Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zach
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 4170
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sopot
|
Wysłany: Wto 18:23, 30 Cze 2009 Temat postu: On chciał się tylko przywitać... |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Długi, ale bardzo dobry artykuł- warto przeczytać i przemyśleć.
Może by się udało przykleić temat.. myślę, że warto
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42086
Przeczytał: 2 tematy
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Wto 21:01, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
No niestety, często mamy do czynienia z podobnym zachowaniem
|
|
Powrót do góry |
|
|
B&W
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarowice
|
Wysłany: Wto 22:28, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | komentarze na temat "agresywnych psów" (o psie, którego osobista przestrzeń została naruszona) |
to jest sedno problemu - mało kto to naprawdę rozumie, nawet spośród doświadczonych hodowców, szkoleniowców, sędziów. Tak naprawdę nadużywamy określenia "pies agresywny", przeważnie taką etykietkę przykleja się nie rozpoznając problemu wychowawczego, albo co gorsze generalizuje się problem np: "źle się dzieje w tej rasie, wszystkie są takie agresywne..."
Cytat: | Niestety owo normalne zachowanie często otrzymuje etykietkę "niewłaściwego'' a pies staje się "psem z problemami". W zależności od umiejętności i wiedzy osoby prowadzącj szkolenie, pies może być jedynie zdziwiony lub zirytowany próbami oduczenia go danego zachowania, może też być ostro karany przy pomocy różnych strasznych i bezsensownych metod.
|
To wszystko przerobiłam na "szkoleniu" z moim pierwszym psem. Ja bez doświadczenia z terierami (wyżły to jednak inna bajka) i wszystkowiedzący "szkoleniowiec " , który chciał cytuję "złamać psa", bo on MUSI wiedzieć kto rządzi. Skutki szybkie, długotrwałe i opłakane. Pracowałam później na zaufanie i współpracę z moim psem ponad rok i pracuję do dziś.
Teraz już wiem,że mój pies potrzebuje szczególnej uwagi i troski, trzeba umieć z nim żyć i pomóc mu w kontaktach z otaczającym światem. Jest wyjątkowy i cudowny i kocham go "takiego innego".
Ludzie też mają wiele problemów psychicznych i rozwojowych, więc dlaczego psy mają być bezproblemowe?
Tekst wspaniały i od takich uwag powinno się zaczynać szkolenia. Bez znajomości psich zachowań i CS-ów nie ma współpracy, a teorię dominacji sam autor już dawno posłał do lamusa...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ludek
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:54, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nie mogę otworzyć artykułu
Czy ktoś mógłby mi go tu wrzucić, albo podesłać na maila [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42086
Przeczytał: 2 tematy
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Czw 9:37, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Poszło
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 11:31, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny artykuł... czytałam jakiś czas temu i właśnie sobie uświadomiłam, że było to zanim wzięłam Ailę ze schroniska - warto było teraz sobie przypomnieć...
Mogłabym się podpisać pod wieloma zdaniami na temat wybitnej wytrzymałości psa na chamstwo... i psie, i ludzkie. I ciągle zadziwia mnie ailowa wytrzymałość, skoro rok spędziła w schronisku - rok czyli pewnie jakieś 25% życia(! ).
Niestety też mogłabym się podpisać pod tym panicznym obserwowaniem otoczenia, bo i taki etap przerobiłam - nie mając pojęcia jak zareaguje, nie znając jej jeszcze dość by zaufać(?) - zachowywałam się czasem jak ta spanikowana kobieta - wszędzie potencjalny problem. Na szczęście już mi albo i nam minęło, choć ciągle obawiam się tych sporadycznych "kłótni" z Bestią pod krzesłem na którym siadam.
Zasłanianie psa sobą naprawdę działa. Potrafi "zapomnieć" natychmiast o sąsiedzie, którego się panicznie bał i szczekał, o "wielkim, strasznym psie" przechodzącym obok. Wiadomo, że nie zawsze, ale na ogół.
Działa poluzowywanie smyczy gdy podchodzi się do innych psów (najlepiej gdy ich właściciel jest wtedy uśmiechnięty, nie napręża smyczy (ani broń Boże nie ciągnie nią swojego psa do góry) i oczywiście pies zachowuje się przyjaźnie). Z początku bywało różnie, czasem warknęła, na psa co się zerwał do ucieczki reagowała typowym "aportem" na szczęście bez problemu opanowywalnym, ale od dawna już jest spokój, miłe powitanie, parę bryknięć albo obojętność, potem odchodzimy a ona (uwierzcie lub nie ) serio patrzy co ja na to i (tu wiem, nie wszyscy wierzą) się śmieje
Ale są i przykre doświadczenia... tyle, że... z powodu ludzi. Ludzie NIE REAGUJĄ na "Proszę nie dotykać psa". Czy ktokolwiek może mi wyjaśnić DLACZEGO?? Czy ludzie muszą się od razu "stawiać" i pokazywać jacy to oni odważni, a potem wyrczeć na mnie, że "co pani tu z tym psem?!!!". Zasłaniam przed nimi, żeby rąk wyciągać nie mieli jak, proszę uprzejmie, wręcz ostrzegam, a ci swoje. Bo oni się nie boją. A co mnie to do obchodzi? Pies się boi! Ma prawo! Rok, jak się już ktoś pojawił, to wyciągał ręce tylko po to, by napędzić strachu albo dostarczyć bólu! Serio zacznę recytować artykuł (chyba) 78 o straszeniu i doprowadzaniu do agresji zwierzę bo mi opadają ręce...
Inny przypadek - u weterynarza. Siedzimy (ściślej - Aila leży) i czekamy. Wchodzi rodzinka. Dziewczynka, może 6-,7-letnia, "panoszy" się po maleńkiej poczekalni, krzyczy, wymachuje rączkami. OK, jej dziecięce prawo! Rozumiem naprawdę dziewczynkę - tu piesek, tam kotek, tu ktoś ma tajemnicze pudło na kolanach, pełno ślicznych zdjęć na ścianach... Ale Mamusi nie rozumiem. Widzi, że zasłaniam psa, słyszy, że proszę dziewczynkę, żeby nie głaskała "pieska", bo "piesek" się bardzo boi i może nawet ugryźć ze strachu. Dziewczynka tylko na moment rezygnuje, ale to wciąż jej dziecięce prawo... psisko ją obserwuje wielkimi oczami kuląc się, a ja dopiero po stanowczym "bardzo panią proszę..." doczekuję się, żeby szanowna mama wzięła dziecię za rękę i zainteresowała je czymś innym...
Brak mi słów zwyczajnie...
O trzech dziewczynkach drących się z wyższego piętra do psa i udających psy i koty na zmianę, zadowolonych, że psa mam na smyczy i "można" sobie pozwolić już dokładniej nie będę pisać. I tak już mi kawy nie trzeba - poranne ciśnienie w normie
Artykuł świetny... teraz przydałby mi się taki o tym, jak sobie radzić z ludźmi, bo pies jest w porządku... w każdym razie ma dla nich chyba więcej wyrozumiałości niż ja
|
|
Powrót do góry |
|
|
bzikowa.
Zaangażowany
Dołączył: 23 Wrz 2007
Posty: 762
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Legionowo/Warszawa
|
Wysłany: Czw 11:51, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Już kiedyś czytałam ten artykuł i uważam, że bardzo fajnie i obrazowo przedstawia ten problem.
Mój pies albo jest przewrażliwiony na 'psie chamstwo' albo po prostu coś mu się w główce pomieszało bo 'atakuje' (charakterystycznie kłapie zębami z warczenio-szczekaniem) właśnie w takich niekomfortowych sytuacjach - np. jest na smyczy i inny pies podchodzi zbyt blisko, albo za coś go nagradzam a inny pies do nas podchodzi (wtedy już nie ważne czy szczeniak czy suka czy cokolwiek), albo inny pies przebiega z dużą szybkością 'zbyt blisko' niego - wtedy zwykle goni z warkotem.
Nie mogę tego wszystkiego chyba nazwać agresją... Jak jest luzem to nie ma takich problemów, sam zwykle nie zaczepia psów (chyba, że pies jest wielkości kucyka, a Bez wtedy uznaje, że to już się do psów nie zalicza) i nie wszczyna bójek. Ale nie mogę chyba jego zachowań uznać za normalne a co gorsza nie wiem co ja zrobiłam źle... dziwi mnie też to, że tak naprawdę problem bardziej dostrzegłam po... kastracji. Wcześniej nie musiałam aż tak uważać na niego
Ostatnio zmieniony przez bzikowa. dnia Czw 11:53, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
falka
Zaangażowany
Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 12:27, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem... specjalistą nie jestem, ale wydaje mi się, że to nie jest dziwne... bo skoro bez smyczy takich problemów nie ma, to znaczy, że smycz jakoś na niego działa - albo czuje się pewniej (w co jednak wątpię, bo chyba po kastracji pies na ogół nie ma aż takich chęci do dominacji, żeby "mając panią na smyczy" czuć się jeszcze silniejszym), albo się czuje ograniczony - przecież smycz nie pozwala ani podejść do innego psa po łuku, ani uciec, na dodatek napina się i ciągnie w pewnie nieodpowiednich chwilach, a jeśli go ciągnie do góry, to wygląda jakby atakował i inny pies może wtedy wysłać sygnał ostrzegawczy, a jemu już zostaje tylko "wrzask"?
Poza tym - człowiek dla psa bywa wszystkim - więc kto by dopuszczał obcych do swojego "wszystkiego" które na dodatek właśnie daje smakołyk? Z tym to sama miewam stresik, bo nie raz obawiam się, że dojdzie do wybuchu zazdrości między Bestią i Ailą (i niestety czasem dochodzi...).
Prawdę pisząc, to gdy mijamy innego psa i uznaję, że nie jest agresywny, to sama podchodzę z Ailą po łuku żeby się przywitała. Nie chcę dopuścić do tego, żeby z psią (różną w skutkach) euforią reagowała na wszystkie psy tylko dlatego, że nie ma z nimi dość kontaktu. Często przy tym (uech.. za przeproszeniem ) szczebioczę jaki grzeczny piesek, gdy widzę, ze oba zachowują się psio grzecznie - idą po łuku, bez gapienia sobie w oczy i nie są "sztywne". I kompletnie poluzuwuję smycz, żeby jej nie czuła. I staram się nie gapić ani na nią, ani na tego psa, a już na pewno nie "wielkimi oczami", co z pewnością zdarzało mi się kiedyś, bo zwyczajnie się bałam, że się, że któryś wyskoczy z zębami (no i skutkowało, często wyskakiwały...). Zaczęłam się odwracać bokiem do witających psów i ledwie kątem oka "patrzeć" co robią, spokojnym (na ile zdołałam ) głosem rozmawiać z właścicielem witanego psa i szczerze mówić, że mój bies jest ze schroniska, że nie jestem pewna jak zareaguje i żeby psa swojego nie ciągnął do góry bo to wygląda jak atak.
Na ogół taki ludź przestawał i było naprawdę ok! Z każdym dniem coraz lepiej. Po prostu zawsze uważałam i w razie czego natychmiast przytrzymywałam ją, mówiłam NIE! (starając się żeby się jej imię nie wypsnęło) i próbowałam wpakować się między nią a psa. Jak tylko się uspokoiła to chwaliłam i szłyśmy sobie.
Ostatecznie paru właścicieli innych psów ją pamięta i... pyta co słychać chwali postępy itd. a ja zaczynam wierzyć, że "resocjalizacja" poschroniskowa w miarę działa.
Problem mam za to inny - u weterynarza boi się tak paskudnie, że ma zęby dookoła głowy. I potrafi nawet ugryźć ze strachu. Ktokolwiek ją dotknie gdzieś z tyłu musi się liczyć z jej przerażeniem, bo już nie sądzę, że to "wściekłość"... wielkie oczy i siedzenie ze skulonymi uszami w bezruchu i omijanie ludzkich spojrzeń to chyba nie jest chęć ataku...ale gdy tylko ktoś wyciągnie rękę to natychmiast się marszczy i syczy (raczej właśnie syczy nie warczy ).
Mam nadzieję, że z tym tez w końcu dojdziemy do ładu...w końcu czesać już mi się daje...
bzikowa. może spróbuj z tym witaniem na powolutku, spokojnie, na początek z psami, z którymi się zna i zwykle nie było problemu? Pewnie wpadki jakiś czas będą częściej niż udane powitania, ale z czasem może mu się ułoży? W każdym razie ja wierzę, że tak - w końcu przedtem było dobrze!
|
|
Powrót do góry |
|
|
B&W
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarowice
|
Wysłany: Czw 14:31, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | charakterystycznie kłapie zębami z warczenio-szczekaniem |
w ten sposób mówi drugiemu psu "to jest moja przestrzeń, jesteś zbyt blisko". Pewnie wczesniej wysyłał sygnały uspokajające, ale zostały zlekceważone.
|
|
Powrót do góry |
|
|
beata
Zaangażowany
Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 2611
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Nowy Sacz
|
Wysłany: Wto 12:41, 11 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Fantastczny artykul,pomyslalam czy nasi weci nie powinni kazdemu nowo rejestrowanemu piesiowi a wlasciwie jego wlascicielowi wreczac ksero tego artykulu.Nie kazdy posiadacz psow interesuje sie literat . na temat mowy ciala psa i nie tylko ciala ,ale brzmienia dzwiekow ktore wydaja,bo one w ten sposob wlasnie mowia. Malo tego ,jak nauczyc tej mowy ludzi nie posiadajacych pieskow ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jura
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 22:51, 11 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Weci, to najpierw sami powinni się dokształcić w zakresie wiedzy o behawiorze psów, bo jak się słyszy, co poniektórzy mówią ludziom, to włosy stają dęba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ravena
Weteran
Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Czw 16:13, 13 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny artykuł!
I wcale nie jest długi
Dzięki Zach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annalexanna
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:28, 25 Sie 2009 Temat postu: Świetny artykuł |
|
|
Na innym forum na topie jest temat - jak reagujesz na chamstwo innych właściceli psów... tzn. gdy psy podbiegają są nieogarniete a Ty musisz działać...myślę, że parę z wypowiadających się tam osób powinno zapoznac się z tą publikacją...wiele by im rozjaśniła!
Z wielu rzeczy o których pisze autorka nawet nie zdawałam sobie sprawy a okazuje się, że mam lepiej wychowanego psa niź myślałam. Młody - szalony yorczek - jest psem mocno socjalizowanym i okazuje się, że wiele nauczył się przez to, że pozornie miał dużo swobody. Na początku biegał do wszystkich psów nie każdemu się to podobało i właśnie potrafił zaregować warknięciem - Spadaj gówniarzu - zaczęłam go odwoływać gdy widziałam psa, który wydawało mi się, że może mu zrobić krzywdę... i pewnego dnia zauwazyłam, że Cribiemu zdarza się, że biegnie całym sobą w stronę jakiegoś psa i nagle zatrzymuje się metr od niego i nie podchodzi bliżej tylko wraca (zero agresji z żadnej strony) po prostu tak jakby tamten mówił" Nie mały Ja nie mam ochoty się przyjaźnić - odejdź!
Po kilku spotkaniach tego samego psa mój york już wogóle go omija...a do innych biegnie się witać - i spotyka się to z ich aprobata. I wygląda na to, że Crib przez dobrą socjalizację nauczył się, że nie wszystkie psy chcą by podchodził... jego instynkt okazuje się być lepszy i moja ostrożność i zapobielgliwość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yorki12
Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 21:37, 20 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Niestety dzisiaj mój pies został zaatakowany przez innego 2x większego od niego kundla.a więc wyglądało to tak:idę sobie nad rzeką pies przy nodze patrzy się na mnie.Zobaczył z odległości ok.3 m psa więc się położył czym informuje,że nie chce się witać.Ale piesek pańcia podleciał do Franka i zaczął go wąchać.Wszystko było by ok(poza tym,że tamten był bez smyczy )gdyby nie to,że po kilku sekundach tamten pies chwycił mojego za skórę na karku i zaczął nim trząść na szczęście Francu był na szelkach więc szybko wziełam go na nich do góry lecz miałam pewne trudności ponieważ tamten pies trzymał go pazurami Jak krzyknęłam i to puścił-wykorzystałam moment aby psa wziąć do góry Cała zdenerwowana i wkurzona trzymam Franusia sprawdzając obślinioną szyję mojego psa czy nie odniosła obrażeń Naszczęście Franek zgubił tylko kilka włosków i był cały do mycia ponieważ ciekła z niego ślina tamtego psa.No i teraz konwersacja moja z właścicielem :
ja-mogę zadzwonić na policję to dostanie pan mandat za nietrzymanie agresywnego psa na smyczy(oczekiwałam w tym momencie przeprosin)
on-chcesz gówniaro to ci dam swój numer i se dzwoń
ja-do dzwonienia na policję pana numer nie jest mi potrzebny
on-(idzie szybkim krokiem w inną stronę)żyjemy w wolnym kraju i moj pies będzie se robił co mu się będzie podobać
ja-no chyba niezupełnie
on-no i co mi zrobisz,no pójde se i mnie nie znajdziesz
chyba sami widzicie jaki pan był kulturalny... Poszłam,Franek cały się trząsł a mi nie chciało się patrzeć już na tego wieśniaka
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42086
Przeczytał: 2 tematy
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 21:56, 20 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Niestety tacy idioci również chodzą po tym świecie . Zaopatrz się w gaz obronny w żelu
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|