Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Loca
Zaangażowany
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 20:54, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli dojedzie to w Kielcach w klasie szczeniąt będzie można zobaczyć jego córkę - bardzo fajna patrząc po fotkach
Ostatnio zmieniony przez Loca dnia Pią 0:38, 12 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ewooosiek
Zaangażowany
Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 3216
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin
|
Wysłany: Nie 22:40, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Jaka mała obróżka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loca
Zaangażowany
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 23:09, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ewooosiek napisał: | Jaka mała obróżka |
ona jest tylko szeroka
w zasadzie to jedne z lepszych obróżek - większość staffików ma skłonności do ciągnięcia, a szeroka obroża jest dla nich bezpieczniejsza... mi osobiście się nie podobają, ale czasem trzeba...
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia k
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ok wawy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewooosiek
Zaangażowany
Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 3216
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin
|
Wysłany: Śro 13:09, 10 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Trzeba być zalogowanym
|
|
Powrót do góry |
|
|
sortis
Gość
|
Wysłany: Pon 14:13, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Moje staffiki trzy, ostatnie zdjęcia z Dzidzią, prawie sprzed roku ...
Na pierwszym planie z lewej mama Dzidzia (Gloria Pullera 12.2001-08.2010),
i córki: z tyłu Buba (Bella Black Sortis), z prawej Tunia (Hiacynta Sortis)
Poniżej Dzidka z prawej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia k
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ok wawy
|
Wysłany: Czw 15:21, 18 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
ale urocze pannice
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia k
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ok wawy
|
Wysłany: Czw 23:53, 30 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
sortis napisz nam coś więcej o swoich kluseczkach i doświadczeniach z rasą
|
|
Powrót do góry |
|
|
sortis
Gość
|
Wysłany: Czw 23:58, 30 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Dobrze, napiszę zaraz po Nowym Roku
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia k
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ok wawy
|
Wysłany: Nie 20:56, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
oki, będziemy czekać
|
|
Powrót do góry |
|
|
sortis
Gość
|
Wysłany: Czw 15:00, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
STAFFIK - NAJŁAGODNIEJSZY NA ŚWIECIE PIES BOJOWY
ROZDZIAŁ PIERWSZY - DZIDKA SZCZENIAK
Pierwsza rasa, która do mojego domu trafiła w sposób nieprzypadkowy . Zakochałam się w staffiku lata temu od pierwszego wejrzenia, kiedy zobaczyłam na wystawie w Belgii niewielką suczkę, która w hałasie, tłoku, całym tym wystawowym zamieszaniu, nie zważając na inne psy i ludzi aportowała raz za razem, raz za razem, niewielką piłeczkę. Bardzo długo, bardzo skupiona na swoim zajęciu, i bardzo radośnie... prawie od razu już wiedziałam, że kiedyś, kiedyś, najlepiej nieprędko, kiedy będzie miejsce w moim domu na nowego psa, to będzie to właśnie staffik... rasa u nas nie była popularna, staffik chyba się nie podobał, nawet jeśli pokazał się na wystawie, to mało kto z widzów zatrzymywał się przy ringu, bywało, że właściwie byłam jedyną publicznością... prawda, że wtedy na wystawach to ringi bullowatych omijano szerokim łukiem, właściwie nigdy nie obyło się bez awantury między jakimiś bullterrierami...
Najpiękniejszym ze wszystkich staffików, które widziałam, i do dziś dnia nie widziałam zresztą ładniejszego, była Vanilka z hodowli państwa Jarząbków, Vanila Fields Pullera... moja Dzidzia była jej córką i właściwie sama do mnie przyszła... bo kiedy trochę się już rozglądałam za staffikiem, i wiadomo było tyle, że ze względu na silne skłonności do dominacji mojego norwicza musi być suczka, nagle dostałam wiadomość, że mogę mieć Vanilkową córkę, jakiś Węgier jej akurat teraz nie może odebrać, hodowcy zaraz wyjeżdżają na Craffta, więc jak chcę ją już to Węgra się przepisze na następny miot, ale muszę pojechać po nią zaraz. No to pojechaliśmy nazajutrz... no i zobaczyłam takiego małego krokodyla, potwora, który usiłował jednocześnie zeżreć miotowego brata i rurę od odkurzacza, kręcił się jak fryga, wzięty na ręce rzucał się na twarz z ozorem, albo atakował ucho... całą drogę do domu spędziła Dzidzia w norwiczowym kenneliku, (bo Maks oczywiście pojechał po nią z nami), nie wystawiła nosa nawet na chwilę... w domu zainteresowała się najpierw Maksem... ten zaś zajął strategiczną pozycję na stole, (właściwie to tam zamieszkał), Dzidzia krążyła dookoła, popatrywała w górę, mocno kombinowała, jak się tam do niego dostać. Maks obserwował ją z góry ze stołu coś dwa dni no i wreszcie zszedł, że tak powiem na plac, znaczy na dywan... i co się działo? powiem krótko: ustał... kiedy Dzidka dała mu już spokój, to odważnie, wygodnie rozłożył się pod fotelem, i kiedy smacznie spokojnie juz sobie spał, Dzidka dziabnęła go w ucho... nie odzywał się do niej znowu ze trzy dni...
Jak wyglądało nasze życie z małą Dzidzią? no szczęśliwie noce były spokojne, spała, ale rano budziła się pierwsza i urządzała polowania na nasze nosy i uszy... trochę byliśmy przerażeni... Dzidka była typowym staffikowym szczeniakiem, raczej odpornym na wiedzę... bywały sytuacje bardzo zabawne... mały ciepłolubny staffik, chętnie wysypia się długo... do wyjścia na spacer rano trzeba było ją namawiać... kiedyś się rozzłościłam, nie wstajesz to nie idziesz, i została w domu... kilka następnych dni dyżurowała od świtu przy drzwiach wejściowych... z Maksem układało się im dobrze, tyle, że sypiał raczej na ławkach, fotelach, już nie na dywanie, kiedy miał dosyć wspólnej zabawy wskakiwał gdzieś wyżej... do czasu aż nauczyła się go ściągać z ławki... wtedy zaczął się przed nią chować do kennelika... bywało, że ciagała kennelik z Maksem po całym mieszkaniu, tarmosiła, przewracała, a on tam w środku nic sobie z tego nie robił... szczeniak Dzidka z większych rzeczy zjadła w domu dwa naroża ścian, stół i ławkę, w ogródku kilka cegieł, o poogryzanych futrynach, drzwiach, pianinku, czy zniszczonych butach nie ma co wspominać... acha, powyciągała i pogryzła na sieczkę przewody od alarmu i poprzesadzała w ogródku wszystkie młode iglaki
cdn
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewooosiek
Zaangażowany
Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 3216
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin
|
Wysłany: Czw 15:14, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
słodziak ja bardzo chciałam jakiegoś bulowatego teriera ale sie w domu boja, i tak se czytam i se myślę, ze to możne i lepiej... bo jak by poczynił tyle zniszczeń, to o zgrozo, byłabym już młodą rozwódką z psem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loca
Zaangażowany
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:28, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
hahahaha... wspaniała opowieść
Ewooosiek nie taki staffik straszny im się bardzo szybko wybacza takie wybryki, a właściwie to jest całkiem komiczne w ich wykonaniu
nasze obecne szczeniaki, a dokładnie importowany Tokaj co chwila kradnie jakieś zabawki mojej córki i jest wyścig od pokoju do kuchni i spowrotem za psem, żeby mu to zabrać, bo ostatnio szczyle zapadły na "głuchotę absolutną"
za to matka Dziuni - Arwena nie zniszczyła nam w domu NIC, nie zjadła nawet pół kapcia...
sortis - czekamy na ten ciąg dalszy oby był szybko
|
|
Powrót do góry |
|
|
sortis
Gość
|
Wysłany: Czw 17:54, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ DRUGI - DZIDZIA DORASTA
W ogródku zajmuje zawsze najlepsze miejsce, (najlepsze czytaj najwyżej jak się da), odpowiedni bardzo jest dach paninego samochodu, tam lubi się wylegiwać w wolnych chwilach na słoneczku. Wie już, że zabawki są Maksa, piłeczki są Maksa, patyki są Maksa, w ogóle od Maksa można nieźle oberwać, żeby mu zabrać na przykład taki patyk i przy tym nie dostać trzeba się nieźle natrudzić ... Maks szczeka też często na coś za płotem, zawsze leci tam za nim, wypatruje pilnie tego wroga, a tam tylko człowiek i pies...
Dzidka nigdy nie szczekała na bezdurno, raz ogłosiła przemieszczajacy się ulicą balonik i raz jakieś szaleszczące worki za płotem u sąsiada...
W domu ulubione miejsca do wylegiwania to parapet i poduchy, gdzie by tam nie były.
Ale uczy się jakoś tak opornie, ręce opadają. Ma pół roku a leje w domu jak nie przypilnować, ciągnie na smyczy, warować nie umie, dobra, idziemy do szkoły... po kilku lekcjach zrezygnowałam... ale kiedy wreszcie zaskoczyła, to już nauka tak szła, że się z czupryny dymiło
Zaczęliśmy też karierę wystawową radośnie obskakując panią sędzię
A potem przyszło to nieuniknione... chyba genetyczne czy jak ... izolowana nawracająca głuchota... izolowana, bo pies przecież niektóre dźwięki świetnie słyszy, najgorzej jest z "wróć" i "do mnie", no i nawracająca, bo nigdy nie wiesz kiedy znowu dopadnie ... każdy inny pies potrafi się wyłamać, nabroić, nie posłuchać komendy ... ale to nie staffik... staffik zawsze jest karny, grzeczny, kochany, posłuszny ... chyba, że nie słyszy
Dzidka kochała szczególnie koty i wiewiórki. Pod orzechem potrafiła dłuuugo cierpliwie czekać na wiewiórkę, a pogonić ją mogła wtedy góra dwa, trzy metry... na koty też lubiła się zasadzać... ale kot potrafił też być niezwykle bezczelny... siądzie sobie taki z drugiej strony dwa metry od płotu i się Dzidce przygląda... wiewiórki nigdy nie upolowała, kota dopadła dwa razy, w tym raz pokonała w tym celu przeszkodę w postaci płotu ograniczajacego naszą posesję... no strasznie byłam zdziwiona widząc pod moją furtką sąsiadkę z drugiej strony ulicy z moim własnym psem, Dzidka była wtedy bardzo z siebie zadowolona, mimo, że odebrano jej kota. Sąsiadka zapytana, czy nie bała się odbierać jej tego kota, powiedziała, że trochę, ale było jej szkoda tego kota, który się już nie bronił. Nawiasem mówiąc, oba koty wyżyły, ale jakoś potem żaden z nich nie wysiadywał już Dzidce przed nosem...
cdn
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42058
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Czw 20:57, 13 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Fajna historia
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|