Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hanik
Gość
|
Wysłany: Pią 7:38, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
zach napisał: | Flaire napisał: | co zach opisywała na swoim placu ze szczeniakami - gdy szczeniak nie reaguje na właściciela, to inne osoby na placu próbują go niejako do wlasciciela zagonic |
To co my robimy to po prostu bez słowa rozdzielamy szczeniaki i nakierunkowujemy je na szalejących właścicieli. Z niektórymi trzeba zmniejszyć dystans. Wszystko to jednak robimy bardzo neutralnie, jak takie przedmiotowe chwytaki. Naszym celem nie jest zniechęcić szczeniaka do czegokolwiek tylko pomóc mu usłyszeć przywołanie. Tym samym budujemy nawyk |
Zach u nas też tak się robi. A ja pisalam o trudniejszych przypadkach i o nie szczeniakach. Może dlatego, że sie za bardzo przejełam czytając post Anishy, która mówi, że chodzi do dwóch przedszkolii i nie może sobie nadal poradzić. Więc pokazałam, że bywają też takie metody jak zupełnie nic już nie działa. Szagi to już nie taki szczeniaczek a im wcześniej pies nie stał się odwoływalny to im starszy tym trudniej. Ale jeśli pomogą mu te prostsze zabiegi to tym lepiej. Tylo cały czas sie dziwie, że on chodzi na szkolenie a to nie daje skutków. Ja chodziłam do tego samego przedszkola i tam nauczyłam się psa przywoływać, bez żadnego naganiania. Jest to przedszkole oparte na metodach pozytywnych. I ja tam psa ułożyłam. Potem trochę spieprzyłam gdy przestalam chodzić ale to już inna bajka.
Jeśli nie dojadę na 16 na spacerek to mnie nie będzie.Lecę do mechanika
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 8:46, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Hanik napisał: | chodzi do dwóch przedszkolii i nie może sobie nadal poradzić | Do przedszkola to Szagulski chyba już nie chodzi, przynajmniej taką mam nadzieję - w końcu skończył już rok... Mało który szczeniak ma poważne problemy z przywołaniem w wieku przedszkolnym - z reguły problemy zaczynają się później, zależnie od psa, w wieku ok. 6-12 miechów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Pią 9:02, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | Że reakcja neutralna spowoduje wybuch radości wcale nie znaczy, że reakcją, którą pies odczuje jako nieprzyjazną również go ucieszy. |
Ale tej nieprzyjaznej nie biorę pod uwagę, jeżeli chodzi o małe szczeniaki. I to jest właśnie ta różnica. Inaczej się podchodzi do dorosłego psa, inaczej do malucha. Co z resztą napisała już Hanik.
Flaire napisał: | A to zdecydowanie NIE jest neutralne... Taka Misia np. tego nienawidzi i potrafi zaprzeć się na cztery łapy. |
To dla takiej Misi by się szukało innego rozwiązania. Przy takim przemiale szczeniaków jeszcze nam się taki nie trafił, choć zdarzają się chwile zacięcia, kiedy szczeniak siada i przemyśliwuje co się teraz dzieje (czy ja wspomniałam już że kocham szczeniaki :serce:). Szczerze mówiąc mega entuzjastyczne wybuchy radości też nam się nie trafiły. Także nakierowywanie idzie szybko i sprawnie. A jak serce rośnie, kiedy coraz mniej stosuje się nakierowywania. A potem serce boli, bo szczeniak rach ciach i już duży jest i żegna się z nami
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 10:49, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: |
zach napisał: | Prowadzimy delikwenta za obróżkę | A to zdecydowanie NIE jest neutralne... Taka Misia np. tego nienawidzi i potrafi zaprzeć się na cztery łapy. |
Szczeniaki są tak zaaferowane tym, co dzieje się na placu (zabawa, inne psiaki, ludzie, nowe miejsce), że często nawet nie zauważają, że chwyta się je za obróżkę i w główce zostaje tylko to, że trza słuchać głosu właściciela i że jakaś nieznana siła pcha szczyla w tym kierunku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 11:00, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
zach napisał: | Ale tej nieprzyjaznej nie biorę pod uwagę, jeżeli chodzi o małe szczeniaki. I to jest właśnie ta różnica. Inaczej się podchodzi do dorosłego psa, inaczej do malucha. Co z resztą napisała już Hanik. | Konkretna akcja jest inna (zresztą może się różnić od psa do psa, nie tylko na podstawie wieku: psa, któy boi się ludzi, nawet dorosłego, na pewno nie należy w takiej sytuacji traktować nieprzyjaźnie), ale teoria jest ta sama: chodzi o to, aby uatrakcyjnić biegnięcie do właściciela w porównaninu do innych atrakcji. I ta dyskusja była poczęta postem Hanik, która wspomniała, jak to kiedyś zostało zrobione u (dorosłego) Figla. A ja napisałam, że to był sposób analogiczny do tego, co Wy stosujecie ze szczeniakami - tylko właśnie przełożony na inną grupę wiekową i inny temperament psa. Teoria jest ta sama - przyjemność powrotu musi stać się większa niz przyjemność biegnięcia do obiektu rozpraszającego. Tak ja to przynajmniej widzę. A w szczególności, nie widzę zalety po prostu usuwania tego obiektu (tu: piłki), chyba że chodzi o wczesne stadia nauki, zanim pies jeszcze wie, o co chodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 11:12, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Gosia_i_Luka napisał: | Szczeniaki są tak zaaferowane tym, co dzieje się na placu (zabawa, inne psiaki, ludzie, nowe miejsce), że często nawet nie zauważają, że chwyta się je za obróżkę i w główce zostaje tylko to, że trza słuchać głosu właściciela i że jakaś nieznana siła pcha szczyla w tym kierunku. | Oczywiście że tak - ale w tym zaaferowaniu, wiele szczylów klapsa też by nie zauważyło, co nie znaczy, że klaps jest neutralny. (Broń Boże nie sugeruję, żeby szczylom klapsy dawać!!! Wręcz przeciwnie - staram się pokazać, że łapanie za obroże i nakierowanie niekoniecznie jest neutralne dla wszystkich szczyli, chociaż niektóre mogą niespecjalnie początkowo swoje niezadowoloenie pokazywać, właśnie dlatego, że są zaaferowane. )
Ja w uczeniu przywołania nie lubię używać fizycznego konaktu z psem przez osobę obcą (np. łapania za obrożę), i to z wielu powodów. Jeśli już chcę psa w ten sposób nakierować, to wolę robić to linką. Ale to osobna dyskusja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 11:17, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | A w szczególności, nie widzę zalety po prostu usuwania tego obiektu (tu: piłki), chyba że chodzi o wczesne stadia nauki, zanim pies jeszcze wie, o co chodzi. |
Flaire, OK, zrozumiałam Cię. Ja po prostu wychodzę z założenia, że NA POCZĄTKU zawsze warto próbować najprostszych i najmniej inwazyjnych sposobów. Te bardziej radykalne (czyli np.straszenie) - na samym końcu. Dlatego zapytałam o usunięcie piłki - nie chodziło mi o to, że to usunięcie ma być od razu metodą na przekierowanie uwagi Figla z piłki na Hanik, ale jednym ze sposobów, których można spróbować właśnie w początkowej fazie (przede wszystkim oczywiście sprawdziłabym to, o czym wspomniałaś - czy Figiel reaguje tak na wszystkie duże piłki czy tylko na tą konkretną - przecież zdarzają się psy nakręcone na jedną, konkretną zabawkę).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 12:38, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
No i już wiem, że dzisiaj się nie zobaczymy
Jakby co, to o 16:00, ale nie czekajcie na mnie. Cholera, no! Zawalili mnie robotą
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 12:44, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Och, Ali, nie możesz się zbuntować czasem??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 12:48, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Czasem mogę, ale dzisiaj akurat nie
A na dodatek nie mam jeszcze obroży, chłop ma ją dzisiaj przywieźć dopiero, ale nie wiem o której wróci.
Tak czy owak, z obrożą czy bez, marne szanse na dzisiejszy spacer
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pią 13:25, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | Anisha, super, ja caly czas pisze tylko, ze powinnas to robic na KAZDYM spacerze gdy masz druga osobe, a nie tylko na spacerkach z "elementami szkolenia". I tylko o to mi chodzi. |
Flaire, ale w tym problem, że spacerów wspólnych z drugą osobą i trzecią i nawet dalej , tych terrierkowych spacerów, było do tej pory dwa, natomiast 3-4 razy dziennie jestem na spacerze JEDYNĄ osobą, która jest zainteresowana kontrolowaniem zachowań mojego psa . Raz na może 2-3 tygodnie idę na spacer z kimś - statystycznie i tak klęska. Natomiast właściciele psów, których spotykam na codziennych spacerach chcą po prostu żeby ich psy się swobodnie wybiegały, nawet jeśli też bywają głuche na wołanie, a nie mogę od obcych w sumie ludzi wymagać, żeby biegali za linką uczepioną do mojego psa . Poza tym naprawdę nie wiem o co chodzi z tą pomocą drugiej osoby, więc nie ma o czym mówić, dopóki ktoś mi nie pokaże. Ale inne rzeczy, typu chodzenie przy nodze, siad, waruj i zostań ćwiczymy sobie na każdym spacerku, bo do tego drugi człowiek niepotrzebny. Liczę na to, że w końcu ogólny nawyk wykonywania komend przeniesie się też na przywołanie...
Hanik napisał: | Tylo cały czas sie dziwie, że on chodzi na szkolenie a to nie daje skutków. Ja chodziłam do tego samego przedszkola i tam nauczyłam się psa przywoływać, bez żadnego naganiania. Jest to przedszkole oparte na metodach pozytywnych. I ja tam psa ułożyłam. Potem trochę spieprzyłam gdy przestalam chodzić ale to już inna bajka. |
Że obecne szkolenie nie przynosi skutków... tego bym nie powiedziała. Postępy są, nawet jeśli małymi kroczkami, ale w końcu chodzimy dopiero trzeci tydzień. Natomiast z dwóch przedszkol do których chodziliśmy pozytywnie wspominam tylko zajęcia na placu związkowym. W całkiem pierwszym przedszkolu szczeniaki miały za zadanie głównie się socjalizować (co Shaggiemu wychodziło doskonale ), natomiast pozostała część zajęć nie spełniała moich oczekiwań choćby dlatego, że dużo czasu spędzliśmy chodząc ze szczeniorami na smyczy w kółko po placu, szczeniak za szczeniakiem ( a przeważnie było nas 15-20 osób), przy czym mój - wtedy 3 i 4-miesięczny szczeniak- dusił się i krztusił na smyczy uparcie próbując dogonic szczeniaka idącego przed nim, a nikt z prowadzących zajęcia ANI RAZU nie podszedł do nas jakoś podpowiedzieć co robić żeby tak nie było . Ja sama nie wiedziałam jak problem rozwiązać, więc skupiałam sie tylko na tym, żeby nie stracić cierpliwości i nie zacząć się wydzierać na malucha, albo nim szarpać, bo wkurzona byłam całą sytuacją na maksa za każdym razem. Liczyłam, że w końcu ktoś się nami zainteresuje, ale się nie doczekałam, więc rzuciłam tamto przedszkole na rzecz następnego. Za to Shaggy wybawił się tam za wszystkie czasy . Już wtedy strasznie opornie szło przywoływanie go i nawet zagaiłam właścicielkę przedszkola z pytaniem co mam robić, no co padła odpowiedź "A czy pani słuchała rodziców kiedy miała pani 2 lata? Na pewno nie. Pies też z tego wyrośnie". Uwierzyłam, no i tak czekałam aż wyrośnie... i mam co mam .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:38, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Anisha napisał: | Natomiast właściciele psów, których spotykam na codziennych spacerach chcą po prostu żeby ich psy się swobodnie wybiegały, nawet jeśli też bywają głuche na wołanie, a nie mogę od obcych w sumie ludzi wymagać, żeby biegali za linką uczepioną do mojego psa . | Masz rację - więc ja tylko powtórzę, że ja w tej sytuacji na Twoim miejscu psa bym nie spuszczała... Spuszczałabym go ewentualnie tylko na odludziu.
Anisha napisał: | Poza tym naprawdę nie wiem o co chodzi z tą pomocą drugiej osoby, więc nie ma o czym mówić, dopóki ktoś mi nie pokaże. Ale inne rzeczy, typu chodzenie przy nodze, siad, waruj i zostań ćwiczymy sobie na każdym spacerku, bo do tego drugi człowiek niepotrzebny. Liczę na to, że w końcu ogólny nawyk wykonywania komend przeniesie się też na przywołanie... | Na to bym raczej nie liczyła, natomiast podstaw przywołania również uczy się na smyczy i powinnaś to robić na każdym spacerze... Mogę Ci pokazać i niedziela późnym popołudniem (16-17) w Sobieszewie chyba by mi odpowiadała - chcesz się zdzwonić?
Niestety, z tego co opisujesz, problem tak naprawdę pochodzi z pierwszego przedszkola, gdzie szczeniory głównie uczyły się, że zabawa z innymi psami jest super, a praca z właścicielem jest be. Teraz musisz to odkręcić, ale to trochę musi potrwać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anisha
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 7427
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pią 13:47, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | Mogę Ci pokazać i niedziela późnym popołudniem (16-17) w Sobieszewie chyba by mi odpowiadała - chcesz się zdzwonić? |
Chętnie . Teraz muszę zostawić kompa, ale odezwę się później na priva, ok?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:52, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Ja niedługo wyjeżdżam, więc też nie będę miała dostępu do kompa, ale prześlij mi nr tel na priv, to się zgłoszę, gdy będę lepiej znała plany na niedzielę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Pią 13:55, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: | Ja niedługo wyjeżdżam, więc też nie będę miała dostępu do kompa, ale prześlij mi nr tel na priv, to się zgłoszę, gdy będę lepiej znała plany na niedzielę. |
Niedługo?
To już w końcu wiadomo kiedy się widzimy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|