Zapalenie stawu?

bogula

Koffane dziewczyny! tak, nasze psiurki nie mają ze zdrowiem najlepiej...zamartwiamy się...staramy się pomóc... myslę, że więcej trzeba nam pogody ducha i takiego hartu, że damy radę! Wiem, ględzę, ale widzę po mojej pracy, jak wielkie znaczenie ma codzienna opieka, doglądanie, umiłowanie. Widzę, że osoby tak chorują, że powinno ich już nie być, ale otoczenie dba i a oni trwają dzielnie aż do kresu...I opiekunowie potem stwirdzają, że warto było...cieszą się ze swej posługi, oddania i "zapominają" o tych koszmarach jak kobieta o bólach porodowych Wink

Livcia też kiepsko w upały. Ale ratujemy się ogrodem. Już zgadzam się z jej stanem, nie buntuję i nie wku....pipipi Wink

, nie opuszczę, nie porzucę, nie oddam tego futrzyska mego, bo i ona była ze mną i córciami przez trudne ludzkie lata, i była RADOŚCIĄ i DUMĄ Ach

INA --- niemal codziennie podgladam za nowym info; wydobadź z siebie ufność, że dasz radę, bez względu, co się wydarzy; jestem z Tobą/ Wami Heart

imago

INA całuski dla Was i niezmiennie New Thumbsup

i

boguladziękuję za to co napisałaś

magnitudo

trzymam

a bogula

napisała już wszystko i nie wytrzasnęła sobie tego ot tak Rolling Eyes

sama wiele przeszła z Livką i nauczyła się inaczej żyć z psem, a wszyscy tu wiemy jak aktywna i pełną życia jest osobą Cool

kj001

Trzymam mocno kciuki Kciuki

INA

Vigo w weekend majowy...

W tym samym miejscu, w podobnej pozycji potrafi przeleżeć cały dzień..

Niestety jakby było mało biedy ukradli nam aparat fotograficzny, moje ukochane narzędzie pracy..Mam teraz taką małą małpkę...pożyczoną..od taty..

Dziękujemy za kciuczki kochani Heart

bogula
Ja też dziękuję za te słowa, będą mi brzmiały w uszach już zawsze..
Powiem Ci, że ostatnio często Adam miał okazję zastawać mnie taką,

to jednak też zauważyłam, że powoli godzę się z Vigo stanem.. i nigdy nie zdecyduję się na nic pochopnie i dla wygody...Też był ze mną w najważniejszych i trudnych dla mnie chwilach.. nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie on Heart

Byłam z nim wszędzie i u wszystkich i nie opuszczę go aż do .... mojej albo jego.
Gdyby nie Vigo nie byłoby Jasia Mr. Green

Dla mnie priorytetem jest, aby nie cierpiał, nie męczył się.. zeby sobie, nawet kuterłapował obok mnie, ale radośnie, bez bólu z podniesionym ogonem i uśmiechem na pyszczku.

Wind za Majuta Kciuki

no właśnie..nie lubię takiego alienu..bo wiadomo, że psu coś jest, że cierpi..ale co zrobić..

Jutro miał być zabieg o 12.00, ale został przełożony na 18- 20 00 wet jeszcze będzie dzwonić..

bogula

INA -- zestresuję Cię, ale muszę: uważaj, gdy tak leży na ... odleżyny!!! Widziałam bernardyna, któremu siadły na starość stawy biodrowe+incydent neurologiczny, nim dostał taki super wózek na/pod tylne łapy , to nabawił się paskudnych ran. Masuj, zmieniaj pozycję.

Za powodzenie akcji chirurgiczno-ortopedycznej Heart

ibolya

INA myślami jestem z Wami i ściskam za pomyślność zabiegu. Kciuki

magnitudo

Ina, wiem, że Ci smutno, że nie jest tak jak dawniej Sad

ale jest nadzieja Kciuki

tak dla pokrzepienia, nawet bez 2 łap można cieszyć się życiem, a Vigo ma 3 sprawne, a lada moment dołączy 4 Kciuki

mój leonberger, 85kg żywej wagi, dawał radę na 3 łapach, tylko ja nie miałam nadziei bo to był rak kości Sad

rita

Inuś

wyściskaj Vigusia....

INA

Jak zwykle dziękuję za pokrzepienie serca

Jeszcze dosypiałam przed chwilą..

Wróciliśmy wczoraj około 22.00 ...Sam zabieg trwał chwilę, ale Vigo musiał dojść do siebie po głupim jasiu...
Vigo musi mieć niestety usztywnioną całą łapę, taki ala gips dla psów..
Niestety, bo stan zapalny się pogłębił, tam jest zmiana w porównaniu z ostatnim stanem dwa tygodnie temu( nie mógł łapy zgiąć..)

Mimo, że sporo leżał, jednak te 200 m( albo i więcej) 3 razy dziennie robiliśmy,a to za dużo..
Teraz tylko wyjście na siusiu i powrót...przez 2 tygodnie na początek..ale My musimy dojść te 100 m do łąki potem jeszcze Vigo starannie, czasem bardzo długo wybiera miejsce na koope..
Nie wiem jak to zrobić, na podwórku nie chce...No chyba, ze jedziemy samochodem do lasu to wtedy byle gdzie i od razu...
Jeżdziliśmy samochodem w miniony długi weekend, ale od jutro to się kończy..

Nocka była okropna, Vigo dziwnie było z tą łapą i strasznie się wiercił, strasznie płakał, ja na każdy jęk wstawałam, dałam mu 3 poduszki, wyniosłam posłanie, bo nie wygodnie mu było z tą łapą.. Nad ranem jakoś w końcu się ułożył i zasnął na 2 godziny...
Strasznie trudno mu się położyć, ułożyć z tą łapą jeszcze, go boli przecież..
Tak ma być 3 dni...potem powinien się przyzwyczaić..
Za 2 tygodnie kontrola, zobaczymy co się będzie dziać ( dostał całą dawkę płynu, komórkowego, miał sporo miejsca, bo wet ściągnął mu płyn, który oczywiscie zdążył się zebrać przez 2,5 tygodnia)
Znoszę go teraz ze schodów i wnoszę, bo nie może tą łapą manewrować...
Zazdroszczę tym co mieszkają na parterze i maja ogrodek chociaż... Rolling Eyes

Terriermania

Ina jestes dzielna Kciuki

Ewooosiek

Ina

bogula

INA -- wytrzymasz! Heart

oby zabieg przyniósł poprawę. Z Tobą / Wami...

Talviszon

Cały czas myślami jesteśmy z Wami! Uściski dla Vigusia! Heart

imago