Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
sortis
Gość
|
Wysłany: Wto 15:22, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Mam pieska w tej chwili około pół roku po zabiegu kastracji. Nie był wnętrem więc sam zabieg chirurgiczny był bardzo typowy.
INA napisał: |
zastanawiam się jak i czy po wyjęciu jądra będzie wyglądać ta ciemna skóra która obrasta jąderko...czy będzie lużno zwisać czy będzie ją widać
|
Skóra, o której piszesz po zabiegu była lekko zwinięta i namarszczona, w ciągu dwóch miesięcy wciągnęła się tak, że nie ma dziś najmniejszego śladu, tak jakby w tym miejscu nigdy żadnego "worka" nie było.
INA napisał: |
Myśle też o tym jak po operacji zabezpieczę - ranę --Vigo to choleryk -- wystarczy że coś go ukłuje, ugryzie już jęczy i drapie się intensywnie...
Kołnierz --na pewno ale jakie ubranko dla chłopaka może kupić takie gotowe
bo łapami będzie próbował się podrapać pewnie -- będe musiała go i tak w nocy pilnować
czy na dwór też ma przez te 7 dni kołnierz albo ubranko - koszulkę nosić---?
|
Mój piesek żadnego ubranka nie nosił. Tylko kołnierz. Ale w ten kołnierz ubrany był przez 24 godziny na dobę. Po założeniu go był trochę zdezorientowany. Zawadzał o meble, futryny, to terierek niskonożny więc także o progi i schody. Pierwszą noc przespał na podłodze bo nie dał rady wgramolić się do łóżka. Na drugi dzień już funkcjonował w kolnierzu tak, jakby się w nim urodził. Nawet na spacerze w lesie ganiał miedzy drzewami o nic nie zaczepiając. "Mieszkał" w tym kołnierzu nie 7 a 14 dni.
INA napisał: |
Nawet nie wiecie jak mi go żal... tak się cieszy - tą wiosną - jest taki aktywny-- wszedzie go pełno a gotów do zabawy nawet o 24.00 w nocy
---a jak sklapcieje - będzie taki młody staruszek mam nadzieję ze nie... |
Żadnych zmian po kastracji u mojego pieska do tej pory nie zauważyłam. Obce psy wykazują w stosunku do niego znacznie mniej nieprzyjaznych zamiarów. Więc jest teraz w takich towarzyskich psich kontaktach śmielszy i bardziej pewny siebie.
Zabieg kastracji z mojej strony wyglądał w ten sposób, że oddałam go w ręce weterynarza i czekałam potem w domu na telefon, że już mam po niego przyjechać. Odebrałam pieska wybudzonego i calkiem wesołego. Dostawał przez kilka dni antybiotyk, myślę, że razem ze środkiem przeciwbólowym. Jaki rodzaj narkozy dostał tego nie wiem. To była sprawa weterynarza.
Myślę, że najważniejsze w tym wszystkim to właśnie taki vet, do którego ma się pełne zaufanie.
Doskonale Cię rozumiem, Ina, też tak miałam kiedy moja starsza stafinka zerwała wiązadło (więzadło?) kolanowe i trzeba było decydować się na operację. Cud, że przeżyłam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Wto 15:44, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
sortis-jak moja Kokę kroili, to tez prawie osiwiałam. Tyle,że nie miałąm tej hustawki czy tak czy nie. Nie było innej opcji.
A koszuliny wole od kołnierzy, bo pies łatwiej znosi .Kołnierze też w domu mam-na wszelki słuczaj
Ostatnio zmieniony przez equitana dnia Śro 9:53, 14 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sortis
Gość
|
Wysłany: Wto 16:08, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
equitana - kołnierz kazał weterynarz, w naszym wypadku sprawdził się na 100%, o koszulkach się nie wypowiadam, bo nie mam doświadczeń, i niech tak zostanie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Wto 22:29, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
equitana napisał: | Tyle,że nie miałąm tej chustawki czy tak czy nie. Nie było innej opcji. |
Ja niby miałam opcję przy suce, ale się bałam zostawić ją z cieczką rodzicom, że ojcu coś głupiego strzeli do głowy i np. spuści ją ze smyczy w czasie cieczki... a planowałam wyjazd akurat w czasie, kiedy druga cieczka miała nadejść. Więc mnie przycisnęło i czym prędzej się umówiłam.
A z kotą nie miałam huśtawki, bo pani wet chyba podczas naszej drugiej wizyty, kiedy Malizna miała 5 tygodni, zapowiedziała sterylizację w darmowym pakiecie. Nawet mnie nie pytała o zdanie, tak była pewna, że będę chciała to zrobić. Więc głupio by mi było się wycofać, darowanemu koniowi...
Cytat: | A koszuliny wole od kołnierzy, bo pies łatwiej znosi . |
Fakt, na kołnierz Kreska obraziła się śmiertelnie, a kubraczek zaakceptowała po kilku minutach.
INA napisał: | i już chciał ciachać w poniedziałek |
Mądry człowiek
|
|
Powrót do góry |
|
|
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Śro 10:02, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Coztego, założyłam kiedys kołnierz Hesi, bo podrapała sobie policzek i wciąz na nowo tp rozdrapywała, gdy sie goiło. Po założeniu kołnierza sukę dosłownie sparaliżowało..zastygła w miejscu z obłędem w oczach, widac było,że jest w niesamowitym stresie, bo z miesca bała się ruszyć, oddychała szybko, przerażona była na maxa. Owszem ,wyciagnięta na dwór nawet szła,ale po powrocie do domu znów "wrosła w podłogę" i było dalej żle. Wiec jej ten kołnierz zdjęłam , obcięłam na taką miniaturkę , która nic nie dawała, bo miała wszystkiego z 5 cm. i taki obciety założyłam, żeby się młoda przyzwyczaiła. I pomogło-, juz następnego dnia mogłam jej złożyć taki normalny, tzn chroniący boki głowy i wtedy zaakceptowała to. Ale bez tej formy pzrejściowej nie wyobrażam sobie, jak ona by to zniosła.
Koszulki moi weci też chwalą, bo utzrymują ranę bez kontaktu z ziemia a jednocześnie zapewniają dopływ powietrza,wiec rana nie paprze się. Nawet w któryms gabinecie widizałąm oferte "ubranek pooperacyjnych" dla psów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Śro 10:18, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Co do kołnierzyka, to najlepszy jest w sytuacjach, gdy rany nie mozna zabezpieczyć ubrankiem czy opatrunkiem. Kiedys jeden z psów mocno skaleczył tylna łapę i trzeba było spowodować, aby jej nie ciumkał uporczywie. Opatrunek czy bucik nie dawał nic, jeden ruch paszczą i już można było lizać. A kołnierzyk na to nie pozwolił. Przy operacji brzusznej ubranko moze być lepsze, o ile pies nie jest zdolniacha i nie porwie zębami stroju.
|
|
Powrót do góry |
|
|
equitana
Moderator
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 8200
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań!
|
Wysłany: Śro 11:09, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
U mnie Koka w kołnierzu bardzo dużo chodziła, gdy miała alergiczne zmiany na policzkach, powikłane gronkowcem całe tygodnie kołnierz nosiła ,bo ta skóra ją swędziła więc drapała się do krwi , zmiany sie powiększały i tak w kółko. Dopiero kołnierz pomógł, choc zdolniacha potrafiła podrapac się i pzrez niego-nie obok,ale przez plastik.Tyle,że kołnierz który nosiła był niewielki, ok, 25-30 cm, zeby policzki chronił. natomiast taki,żeby brzucha czy łapy pies nie lizał, to w pzrypadku Koki, o super długiej głowie , ma ok, 50 cm. Jak w takim kiedys chodziła ( bo sie na udzie rozlizała do krwi ) to haczyła o wszystko, po schodach nie mogła wchodzić, horror był. Ale mus to mus. Po sterylce i po ostatnim zabiegu na sutkach tylko koszulke nosiła, bo wcale się raną nie interesowała Ostatnio sterylke i operację guzka miała jej córka, Tamiza ( sunia Magnitudo ) i tez skończyło sie na koszulce.
Mam nadzieję,ze Vigo będzie mało zainteresowany szewkami i szybko zapomni o zabiegu
|
|
Powrót do góry |
|
|
INA
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3855
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chełmża k/ Torunia
|
Wysłany: Śro 12:46, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Piszę już 3 raz - mamy zaniki napięcia i wszystko co napisze idzie do aniołków
sortis - dzięki, że rozwiałaś mi choć część wątpliwości ,
szczególnie te info o polepszeniu kontaktów międzypsich bardzo mi odpowiada, bo z tym nie jest obecnie najlepiej
Vigo piekli się na osobników męskich większych i grożniejszych
Co do kołnierza, obawiam się że może być tak jak z Hesią a na 100% jak z Kreską ---Vigo się obrazi na amen..
jednak muszę spróbować--- bo Vigo to choleryk---i jak coś go uwiera, kłuje, drapie to niepopuści, najgorzej w nocy...
trochę wiec się obawiam w nocu zostwić w samym ubranku--on a zamiłownie do skubania, rozgryzania i nieszczenia - przeszkód na jego drodze albo przeszkadzających mu...
nawet gdy lezy na sofie i poduszka leży nie po jego myśli to ją zwala nosem, na swoim posłaniu też sobie mości z pół godziny ---gdy coś jest nie tak
|
|
Powrót do góry |
|
|
INA
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3855
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chełmża k/ Torunia
|
Wysłany: Śro 12:50, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
[quote="coztego]
Mądry człowiek [/quote]
coztego -ta jego mądrość i zaufanie -- przeważyły szalę
|
|
Powrót do góry |
|
|
magnitudo
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 13:05, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
INA, idż jak najszybciej na ten zabieg. pogoda jest ok , ani ciepło ,ani zimno w sam raz. Ty będziesz miała to za sobą i nie będziesz w ciągłym stresie. Ja odwlekałam sterylkę Tami i potem okazało się , że ma guzy na sutku. Zabieg był bardziej skomplikowany i dłużej się goiło. Bez sensu . My tu wszyscy będziemy trzymać kciuki i będzie dobrze . Trzymaj się i nie daj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Borsaf
Gość
|
Wysłany: Śro 14:36, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
INA czytam .... i przyszlo mi do glowy, ze może Ty już dzisiaj zacznij godo kołnierza przyzwyczajać.
Ja przeszlam operacje oka u Safruni. Tez załozyłam kołnierz....i bylo tak, jak opisuje Equitana. Sunia zestresowana na maxa, o sprzety sie obijala...oczywiscie żal sie panci zrobiło...kołnierz poszedł latać, a ja przy sunieczce. TylkoSafrunia to była anioł nie sucz...wszystko przy sobie dała zrobić, leżała cierpliwie...potem były po latach kroplówki, w domu, na kanapie, a sunia ani drgnęła. Oczko zagoiło sie przez rychlozrost mimo, ze dr Kiełbowicz mówil, ze przez to, iż późno sie do tego zabrałam operacja była o wiele głebsza. Po 10 dniach zdjął szwy i oczko jak nowe.
Vigo i Regon to faceci, histerycy, dlatego wsadziłabym już mu dzisiaj kołnierz. Po operacji nie będziesz wiedziała, czy go cos boli czy aktorowi się Stuarty nie podobają , a tak będziesz wiedziala jak reaguje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
INA
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3855
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chełmża k/ Torunia
|
Wysłany: Śro 15:05, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny - dzięki - dla mnie te kciuki - bardzo dużo dają - dziękuje
magnitudo - też się sugeruję pogodą wiec marzec/kwiecień dla mnie- taki optymalny czas- dziękuje.
borsaf - może masz rację z tym kołnierzem - będzie odstawiać cyrki po operacji i też rzucę w kąt.. tylko że po ten kołnierz to dla mnie cała wyprawa ale pomyśle może w weekend pojadę..do lecznicy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 15:29, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Pojedź po kołnierz, pojedź! Borsaf ma rację - przy lekkiej skłonności Vigusia do pewnej egzaltacji po zabiegu nie będziesz wiedziała czy pies ma zły humor przez szwy, czy przez kołnierz, a tak to przynajmniej kołnierz pozna będąc w świetnym nastroju i nie będzie miał dodatkowego stresu już po zabiegu. Bardzo dobry pomysł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jovanna
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1306
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 15:33, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
zademonstruje ubranko pooperacyjne coprawda model troche zakrecony i lezy, ale to swiezo po wczorajszym zabiegu robione.
|
|
Powrót do góry |
|
|
INA
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3855
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chełmża k/ Torunia
|
Wysłany: Czw 8:44, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
jovana - ale super wdzianko - gotowe czy sama robiłas?
mała wygląda jakby miała takie śpiochy bez nogawek
Ale nieprzytomna jeszcze mordeczka doczytałam że już wszystko ok i biega jak nowa
Ja byłam wczoraj wyszukać coś w Lupeksie - znalazłam białą XXL ( można wygotować
i ledwo na długość starczyło dlugie sznurowadło ten mój Vigo --
chyba poszukam czegoś w koszulkach nocnych
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|