Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Czw 15:03, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | mom zdaniem, każdy spacer powinien zawierać elementy szkolenia, a szczególnie każdy spacer ze szczeniakiem, gdy masz problemy z odwołaniem... Dlatego nie bardzo rzoumiem, na czym ma polegać różnica pomiędzy spacerem, o któym teraz pisałyście, a każdym innym... |
Zgadzam się, że powinien i staram się o tym nigdy nie zapominać, a różnica polegałaby chyba na tym, że łatwiej ćwiczyć przywołanie w grupie, która ze sobą współpracuje, niż z właścicielem psa, który przyszedł z jednym psem, a odchodzi z dwoma i nawet nie ma zamiaru się zatrzymać kiedy ja swojego wołam, więc w końcu muszę pogonić za Szagulcem żeby nie stracić go z oczu na dobre i uczę go w tym momencie jednego - że jak on nie przyjdzie do mnie, to ja przyjdę do niego i nie ma sobie czym zawracać swojej psiej głowy. Ze "swoimi" ludźmi mogłabym nawet zacząć mu uciekać w przeciwną stronę i nie bałabym się, że już go więcej nie zobaczę, bo pójdzie z tym drugim człowiekiem diabli wiedzą jak daleko...
Flaire napisał: | chcesz go nauczyć, że ma się słuchać ZAWSZE. A tego nie osiągniesz ćwicząc tylko na wybranych spacerach, a pozwalając na bieganie poza kontrolą na innych... |
Oczywiście, że chcę go nauczyć słuchać ZAWSZE, ale co to jest "bieganie poza kontrolą"? Nawet biegnąc za piłką, którą ja mu rzucam jest w sumie poza kontrolą, bo w każdej chwili może zainteresować go coś innego niż ta piłka, a przecież nie mogę mu odebrać prawa do swobodnego biegania, bo mu to potrzebne chociażby do prawidłowego rozwoju, prawda? Biegając tylko 10 metrów na lince za kilka tygodni byłby sam jak piłeczka... Jak mam pogodzić kontrolę z takim bieganiem dla zdrowia - fizycznego, ale chyba psychicznego też? Jakoś nie mam pomysłu...
Flaire napisał: | Anisha napisał: | Przykre to bardzo, bo zabawę z psami dobitnie przedkłada nad moje towarzystwo | A więc ja mam dla Ciebie propozycję: zastanów się, co planujesz robić, żeby zmienić jego zdanie na ten temat. |
Na propozycję grubo za późno - zastanawiam się na tym od pół roku co najmniej... Próbowałam nakręcać na piłkę, teraz próbuję z frisbee, chodziliśmy do przedszkola (nawet dwóch), teraz poszliśmy na "dorosłe" szkolenie, ćwiczymy w domu i na ulicy, chętnie dałabym mu szansę przymierzyć się do agility, ale nie ma toru w Trójmieście, więc na razie odpada... No i cały czas myślę co zrobić jeszcze, ale jak dotąd na to nie wpadłam . Chętnie posłucham propozycji, im bardziej konkretnych, tym lepiej .
Flaire napisał: | Bo mnie się wydaje, że pozwalając mu na spacerach bez kontroli nakręcać się na zabawę z psami i wybierać sobie taką właśnie formę rozrywki nad zabawę z Tobą - utwierdzasz go tylko w przekonaniu, że to jest fajniejsze... A im bardziej on jest o tym przekonany, tym mniej chętnie będzie do Ciebie wracał - i może skończyć się tak, że w ogóle nie będziesz mogła go spuszczać. |
Dokładnie nad tym też się zastanawiam w zasadzie codziennie. Miałam już nawet Was zapytać o zdanie: Co lepsze? Dawać mu okazję do wielu zabaw z psami licząc na to, że mu się w końcu znudzi, czy przeciwnie - dać praktycznie szlaban na zabawy z psami i zabierać go na spacery w bezludne i "bezpsie" tereny, gdzie do towarzystwa ma tylko mnie i moje zabawki? Druga opcja jest o tyle trudniejsza, że w te bezludne tereny muszę go wozić spory kawał, a czas i paliwo lecą jak woda , a co ważniejsze - boję się trochę, czy przy tej metodzie "owoc zakazany" nie będzie dla niego jeszcze bardziej kuszący i czy w momencie konfrontacji z innym psem nie przegram z kretesem właśnie dlatego, że tamto będzie nowe i świeże, a ja stara i dobrze znana? Dlatego na razie mieszam te dwie opcje, ale wcale nie jestem przekona czy dobrze robię, a teraz - po Twojej uwadze, Flaire - już tym bardziej nie wiem co lepsze.
Flaire napisał: | nigdy nie ma sytuacji, gdy niczego od psa nie wymagam. I dlatego nie rozumiem, czym "spacer z elementami szkolenia" różni się od każdego spaceru. |
Czy to znaczy, że Twoje dziewczyny nigdy nie gonią się, nie przeciągają zabawką tak po prostu dla zabawy? Nigdy nie mają na spacerze czasu tak zwyczajnie dla siebie, na własne psie rozrywki ani na poznawanie innych psów? Naprawdę nigdy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mokka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Czw 15:12, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Czy Ty nie używasz linki? Jest to pierwsza rzecz, jaka mi przychodzi do głowy, gdy czytam o Twoich problemach z kontrolą nad psem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
goranik
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 4129
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kielno :):):)
|
Wysłany: Czw 15:19, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
zadziorny napisał: |
Co to był za wypadek? . Współczuwam z Tobą (tym bardziej że też miałem uraz kręgosłupa ) |
dziekuje Zadziorny !
Wiesz co, jak ostatnia oferma, potknelam sie i spadlam z gorki. wywalilam sie jak dluga na lewy bok a ze mialam dwa razy pekniety kregoslup to ten upadek bardzo mocno odczuwam. cos sie nadruszlo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Czw 15:19, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Mokka, linki nie mam, ale mam 10 metrów taśmy, tylko, że w lesie taśma szybko zaczepia się o co tylko może, a trochę się tego boję. Niepotrzebnie? No i żeby linka/taśma dawała kontrolę wydaje mi się, że pies musi być oddalony maksymalnie na jej długość, a jak to zrobić? Najciekawsze rzeczy do powąchania są zawsze dalej niż 10 metrów ode mnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mokka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1486
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawka
|
Wysłany: Czw 15:34, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha napisał: | Mokka, linki nie mam, ale mam 10 metrów taśmy, tylko, że w lesie taśma szybko zaczepia się o co tylko może, a trochę się tego boję. Niepotrzebnie? No i żeby linka/taśma dawała kontrolę wydaje mi się, że pies musi być oddalony maksymalnie na jej długość, a jak to zrobić? Najciekawsze rzeczy do powąchania są zawsze dalej niż 10 metrów ode mnie... |
To zafunduj mu tasmę lub linkę 20-metrową.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 15:42, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o te psy, do których Szagulec podbiega...no cóż... najlepiej byłoby, żebyś pierwsza tego psa zauważyła. Ja już mam taki nawyk, że gdziekolwiek jestem z Luką mam oczy dookoła głowy, zawsze patrzę, czy nie ma jakiegoś psa na horyzoncie i jak tylko go namierzę, wołam białą zanim ona go zauważy. Inna sprawa, że ona rzadko sama z siebie podbiega do psów, ale wolę dmuchać na zimne, bo czasem jednak podbiega. Trzeba sobie wykształcić radarek w oczach i non stop kontrolować teren. Mi się czasem wydaje, że wyćwiczyłam sobie nawet szerszą perspektywę widzenia dzięki posiadaniu psa.
To na pewno nie wystarczy, bo zdarzają się sytuacje, w których obcy pies pojawia się znikąd. Ale bardzo pomaga.
Jeśli jednak wiesz na 100%, że Shaggy nie zareaguje na przywołanie - nie wołaj! Nie znieczulaj go na przywołanie.
I jeszcze jedno - na KAŻDY spacerek bierz smakołyki/piłeczkę czy co on tam lubi. Smakole najpyszniejsze na świecie. Niech nie zdarza się sytuacja, w której nie masz go czym nagrodzić!
Szkolenie, tak jak już pisała Flaire - jak najczęściej, na każdym spacerze. Nie od razu cały program, nie od razu długie chodzenie przy nodze, ale jeden siad i nagroda, jedno waruj i nagroda. Nawet na zwykłym spacerku osiedlowym - przed ulicą "siad", po wyjściu z klatki "siad", przed zapięciem smyczy "siad". Zaskakuj go komendami (za wykonanie oczywiście mega nagródka) - niech nauczy się, że warto zwracać na Ciebie uwagę! Bardzo fajnie działa też nauka sztuczek.
Ostatnio zmieniony przez Gosia_i_Luka dnia Czw 15:46, 29 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:43, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha napisał: | Czy to znaczy, że Twoje dziewczyny nigdy nie gonią się, nie przeciągają zabawką tak po prostu dla zabawy? Nigdy nie mają na spacerze czasu tak zwyczajnie dla siebie, na własne psie rozrywki ani na poznawanie innych psów? Naprawdę nigdy? | Wręcz przeciwnie, mają czas na psie rozrywki na każdym niemal dłuższym spacerze - ale to dlatego, że obydwie są cały czas pod kontrolą, czyli odwoływalne. A to nie przyszło za darmo. I do dzisiaj, każde harce są przerywane od czasu do czasu odwołaniem.
Anisha napisał: | Dlatego na razie mieszam te dwie opcje, ale wcale nie jestem przekona czy dobrze robię, a teraz - po Twojej uwadze, Flaire - już tym bardziej nie wiem co lepsze. | Na pewno radzili Ci już szkolenowcy dużo mądrzejsi ode mnie, ale ja bym radzila tak: spuszczać psa tylko w sytuacjach, gdy Ty potrafisz być najważniejsza, czyli na odludziu. Natomaist w towarzystwie innych psów, spuszczać go TYLKO na lince i mocno ćwiczyć odwołanie. W tym ćwiczeniu przydałaby Ci się pomoc drugiej osoby, najlepiej kogoś doświadczonego, z dwóch powodów: po pierwsze, lepiej jest, gdy linką operuje ktoś inny niż Ty, ktoś, to umie to robic - w ten sposób Ty będziesz mogła znajdować się dalej od psa niż te 10m linki. A po drugie, aby pracować efektywnie, musisz umieć rozpoznać, które sytuacje są łatwiejsze dla psa, bo na początku przywołujesz go tylko w łatwych sytuacjach. Doświadczona osoba wskaże Ci na Twoim psie, kiedy próbować początkowych przywołań, a kiedy nie. Gdy ćwiczysz takie przywołania, odwoujesz psa tylko na moment, nagradzasz i natychmiast zwalniasz go z powrotem do zabawy z drugim psem. Chodzi o to, żeby on się nauczył, że odwołanie to nie znaczy koniec robienia tego, co lubi, a znaczy tylko Twoja aprobata.
Tak sobie to piszę i w sumie teraz myślę, że po pierwsze, piszę pewnie rzeczy oczywiste, a po drugie, jeśli coś nie jest oczywiste, to na pewno oczywistym się nie stanie na skutek moich wypocin. To naprawdę łatwiej pokazać niż wytłumaczyć...
Tak czy siak, w wielkim skrócie, gdy nie masz kontroli głosowej, uzywasz kontroli fizycznej - zawsze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:48, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha napisał: | No i żeby linka/taśma dawała kontrolę wydaje mi się, że pies musi być oddalony maksymalnie na jej długość, a jak to zrobić? Najciekawsze rzeczy do powąchania są zawsze dalej niż 10 metrów ode mnie... | Nie, wystarczy druga osoba, która kontroluje linke - naprawde nikt Ci dotad tego nie pokazał? Ja będę w Sobieszewie w ten weekend, jeśli chcesz się pojawić tam, to może znajdziemy czas, żeby pokazać Ci, jak to ma wyglądać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hanik
Gość
|
Wysłany: Czw 16:09, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha ja myślę, że nie jest za póżno na zbudowanie więzi z psem, ale rzeczywiście potrzebujesz pomocy innych, którzy pokażą Szagulcowi, że bez pani nie jest fajnie. Trzeba znależć coś co dla niego jest nieprzyjemne. Dla mojego Figla jest to strzelenie czapką albo tzw. plachaczem. Fajny wynalazek rurka z paskami grubej foli, która przy uderzeniu( w powietrze wydaje taki dzwięk jak z bata trochę) Psy raczej tego nie lubią. Podobno używa się tego przy pasieniu Borderów jak za bardzo podgryzają owce. W ten sposób Figiel został zniechęcony do wielkiej piłki, którą wolał niż mnie i jak wołałam komendę do mnie to mój pies lecial do niej i miał mnie w doopie. Wtedy przy piłce leciał plachacz. Figiel spinkałał do mnie aż się za nim kurzyło oczywiście na kilometr omijając mojego szkoleniowca i tę piłkę. Ja byłam czysta. W przypadku mojego psa wystarczy też , że ktoś uderzy czapką z daszkiem o kolano i już wieje . Wtedy ja wołam komendę do mnie z radością, nie ze złością i nagradzam. Dobrze, żeby on zrozumiał, że tam gdzie nie ma pańci jest żle a tam gdzie ona jest dobrze. Na moim szkoleniu tak się ten problem rozwiązuje, że pracują nad danym psem wszyscy.
Agility to super rzecz. Moje relacje się polepszyły z Figlem już po dwóch zajęciach u Magdy. I teraz jak nadal ćwiczymy jest coraz lepiej. Na spacerach mam takie sytuacje, że mój pies nie wie co z sobą zrobić jak się z nim nie bawię.On nie ma teraz potrzeby samorealizacji. Czasem mu pozwalam odbiec do innych psow ale on 5 razy się ogląda czy na pewno może. Leci do psa i szybko zaraz wraca oczekując , że dostanie piłkę. czasem widze , że tak sie wycwanił, że specjalnie się oddala, żeby zaraz wrócić bo wtedy wie, że wyleci piłka z kieszeni i zacznie się wspólna zabawa. Tak jak mówiłam. Wcześniej tak długo chodził na taśmie dopóki nie był odwoływalny. Taśma się ciągneła a ja przydeptywalam.
Kolejna fajna rzecz, która mi pozwoliła wybiegać psa a jednocześnie mieć przy sobie to rower. Kupiłam ten wichajster dla psów do roweru ze smyczą amortyzującą i dawaj. Najpierw mniejsze dystanse potem większe, zawsze przystosowując rower do tempa psa. Ja sie nie napracowalam a pies był wybiegany. Kolejną rzeczą którą bym zmienila to smycz z rościąganej na zwykłą. To czego nauczysz psa na szkoleniu ta smycz zepsuje ponieważ nigdy nie jest lużna. Pies musi się nauczyć chodzić na lużnej smyczy. Ja nadal mam problemy przy innych psach i na początku spaceru. Ale krótszą smyczą kontroluję swojego psa i łatwiej go korygować
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Czw 16:22, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha
to o czym pisze Flaire to jest to samo co ćwiczymy na przedszkolu z maluchami. Kiedy szczeniaki zapominają o właścicielu to jest pomocnik, który przypomina gdzie się biegnie, kiedy rozlega się wołanie. W tym momencie właściciel stoi w miejscu i nie robi nic poza byciem atrakcyjnym dla psa. Zły i dobry policjant
Jeszcze jak myślę odnośnie moich psów to ja bym nigdy nie uczyła ich w sytuacji, kiedy cokolwiek je rozprasza. Kiedy ćwiczę to co umieją to już w różnych warunkach.
No i osobiście patrząc po moich psach- to ja nie jestem zwolennikiem wspólnych zabaw z psami, póki nie mam super wypracowanego kontaktu ze mną. Nie wierzę, że przyjdzie moment kiedy pies się w końcu znudzi lub nasyci. Kiedyś próbowałam tak Hugusia nasycić i znudzić jedzeniem. By nie był łakomy zawsze miał żarło w misce.. no i ważył ponad 50 kg a i tak na spacerze co znalazł to wciągnął
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 16:47, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Kozik napisał: | Ali - Ty się nie trwóż ino dołączaj do ekipki w piątek!! |
Żebym była panią własnego czasu, to bym się określiła, ale nie jestem. W tej chwili czekam na mamę, która pojechała zdjąć szwy po operacji i jestem ciekawa na ile będzie sprawna bez tych szwów.
Po jej powrocie jadę do Akademii - do szpitala, do mojej sąsiadki-staruszki, która wczoraj miała operowaną zaćmę. A ponieważ jej opiekunka dzisiaj wyjeżdża, muszę ustalić z sąsiadkami dyżury do niedzieli.
No i dzisiaj muszę odebrać jeszcze obrożę kleszczową z Łąkowej, bo nie ukrywam, że celuję jutro nieśmiało w ten spacer
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 17:10, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Hanik napisał: | Trzeba znależć coś co dla niego jest nieprzyjemne. Dla mojego Figla jest to strzelenie czapką albo tzw. plachaczem. |
Ja bym była baaaardzo ostrożna jeśli chodzi o straszenie psa czymkolwiek. Ja się staram, żeby mój pies ignorował wszelkie takie dziwactwa i nie wyobrażam sobie, że miałabym ją czymś takim przestraszyć.
Hanik, a co, jeśli np. na zawodach obi czy agility ktoś stojący przy placu/torze ot tak uderzy się czapką w nogę?
Ali
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 17:15, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Hanik napisał: | W ten sposób Figiel został zniechęcony do wielkiej piłki, którą wolał niż mnie i jak wołałam komendę do mnie to mój pies lecial do niej i miał mnie w doopie. Wtedy przy piłce leciał plachacz. |
Jejka, jejka. Nie wystarczyło schować albo po prostu wyrzucić tej piłki?? (bo zakładam że była za duża do tradycyjnego nagradzania piłeczką - gdyby nadawała się jako nagródka ja bym skakała z radości, że jest coś, co tak motywuje mojego psa )
ps. przepraszam za offtop
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 17:28, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | Jejka, jejka. Nie wystarczyło schować albo po prostu wyrzucić tej piłki?? | To troszkę zależy, co chcesz osiągnąć... Bo gdy nigdy nie będzisz ćwiczyć przy dużej piłce tylko zawsze ją chować, to ryzykujesz, że pies zwieje Ci do pierwszego chłopca kopiącego płkę...
Ja uczę nowych rzeczy tak jak napisała zach, czyli usuwając rozpraszacze. Ale w miarę jak pies umie coraz lepiej, zaczynam powoli rozpraszacze wprowadzać. Staram się to robic na tyle stopniowo, żeby nie sprowokować psa do robienia błędów, ale nie zawsze to się udaje i nie zawsze się da. I w takiej sytuacji postąpiłabym tak, jak to opisuje Hanik, czyli użyłabym "złego policjanta", żeby "nawrócić" psa na właściwą drogę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Czw 17:31, 29 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Sama nie chciałam nic pisać mimo że myślałam to samo. Ale teraz napiszę, że podpisuję się pod tym co napisała Gosia..
Również nie jestem zwolennikiem straszenia psów.. Myślę, że to delikatna bardzo sprawa i nigdy nie wiadomo co tak naprawdę do końca pies zakoduje jako straszaka..
Ali
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|