Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 0:14, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
kliwia, dzięki za gratki. Nocleg był super. Jedynym problemem był śnieg - uliczki były tak zasypane i kiepsko odśnieżone, że nie byłam pewna, czy w ogóle stamtąd wyjedziemy... Ale okazało się, że nie było problemu.
Na starówce, niestety, nie byłyśmy. Wydaje mi się, że powodem była moja wylęgająca się choroba - po wystawie byłam już tak padnięta, że na nic nie miałam siły...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 0:24, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
A teraz stawka Airedali z CACIBówki (na klubowej stawka podobna, tylko nie było Lusitanii, a Guinness był w klasie championów) .
Psy, klasa otwarta
Saredon American Gangster (Evermay's High Performance x Saredon Wheels on Fire)
Stirling Tunes of Glory
Psy, klasa championów
Aloiz Deli Velikiy Gudvin (stargus Galiano x Aloiz Deli Zlata Medgik)
Smollet Solovey Razboynik Sterling Nan (Sterling Nan Flibustier x Pchelka de dos Hermans Sinyak)
Suki, klasa pośrednia
Big Lady's Quite a Flirt (Big Lady's Finn Winn x Big Lady's Very Herry Beat)
Suki, klasa otwarta
Katherina's Land Queenie Victoria (Rus Kornels Serizny Sopernik x Katherina's Land No Problem)
Swab's Lusitania (Greenfield's Captain Fantastic x Jokyl A New Smartie)
Suki, klasa championów
Aloiz Deli Verona Maorandi (Stargus Galiano x Aloiz Deli Zlata Medgik)
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Sob 0:32, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 0:37, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o psy, to z tej stawki American Gangster wygrał klasę pośrednia na światówce w Bratysławie, a Razboynik był w tej klasie drugi. Za to Velikiy Gudvin wygrał w Bratysławie Zw. Mł. Więc stawka niczego sobie.
To chyba tyle na dzisiaj - jutro postaram się napisać trochę ciekawych rzeczy o podróży albo o wystawie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 10:25, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
No to teraz sprawozdanie z wycieczki, rozdział pierwszy.
Nie wiem, co mnie skusiło, żeby zgłosić się na zimową wystawę tak daleko na północy... Chyba fakt, że już mi mało z moim pluszaczkiem czasu zostało, no i perspektywa osterej konkurencji . Tak czy siak, gdy minio dowiedziała się, że planuję sama jechać zimą 1000 km w każdą stronę w krainę śniegu, aż prawie do samego Świętego Mikołaja , powiedziała, że jedzie ze mną. I to pomimo faktu (albo może dzięki niemu...), że sama ciągle jest na zwolnieniu lekarskim...
Wyjazd zaplanowany miałyśmy na czwartek. Chciałyśmy dojechać do Panevezys na Litwie, gdzie zaprosiła nas na nocleg moja serdelkowa znajoma, Jurate. Panevezys znajduje się niemal dokładnie w połowie drogi z Warszawy do Tallinna, więc z radością przyjęłam to zaproszenie.
Problemy zaczęły się w środę... W telewizji zapowiadali na czwartek i piątek (nasze dni podróży) śnieżyce historycznych proporcji... a ja zaczęłam przeżywać momenty zwątpienia... Kilkakrotnie w ciągu dnia byłam gotowa skasować wycieczkę. Jednakże po obejrzeniu map pogodowych, zdecydowałam odłożyć decyzję na ostatnią chwilę. Nie chciałam zostawać w domu tylko po to, żeby sie dowiedzieć, że prognozy się zmieniły... Wasze rady ("jedź, jedź" ) również pomogły.
Z minio byłam umówiona na 10. Początkowo miałyśmy wyjechać o 12, ale godzinę przełożyłam na wcześniej z powodu prognozy - miałam nadzieję uciec przed śnieżycą, która według map przemieszczała się z południa na północ.
Gdy dojechałam do minio, pruszył lekki snieg. Załadowałyśmy się stosunkowo szybko i przed 11 byłyśmy już w drodze. Pogoda, póki co, nie sprawiała problemu. Drogi były odśnieżone, a ruch niewielki.
Pojechałyśmy przez Białystok, decydując się na większą, ważniejszą, choć nieco dłuższą, drogę. Była to chyba dobra decyzja. Ruch był cały czas nieduży, pogoda i stan dróg - super. Od czasu do czasu sypał lekki śnieg, ale nie dostatecznie, żeby mieć jakikolwiek wpływ na podróż. Posuwałyśmy się cały czas z pełną dozwoloną prędkością. Przed Białymstokiem miałyśmy jedną malutką przygodę, którą pominę milczeniem... szczególnie, że wszystko skończyło się szczęśliwie. Przez pewnie czas minio przejęła prowadzenie - po ok. dwóch godzinach, zamieniłyśmy się znów. Pod wieczór dojechałyśmy do Panevezys. GPS doprowadził nas pod sam dom Jurate, tyle że od tyłu... minio pobiegła wyczaić prawidłowy dojazd i wkrótce byłyśmy na miejscu.
Jurate wyszła nam na powitanie i została radośnie przywitana przez znudzone podróżą psy. Spoglądając na nasz boks na dachu, Jurate poradziła, żebyśmy samochód przestawiły na noc na strzeżony parking - tym sposobem dowiedziałyśmy się, że Panevezys to centrum litewskiej mafii... Ale najpierw poszłyśmy z psami na krótki spacer, rozładowałysmy samochód i siadłyśmy do uczty, którą przygotowała nam Jurate.
cdn... mam nadzieję... kiedyś...
minio, masz jakieś zdjęcia z Jurate?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:54, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Mała przerwa w rwaniu Gienia na Crufta i może czas na rozdział drugi. Wyrwałam z niego tyle kłaka, że aż trudno uwierzuć, że mniej jak tydzień temu był wystawiany...
minio nie odbiera ode mnie telefonów, więc zdjęć z uczty narazie nie będzie.
A uczta była przednia! Jurate ugotowała pyszną zupę łososiową i zaserwowała nam takie porcje, że ani minio, ani nawet bardzo głodna ja, nie byłyśmy w stanie ich skończyć. Zupa-pychota, może uda mi się wyciągnąć od Jurate przepis. Pytałam, czy to jakieś tradycyjne litewskie danie, ale nie - Jurate robiła ją pierwszy raz, a właściwie drugi, bo pierwszy raz zrobiła poprzedniego dnia na próbę. Do picia Jurate zaserwowała przepyszne, moje ulubione, włoskie wino musujące o smaku truskawkowym, o którym pierwszy raz słyszałam od pszymów - Fragolino. Nie jest ono dostępne na Litwie, ale ktoś przywiózł Jurate butelkę z Włoch. Mmmm.... minio winkiem wzgardziła, chyba dlatego, że czuła się zobowiązana wobec czterech puszek Tyskiego, które przywiozła... Tak więc Jurate i ja podzieliłyśmy się butelką Fragolino, a minio piła Tyskie... Gdy kończyłyśmy nasze trunki przypomniałyśmy sobie o samochodzie, który miał być przestawiony na strzeżony parking... ale został, gdzie stał, bezpiecznie do rana pilnowany przez panavezyską mafię.
Rano padał śnieg. Na spacerze z psami oglądałam wypadek, który wydarzył się na śliskiej ulicy w sąsiedztwie... Ale coż było robić? Spakowaliśmy samochód i w drogę.
Droga okazała się całkiem dobra. Śnieg padał tylko na początku i wkrótce dojechalismy do odsnieżonych szos, gdzie już nie padało. Jechaliśmy prawie bez przerwy; Rygę ominęliśmy szeroką obwodnicą. Za Rygą, Via Baltica (bo tak nazywa się szosa) zbliża się do wybrzeża zatoki bałtyckiej i idzie wzdłuż brzegu. Jest tam park narodowy i wiele zjazdów na parkingi. Zdecdowałyśmy się zjechać na jeden z nich.
Droga na parking nie była odśnieżona i zjechałam na nią z duszą na ramieniu, nie pewna, jak zawrócimy czy wyjedziemy... Ale okazało się, że na końcu było mini rondo, które można by było objechać, gdyby nie samochód, który blokował drogę... Ustawiliśmy się więc za nim, wzięliśmy psy i poszliśmy na soacer.
Nieco tylko wydeptana ścieżka prowadziła najpierw przez kawałek lasu, potem na otwartą plażę. Lotkę spuściłam jeszcze w lesie; Gienka, po namyśle, na plaży. Psy były w siódmym niebie... minio pstrykała zdjęcia, ale pełni ich szczęścia żadne zdjęcie, ani nawet filmik, nie byłby w stanie oddać. Raz czy drugi, gamonie poleciały tak daleko, że aż znikły z oczu, przyprawiając mnie o palpitacje serca; Lotka szybciutko jednak wróciła na zawołanie, a chwilowo głuchy Guinness - na szczęście - wkrótce po niej.
Po spacerze pojechałyśmy dalej i wkrótce byłyśmy w Estonii. Zgłodniałe, zatrzymałyśmy się na obiad w jakiejś knajpie, a potem siup do Tallina. Gdy dojechałyśmy na miejsce nie było jeszcze nawet całkiem ciemno... GPS poprowadził nas krętą drogą malutkimi, mocno zaśnieżonymi uliczkami do naszego ppensjonatu, poleconego na podstawie wcześniejszych wizyt orzez kliwię. Włączyłyśmy telewizję z jakimś filmem po angielsku, który minio juz wcześniej widziała, a który skutecznie mnie ululał...
cdn.
|
|
Powrót do góry |
|
|
minio
Gość
|
Wysłany: Sob 22:45, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire napisał: |
butelkę z Włoch. Mmmm.... minio winkiem wzgardziła, chyba dlatego, że czuła się zobowiązana wobec czterech puszek Tyskiego, które przywiozła... Tak więc Jurate i ja podzieliłyśmy się butelką Fragolino, a minio piła Tyskie...
Włączyłyśmy telewizję z jakimś filmem po angielsku, który minio juz wcześniej widziała, a który skutecznie mnie ululał...
cdn. |
sprostowanie.
1. Minio te cztery puszki woziła i piła do końca wycieczki .
Sukcesywnie zmiejszając ich ilość.
2. Minio wcześniej widziała film więc do końca nie musiała go rozumieć.
Puszka tyskiego pomogła w zrozumieniu oryginalnej wersji filmu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kudlaty
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:01, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dawajcie dalej bo dobrze się czyta. Flaire myslałaś o spisaniu swoich przygód?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:33, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
kudłaty napisał: | Dawajcie dalej bo dobrze się czyta. Flaire myslałaś o spisaniu swoich przygód? | Hihi, dzięki, żebym ja jeszcze po polsku umiała pisać! Po śmierci Misi myślałam, żeby napisać książkę o Misi - ciągle o tym czasem myślę, ale postępów znacznych nie ma, a pamiętam coraz mniej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 9:31, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Rozdział trzeci
Wrócę na chwilkę do piątku, bo zanim pirackie poczynania Giny Davis mnie uśpiły, rozpoczął nam się dylemat: dostałam cynk, że suczka, którą Guinness miał kryćw Warszawie po powrocie, wedle wyników progesteronu jest gotowa do krycia JUŻ! Co zrobić? Po długich namysłach postanowiliśmy odłożyć decyzję do soboty - pojechać na klubówkę i zobaczyć, jak nam pójdzie. Jeśli wygralibyśmy Ch. Estonii (po którego tam przyjechaliśmy), to moglibysmy wskoczyć do samochodu, popędzić z powrotem do Warszawy i suczkę pokryć w niedzielę. A jeśli zwycięstwo miałoby nam w sobote umknąć, to zostalibyśmy jednak do niedzieli, żeby spróbować jeszcze raz.
Pakując się więc na wystawę w sobotę rano nie byłysmy pewne, czy w naszym pensjonacie spędzimy jeszcze jedną noc, czy też nie. Wymeldować się już, próbując wytłumaczyć Pani właścicielce (po rosyjsku ), że może wrócimy, a może nie? Ponieważ pensjonat leżał na drodze wylotowej z Tallinna, postanowiłyśmy w końcu zostawić tam rzeczy, nie wymeldowywać się i ew. wstąpić tam po wystawie, żeby się spakować i zapłacić.
Na ring serdelki miały wejść po 13, więc nie spieszyłyśmy się specjalnie, jednak ja chciałam wyjechać ok. 9 - no i punktualnie o 9 wycofałam auto na ulicę, która wyglądała tak:
Po wycofaniu, przed nami była malusieńka górka, pod którą jednak nijak nie dało sie podjechać... W końcu wycofałam auto jakieś 100 m do podnóża górki, rozpędziłam się i tym sposobem pokonałam przeszkodę. Dalej droga była już prosta.
GPS doprowadził nas prawie na miejsce, na teren festiwalu piosenki na północy Tallinna, tuż nad Zatoką Fińską. Na miejscu kilka słów po angielsku - tam wszyscy młodzi ludzie mówią płynnie po angielsku - z ochroną jakiejś innej imprezy zaprowadziło nas na odpowiedni parking.
Hala malutka, wewnątrz dwa ringi, sekretariat tuż przy wejściu. Opłaciłam i ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu, reszty dostałam również w euro (w Estonii mają własną walutę). Po wniesieniu i ustawieniu klatek, wprowadziłam psy... I okazało się, że podłoga w hali, która Lotce nie sprawiała większego kłopotu, dla mocno wypychającego sie tylnymi łapami Guinnessa nie różniła sie od lodowiska - nijak nie potrafił po niej biedak chodzić... Na szczęście na ringach było trochę wykładziny - ale poza ringami, ta podłoga była tragedią. Małe, lżejsze psy nie miały z nią problemu - ale amstafy i Guinness ślizgały się okrutnie.
Dostaliśmy katalog i wtedy po raz pierwszy zobaczyłam konkurencję. Brrrr... Ten dreszczyk emocji . Wkrótce dojechały znajome nam juz z wcześniejszej wystawy, zaprzyjaźnione Białorusinki i zaczęło robić się miło.
..... Psy dopominają się o spacer...
cdn
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zebra
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1271
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:16, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire, co z koncem spaceru, bo chyba wszyscy czekają na dalszą część opowieści, książkę możesz spokojnie napisać
|
|
Powrót do góry |
|
|
bo
Weteran
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 5154
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany: Nie 14:08, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
minio napisał: | Flaire napisał: |
butelkę z Włoch. Mmmm.... minio winkiem wzgardziła, chyba dlatego, że czuła się zobowiązana wobec czterech puszek Tyskiego, które przywiozła... Tak więc Jurate i ja podzieliłyśmy się butelką Fragolino, a minio piła Tyskie...
Włączyłyśmy telewizję z jakimś filmem po angielsku, który minio juz wcześniej widziała, a który skutecznie mnie ululał...
cdn. |
sprostowanie.
1. Minio te cztery puszki woziła i piła do końca wycieczki .
Sukcesywnie zmiejszając ich ilość.
2. Minio wcześniej widziała film więc do końca nie musiała go rozumieć.
Puszka tyskiego pomogła w zrozumieniu oryginalnej wersji filmu. |
Ale poliglotka z Ciebie, jak po jednej puszce piwa już zrozumiałaś Kasia mi mówi, że ona dopiero po kilku drinkach dzwoni do USA
|
|
Powrót do góry |
|
|
bo
Weteran
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 5154
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany: Nie 14:12, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Czekamy na cd
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 15:16, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
No niestety, cd się opóźnia, bo musiałam psa na Crufts skubać, a teraz muszę jechać obejrzeć szczeniaka, żeby zdecydować, czy na klubówkę się nadaje... Ale w końcu wrócę do opowiadania, obiecuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zebra
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1271
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:03, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
To ja wtrącę podczas dłuższej przerwy Flaire, ze suczka kerry która dwa razy zgarnęła bIS, to piękna rosyjska suka AVALANCHE EIRE-KERRY CEZARIA EVORA , która wygrała na światówce klasę champion i jak dla mnie i Czapli była bezsporną pretendentką do tytułu Zw.Świata, co zgarnęła dużo gorsza acz irlandzka suczka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zebra
Weteran
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1271
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:06, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
W sumie na tej wystawie wystawianych było 2 kerraki, rosyjska piękności młodzik z Estonii, który w dzień pierwszy otrzymał od fina ocenę bardzo dobrą, a na drugi dzien od rumuńskiego sędziego CAJC i zw.junior.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|