Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Sob 20:19, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | Oh, nie masz zdjęć Luwika wiszącego nad wąwozem? |
Niestety nie mam- wielka szkoda, bo minę miał wtedy super! Latający budda- znudzone pycho i pytanie w oczach - czy to długo będzie jeszcze trwać? Później super było jak przy odpinaniu znudziło mu się wiszenie i sobie zgrabnie przystanął na kasku Michała hi hi
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Sob 20:27, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
zach napisał: | Po przeprawie- straciliśmy kolejną osobę- Michał z Asem musiał zostać na miejscu jako zakładnik.
|
CO TO ZNACZY ? Bandyci Was napadli czy co ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42061
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob 20:46, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | Zach jak się nie "skontuzjuje" to nawet nie wie, że gdzieś wyjechała. |
Otóż to
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Sob 20:52, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
NIESAMOWITE. WSPANIAŁE...
Faktycznie, dlaczego zakładnik?, czy to część gry?, czy losowaliscie kto ma byc zakladnikiem?
Na marginesie Twojego kregoslupa zapytam....czy w razie faktycznej pracy, a nie zawodów, nie na czas i punkty, gdzie Ludvig musi byc nakręcony przez Ciebie...szorstki by pracował z inną osobą z grupy? Dotyczy to tez innych psów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Sob 21:31, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Sirion napisał: | CO TO ZNACZY ? Bandyci Was napadli czy co ? |
To była część tej konkurencji- tu wszystko miało jakieś zasady. Za różne "przewinienia" trzeba było płacić. Np. przy przeprawie wszędzie były takie taśmy- jako utrudnienie (na tym zdjęciu co ja jestem widać). Jak się je dotknęło to sędziowie zabierali zakładnika- tak to się nazywało. No i u nas Michał podczas przeprawy musnął podeszwą buta i już dla niego było po zawodach.
Borsaf napisał: | Na marginesie Twojego kregoslupa zapytam....czy w razie faktycznej pracy, a nie zawodów, nie na czas i punkty, gdzie Ludvig musi byc nakręcony przez Ciebie...szorstki by pracował z inną osobą z grupy? Dotyczy to tez innych psów. |
Nie uznajemy sytuacji, gdzie pies pracuje z kimś innym. Pies i przewodnik tworzą nierozerwalny zespół- to nie tylko kwestia czy pies by pracował- ale przede wszystkim ogromnego zaufania z dwóch stron jak i doskonałej znajomości. To przychodzi po wielu wielu godzinach wspólnej pracy i wspólnego życia- to że zaczyna się rozpoznawać każde ziewnięcie, piśnięcie, mruknięcię i machnięcie pazurem. U nas nawet nie jest możliwe by do jednego psa były przypisane dwie osoby. Zawsze jest to jeden człowiek i jego pies.
Natomiast hipotetycznie czy pies by pracował to już jest bardzo indywidualne. Mój labrador na pewno jakby go ktoś z grupy wziął to by pracował- pewnie nie byłoby to idealne- bo brakowałoby zgrania, ale działałoby. Ludwik to typowy pies jednego pana i u niego by to raczej nie przeszło. Myślę, że trudno by było komukolwiek go opanować, a i on by się absolutnie opanować nie dał.
Natomiast częste jest w naszej grupie, że wzajemnie sobie odprowadzamy psy i zajmujemy się nimi. I to jest coś co psy muszą akceptować i do czego są przyzwyczajane. Także to normalne u nas, że ktoś bierze cudzego psa i np. odprowadza do samochodu. Na wyjazdach często pomagamy sobie w różnych sytuacjach i wyprowadzamy sobie psy na spacery. Takie sytuacje szorstki zna i ponoć z tego co słyszę pod moją nieobecność jest bardzo grzeczny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Sob 21:37, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zach pytałam tak teoretycznie. To zrozumiałe, ze pies i przewodnik to jedno cialo, ale wyobraziłam sobie sytuację extremalną...jakies trzęsienie ziemi i...przewodnik np łamie nogę...pies, jego praca jest potrzebny...tam sa ludzie do poszukania i każdy nos psi na wagę zlota...to o takiej sytuacji pomyslałam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 21:44, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Borsaf napisał: | Zach pytałam tak teoretycznie. To zrozumiałe, ze pies i przewodnik to jedno cialo, ale wyobraziłam sobie sytuację extremalną...jakies trzęsienie ziemi i...przewodnik np łamie nogę...pies, jego praca jest potrzebny...tam sa ludzie do poszukania i każdy nos psi na wagę zlota...to o takiej sytuacji pomyslałam. | Borsaf, to wcale nie jest głupie pytanie, bo właśnie z powodów, o których piszesz, rozwiązania są różne w różnych grupach ratowniczych. zach napisała, jak jest u nich. Natomiast ja pracowałam jako ratownik narciarski w miejscu, gdzie mieliśmy ekipę psów lawinowych (ja sama nie byłam przewodnikiem takiego psa, ale często pracowałam z nimi jako pozorant). No i nasze psy musiały pracować nie tylko ze swoim przewodnikiem, ale również z innymi. Powodów było wiele, ale między innymi właśnie te, o których piszesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Sob 21:52, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Pytanie jest ciekawe i często je słyszymy. Podejścia są różne. My mamy takie i to nam się sprawdza. Ja żeby wziąć odpowiedzialność za pracę innego psa bym musiała znać go tak samo doskonale jak własnego- inaczej w życiu bym się nie odważyła powiedzieć "tam nikogo żywego już nie ma.." I takie samo podejście ma u nas każdy przewodnik
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 22:12, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
zach napisał: | Pytanie jest ciekawe i często je słyszymy. Podejścia są różne. My mamy takie i to nam się sprawdza. Ja żeby wziąć odpowiedzialność za pracę innego psa bym musiała znać go tak samo doskonale jak własnego- inaczej w życiu bym się nie odważyła powiedzieć "tam nikogo żywego już nie ma.." I takie samo podejście ma u nas każdy przewodnik |
A w sytuacji lawinowej my po prostu nie możemy sobie pozwolić na to, żeby pies pracował tylko z jednym przewodnikiem. Bo pies będzie zawsze na posterunku (czyli w schronisku ratowniczym na najwyższym punkcie), ale nie możemy sobie pozwolić na to, żeby jego przewodnik cały czas tam z nim siedział, a jednocześnie w przypadku lawiny, nie możemy czekać, aż jego przewodnik dotrze na miejsce - liczy się DOSŁOWNIE każda minuta. Więc pies musi być w stanie pracować również z innymi. No i sama sytuacja poszukiwawcza jest zupełnie inna niż na gruzach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ziomalka
Weteran
Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Silesia
|
Wysłany: Sob 22:18, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zach- przeczytałam następny odcinek Waszego niesamowitego sprawdzianu na Syberii i .. jedyne, co mogę wyksztusić: " Będzie jeszcze następny odcinek?"
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Sob 22:25, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ziomalka napisał: | Zach- przeczytałam następny odcinek Waszego niesamowitego sprawdzianu na Syberii i .. jedyne, co mogę wyksztusić: " Będzie jeszcze następny odcinek?" |
A proszę bardzo- ciąg dalszy tego samego odcinka.
Podczas gdy ja dogrywałam- Michał i Ola prowadzili kolejne szkolenie dla rosyjskich ratowników.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Nagle nadleciał taki obserwator:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ale widać prezentucha go nie wciągnęła i poleciał sobie..
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak wyglądały ichniejsze wróble
Z tego co się orientuje to chyba sokół- było ich tam mnóstwo i praktycznie w ogóle się nie bały. Raz jeden wielki na wieczorym spacerze zawisł jakieś 5 metrów nad Ludwikiem i przymierzał się jak go chwycić- na szczęście zrezygnował, ale widok był niezły
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Sob 22:31, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ja bym ze strachu o szorstka za wiatrak mogla robić, a i w portki bym ...
Jak wielki sokól to kto wie, może by sobie dał rade????A, sio, ty potforze!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 22:32, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
zach napisał: | Raz jeden wielki na wieczorym spacerze zawisł jakieś 5 metrów nad Ludwikiem i przymierzał się jak go chwycić- na szczęście zrezygnował, ale widok był niezły | Dobrze, że Didi tam nie było... W Kalifornii, tam gdzie mieszkam, podobno sokoły koty porywają.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojenka
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dolina Muminków
|
Wysłany: Sob 22:36, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zach,ale wszyscy byliście dzielni!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 22:38, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Sokoły PODOBNO psów nie atakują, ale nie zapomnę, jak w Wielkanoc wybrałam się z Lukrem do lasu i na polance nagle zaczęły nad nami krążyć dwa wielkie sokoły - wcale to fajnie nie wyglądało (biała coś wąchała kilkanaście metrów ode mnie)... Ja bym się nie zdziwiła, jakby sobie Lukrowatą upatrzyły... Brrr...
Ale są piękne - to trzeba im przyznać.
Relacja REWELACYJNA! Czyta się z zapartym tchem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|