość

Tydzień u jednych, tydzień u drugich i skończy się jak u Karguli i Pawlaków Wink

Borsaf · Gość

Bogula tylko sie nie spiesz z decyzją...jakąkolwiek.
Psiarz, taki jak Ty, wyczuje sytuację najlepiej.
Postanowisz tak jak bedzie najlepiej dla psa. Jakoś nie szukali go zbyt zawzięcie? Dodam, ze chopa to nie pytaj, pytaj żonę i ew dzieci...to da Ci obraz czy byl kochany, czy tylko po prostu był, czy tęsknią za nim?
Nowa pani ma jeden minus...jest samotna i w razie szpitala, czy sanatorium...gdzie i komu powierzy psa?
Mozesz jeszcze powiedziec nowej pani, ze ten piesek zaginąl tym, a tym...niech ona z nimi porozmawia lub nie.