Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 10:12, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
A więc doszliśmy do oceny psów dorosłych... Pierwsze oceniane są weterany - nie wiem, czy tak jest zawsze, bo to nie wynika z regulaminu, ale tak było na tych wystawach.
Klasa weteranów
Ocena weteranów przebiega analogicznie do oceny juniorów, z tym że nie przyznawane są wnioski o championat. Zwycięzca Best of Breed Veteran (PV) otrzymuje purpurowo-czerwoną rozetkę. Zwycięzca Best Veteran of Opposite Sex (VSP V) otrzymuje purpurowo-zieloną rozetkę.
Klasy pośrednia, otwarta, użytkowa i championów
Oceniane są najpierw psy w każdej z tych klas, a potem suki. Początkowo, ocena nie różni się znacząco od oceny w klasie młodzieży czy weteranów - po otrzymaniu opisów, psy z ocenami doskonałymi bądź bardzo dobrymi w każdej klasie wołane są na ring i ustawiane na lokatach. Póki co, żadne tytuły czy wnioski nie sa przyznawane.
Gdy wszystkie klasy danej płci zostaną już ocenione i ustawione na lokatach, na ring wołane są z powrotem wszystkie psy z oceną doskonałą, które znalazły się na lokatach w każdej z klas: pośrednia, otwarta, użytkowa i championów, w celu porównania o CAC (i, w przypadku wystawy międzynarodowej, o CACIB). Steward ustawia psy według klas (pośrednia, otwarta, użytkowa, championów), a w każdej klasie - według lokat (od pierwszej do czwartej). Sędzia wybiera z tej zgrai cztery psy i ustawia je na lokatach. Psu na pierwszej lokacie sędzia może (ale nie musi) przyznać CACIB. Psu na drugiej lokacie, sędzia może (ale nie musi) przyznać Res. CACIB, ale tylko w przypadku, gdy pierwszemu psu przyznał CACIB.
Pies na pierwszej lokacie w powyższym porównaniu automatycznie dostaje CAC (czyli, po estońsku, SERT). W przypadku, gdy ten pies jest już Championem Estonii, jego handler ma obowiązek odmówić SERT i przechodzi on wtedy na następnego psa w kolejce, aż znajdzie się pies, który może go przyjąć. Jeśli żaden z psów na lokatach 1-4 nie może przyjąć SEERT... sędzia ustawia kolejne psy na kolejnych lokatach - aż znajdzie się pies, który może przyjąć SERT, bądź zabraknie psów (pamiętajmy - w grę whodzą tu psy doskonałe, które wygrały lokaty 1-4 w klasach pośredniej, otwartej, użytkowej i championów). Należy zauważyć, że przyznawany jest jeden SERT na płeć, a nie, jak u nas, jeden na klasę. Natomiast jest on przyznawany automatycznie jeśli tylko pies, któremu ma się go przyznać, dostał ocenę doskonałą - nie jest w gestii sędziego nie przyznać tego wniosku.
Pies, który wygrywa CACIB dostaje białą rozetkę. Pies, który wygrywa Res. CACIB dostaje pomarańczową rozetkę. Pies, który wygrywa SERT dostaje niebiesko-biało-czarną rozetkę. To właśnie te ostatnie, SERTowe rozetki były największe i najpiękniejsze.
W naszym przypadku, ponieważ w sobotę wygraliśmy SERT i tym samym Guinness został Championem Estonii, w niedzielę odmówiliśmy SERT i wygrał go następny pies na lokacie, czyli Saredon American Gangster. W przypadku suk było trochę zamieszania, bo Białorusinka, która wygrała SERT w sobotę, nie wiedziała, że w niedzielę powinna odmówić przyjęcia SERT i początkowo go przyjęła... Po rozmowie z nią, z sędzią i z obsługą ringu w końcu udało się to odkręcić i SERT przeszedł na kolejną suczkę.
Jak już wszystkie te wnioski są przyznane w obu płciach, następuje porównanie o najlepszego osobnika każdej płci. Na ring wołane są doskonałe psy, które uplasowały się na lokatach w klasach młodzieży, weteranów, oraz porównania o SERT/CACIB w każdej płci. Podkreślam - nie tylko zwycięcy tych klas, ale wszystkie lokatowe psy z oceną doskonałą w każdej z tych klas... Czyli mamy ewentualnie na ringu 12 psów każdej płci... Z tej grupy sedzia umieszcza na lokatach cztery psy i cztery suki, po czym najlepszy pies jest porównywany z najlepszą suką o rasę. Zwycięzca tego porównania otrzymuje tytuł BOB (TP), czerwono-żółtą rozetkę i prawo do reprezentowania rasy na grupie. Przegrany dostaje tytuł Best of Opposite Sex (VSP) i zielono-białą rozetkę.
Uff!!! Dobrnęliśmy do końca... Moje wrażenia? Przyznaję, że to ciągłe wołanie na ring w celu kolejnego porównania psów, które wcześniej znalazły się na dalszych lokatach, było dla mnie dziwne... Teoretycznie jest tu możliwe, że dany pies może wygrać CACIB, a potem przegrać porównanie o rasę z psem, którego wcześniej pobił o ten CACIB... Wydaje mi sie też, że w praktyce niektóre części przebiegały nieco inaczej... ale dosyć trudno było się w tym wszystkim połapać. Na szczęście stewardzi bardzo wszystkiego pilnowali, wołali ludzi do skutku i po prostu nie było możliwości, żeby coś się odbyło bez któregoś w wymaganych regulaminowo uczestników. Bardzo mi się też podobały te wszystkie rozetki. Są one dokładnie opisane w regulaminie, było ich mnóstwo, wszyscy wygrani je eksponowali i dzięki nim na wystawie było kolorowo i wesoło.
Jeśli znudziłam Was tym opisem procedur wystawowych, to obiecuję, że to juz koniec. Następny rozdział będzie o naszym występie na CACIBówce.
Ostatnio zmieniony przez Flaire dnia Śro 11:54, 24 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
czapla
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1333
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płock
|
Wysłany: Śro 10:26, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam wszystko od dechy do dechy - możesz pisać książke, świetnie się czyta
Gratuluje wyprawy i sukcesów!
|
|
Powrót do góry |
|
|
zadziorny
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 42058
Przeczytał: 1 temat
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Śro 10:56, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo dokładnie i rzeczowo to opisałaś
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jola
Zaangażowany
Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 1072
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Józefów
|
Wysłany: Śro 18:31, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
fajny opis, prawdziwy poradnik o tym jakie na obczyżnie obyczaje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:32, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
A więc z powrotem do naszych przygód. Zostawiłam Was w sobotę wieczór, gdy uśpił mnie kolejny anglojęzyczny film w estońskiej telewizji. Nota bene już dawno zauważyłam, że w krajach, w których w telewizji nie ma lektorów, a anglojęzyczne filmy idą, tak jak w Estonii, z napisami, poziom języka angielskiego wśród ludności jest znacznie wyższy... Zeznawałam nawet kiedyś na ten temat przed jakąś sejmową komisją do spraw edukacji. Moja wizyta w Estonii po raz kolejny potwierdziła tę teorię.
W niedzielę Airedale wystawiały się pierwsze, o 10, więc chciałam wyjechać o 8. Przedtem musiałyśmy się spakować, zapłacić, no i przespacerować psy, więc budziki nastawiłyśmy wcześniutko.
Rano wszystko poszło gładko i kilka minut po ósmej byłyśmy już w drodze. Prowadził nas oczywiście niezawodny GPS i wkrótce byłyśmy na miejscu - halę rozpoznałam ze zdjęć, które oglądałam jeszcze przed wyjazdem. Ale przed halą - puchy!!! Chwile zwątpienia - czy to aby na pewno tutaj? - aż zobaczyłyśmy kilka osób z psami... Jeśli my jesteśmy w złym miejscu, to oni również... W końcu zdecydowałysmy się objechać halę dookoła i wszystko stało się jasne - parking, wraz z dwoma ogromnymi rosyjskimi autokarami i kilkunastoma innymi samochodami znajdował się na tyłach hali. Zaparkowałyśmy, jak się okazało, tuż obok znajomych Białorusinek i poszłyśmy sprawdzić, co się dzieje.
W korytarzu wejściowym do hali ustawiła się niewielka kolejka - większość osób czekało na otwarcie w samochodach lub autokarach. Dziwnym trafem znalazłysmy się z minio na początku tej kolejki i czekałyśmy sobie, obserwując, jak wprowadza się sekretariat i kontrola weterynaryjna. Wkrótce zaczęto nas wpuszczać; wszyscy zagraniczni wystawcy musieli odbierać numery w sekretariacie (pocztą nie przyszło nic i wiedziałam to z ich strony internetowej) i bałam się, że będzie tłok i zamieszanie. Ale okazało się, że wszystko szło bardzo sprawnie. W sekretariacie były trzy stanowiska - jedno dla wystawców z Estonii, drugie dla wystawców z Finlandii i trzecie dla reszty. My oczywiście ustawiłyśmy się w tym trzecim, gdzie okazało się, że nie ma naszego numerka... Ale szybka konsultacja z pozostałymi stanowiskami zlokalizowała go u Finów. Zaopatrzone w numerek i katalog poszłyśmy szukać naszego ringu i wybrać miejsce na nasze stanowisko. Gdy znalazłyśmy odpowiednie miejsce, zostawiłam tam minio w celu asekuracji tegoż , a sama wróciłam do samochodu po graty i psy, co oczywiście wymagało kilku wycieczek, ale w końcu cała nasza ferajna została zainstalowana pod trybunami na hali w pobliżu naszego ringu.
Była wtedy godzina 9 (halę otworzyli o 8.30) i do naszego występu pozostało jeszcze trochę czasu, więc zabrałam się za lekturę katalogu. Tam właśnie wyczytałam regulamin estońskich wystaw, niemal bezbłędnie przetłumaczony na angielski. Było tego aż dziesięć stron małym drukiem, więc lektura zajęła mi sporo czasu, ale w końcu zaczęłam kumać, co się działo poprzedniego dnia na ringach... Zauważyłam też, że nie ma w katalogu jednego z psów w klasie championów - białoruskiego Zw. Mł. z Bratysławy. Okazało się jednak, że to omyłka - pies był w komputerze organizatorów i miał być wystawiany.
Tymczasem zrobiła się godzina 9.30 - czas zacząć przygotowywać Guinnessa, którego w niedzielę, z przyczyn, których nie potrafię do końca wytłumaczyć, choć mam pewne podejrzenia, zgłosiłam nie do klasy championów, tylko do otwartej - wchodził więc na ring jako pierwszy, od razu porównywany z Saredon American Gangster. Pozostałe AT były już czesane na stołach ustawionych wokół ringu, więc i ja wrzuciłam mojego chłopczyka na stół i zaczęłam czesać. W tym momencie podszedł do nas jakis gość, w dżinsach i skurzanej kurtce zapiętej na zamek błyskawiczny pod samą szyję, i zaczął uważnie przyglądać się Guinnessowi. Po chwili poszedł sobie, a kilka minut później minio mówi -Patrz, ten gość ogląda wszystkie erdele po kolei - kto to jest? I rzeczywiście - wspomniany Pan chodził sobie od stolika do stolika i uważnie oglądał wszystkie erdele. -On mi wygląda znajomie - mówię. -Jakoś tak mi świta, że to chyba Rumun. Może z sędzią przyjechał? (Sędziować nas tego dnia miał Csaba Zsolt Lokadi z Rumunii). Więc gdy ów Pan podszedł do naszego stolika kolejny raz, postanowiłam do niego zagadać. -Do you speak English? -A little. -You look familiar; have we met before? - Maybe... odpowiedział Pan uśmiechając się tajemniczo i odszedł...
-Hej - mówi minio -a może to jest nasz sędzia? W tym momencie, tajemniczy pan wszedł na ring, rozpiął skurzaną kurtkę, spod której ukazał się krawat i marynarka... No i wszystko stało się jasne...
Sędziowanie zaczęło się od klasy otwartej psów, czyli nas i Gangstera. Według mnie, to tutaj spotkała nas najostrzejsza konkurencja. Pan sędzia oceniał bardzo dokładnie, swoimi gestami sugerując, co mu się w danym psie podobało, a co nie. Na przykład oba psy mocno objął za kufę, którą Guinness ma bardzo pełną; Gangsterowi poprawił osadzenie uszu... No i znów udało nam się wygrać rasę, choć zostałam mocno skrytykowana za trymowanie głowy, które według sędziego psuło Guinnessowi wyraz. Sędzia miał rację - ale ja ten wyraz przygotowuję na Crufts... Gdy powiedziałam mu o tym, on stwierdził, że nie odrośnie na czas - ale on nie zna Guinnessowej sierści - ja jestem spokojna, że odrośnie.
Ponieważ AT były oceniane jako pierwsze, zostało nam teraz bardzo dużo czasu czekania na grupę... Zwiedziłyśmy dokładnie halę, nawet kilka razy . Całe ringi wyłożone tu były fantastyczną, grubą gumową wykładziną - biegało się po tym cudnie i o żadnym ślizganiu się nie było mowy. minio przyuważyła stoisko z pucharami, a właściwie z pucharzątkami - okazało się, że przysługiwało nam takie pucharzątko za Zw. Rasy, należało tylko przedstawić kartę oceny. Zwiedziłysmy też stoiska handlowe, które znajdowały się na poziomie ringów, jak również na antresoli i w końcu ja zakupiłam fajną kamizelkę szkoleniową i trochę smakołyków Fish4Dogs, które moje psy uwielbiają, a które tam były znacznie tańsze niż w Polsce. Podobało mi się jeszcze kilka innych rzeczy, ale ta wycieczka i tak już była kosztowna, więc skończyło się na oglądaniu.
No i w końcu nadszedł czas na grupy... Guinness niestety miał już ewidentnie dość, był znudzony i tylko widok innych piesków poprawiał mu humor. Udało nam się zaliczyć finałową siódemkę, ale niestety mój chłopak nie prezentował się najlepiej. Nawet w ruchu, którym zazwyczaj zachwyca, tym razem ciągnął mocno w bok. Tak więc na finałowej siódemce się skończyło. Ciekawostką był fakt, że z lokatowej czwórki, jedynie zwycięska kerraczka była ta sama, co poprzedniego dnia - pozostałe psy na lokatach w grupie, a chyba nawet z całej finałowej siódemki, były innymi psami niż poprzedniego dnia (choć wydaje mi się, że skye był na pudle w obydwa dni, tyle że każdego dnia był to inny skye ). Natomiast cudna kerraczka wygrała BISa.
No i tym sposobem dotarliśmy do końca wystawy... Pogoda była tego dnia przepiękna, słoneczko świeciło i niebo było bezchmurne, ale poza krótkimi wypadami z psami na siku, nie miałyśmy okazji z tego skorzystać. Teraz też szybko zapakowałyśmy samochód, żeby jak najdłuższą część naszej podróży odbyć jeszcze za dnia. Naszym celem był Europa City Hotel w Rydze, gdzie miałyśmy spędzić noc.
cdn
|
|
Powrót do góry |
|
|
bo
Weteran
Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 5154
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany: Czw 8:42, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire, sędzia Csaba Zsolt Lokodi ma w zwyczaju oglądać psy przed sędziowaniem. Na ilu wystawach byłam, gdzie sędziował, zawsze robił obchód przed sędziowaniem lub przed grupą i to obojętnie co sędziuje
Widzę, że nie miałyście problemów czasowych w Estonii, o których my czasamy zapomninałyśmy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:57, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
bo napisał: |
Widzę, że nie miałyście problemów czasowych w Estonii, o których my czasamy zapomninałyśmy. | My przestawiłyśmy zegarki, gdy wjechałyśmy na Litwę (a przynajmniej niektóre zegarki), więc problemów czasowych nie było... Natomiast w zeszłym roku w Wilnie o mały włos nie przegapiłam występu, bo nie wiedziałam, że jest różnica czasu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
ibolya
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Czw 11:43, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire bardzo fajnie się czyta Twoją relację i można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć.
Dzięki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 12:17, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ibolya napisał: | Flaire bardzo fajnie się czyta Twoją relację i można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć. | Hihi, dzięki! Opowieść dobiega już końca.
Ryga jest miastem fajnych, tanich hoteli. Gdy szukałam miejsca, gdzie mogłybysmy się zatrzymać, wyskakiwało mi mnóstwo urokliwych hotelików na starówce za naprawdę małe pieniądze. Ale niestety, ja chciałam ominąć starówkę. Więdziałam, że przyjedziemy tam późno wieczorem, a wyjechać będziemy chciały wcześnie rano, więc chodziło o to, żeby jak najmniej zbaczać z drogi. I tym sposobem trafiłam na Europa City Hotel - trochę droższy, ale - wydawało się - wygodnie położony przy głównej trasie przez Rygę. Niepokoił mnie tylko jeden wpis w recenzjach, który twierdził, że jeśli nie wie się z góry, gdzie ten hotel jest, to na pewno się go nie znajdzie... Jednak uznałam, że jakoś damy sobie radę, więc zignorowałam ten wpis.
Wyjeżdżając z Tallina spróbowałam ustawić GPS na adres hotelu - no i problem - adres hotelu nie istniał w bazie AutoMapy. Ulica - tak; numer - nie. Ustawiłam więc ulicę i pojechaliśmy. Droga była pusta i sucha, więc juz przed 21 byłyśmy w Rydze. Tam, zatrzymałam się przy wjeździe na właściwą ulicę (szeroką i, jak się okazało, dłuuuugą) i wstąpiłam do otwartej kwiaciarni, żeby spytać o wskazówki. Właścicielka kwiaciarni, starsza Pani, nie mówiła po angielsku, ale pomógł mi jeden z klientów. Hotel znajdował się o jakieś 5 km dalej, po prawej - według mojego informatora, trudno go przeoczyć... No więc pojechaliśmy dalej i rzeczywiście, wkrótce byliśmy na miejscu. Wjechałam na kiepsko odśnieżony parking, zostawiłam minio w samochodzie i poszłam dowiedzieć się, co i jak. Rezerwacja była, pokój czekał na nas, wykupiłam jeszcze tylko miejsce parkingowe w garażu.
Pokój był miły, czysty i wygodny, typowy dla trzy-gwiazdkowego hotelu. Obie z minio byłysmy pdanięte, więc zaraz poszłyśmy spać... W telewizji szła chyba olimpiada, ale nie jestem pewna...
Następnego dnia znośne śniadanko (chociaż zabrakło mleka ) i w drogę. Z tej drogi powrotnej pamiętam bardzo mało - chyba powolutku zmagała mnie choroba... W końcu dojechaliśmy do polskiej granicy, gdzie w okolicy Suwałk zatrzymałam się na stacji benzynowej w celu odsikania wszystkich i chyba zatankowania. No i tam zmogło mnie na dobre - maleńki kryzys zdrowotny spowodował, że zmieniłyśmy się z minio za kierownicą. W fotelu pasażera przespałam się nieco i po godzinie-dwóch było juz lepiej, ale minio chciała prowadzić dalej, wiec tak już zostało. Początkowo myślałam, że zatrzymamy się na jakiś posiłek, ale minio ciągnęło do domu - zresztą, jak się okazało, słusznie, bo pozwoliło nam to dojechać do domu przed zmrokiem! Na miejscu u minio okazało się, że w czasie naszej nieobecności tak sypało, że jej ulica była nieprzejezdna. Wysadziłam ją więc na rogu, skąd jej małż pomógł jej zanieść rzeczy do domu, a ja pojechałam do siebie i padłam... Następnego dnia rano zmierzyłam temperaturę i zawlekłam się do lekarza, który zdiagnozował zapalenie oskrzeli i dał mnóstwo leków.
I tyle! Chciałabym mieć dla Was jakąś ciekawą puentę, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Więc chyba zakończę tak normalnie, bez fajerwerków, bo w końcu taka właśnie była cała ta wyprawa. W sumie nie wiem, co spowodowało, że końcowe moje wrażenia z tej wycieczki są tak pozytywne, bo nic szczególnego się nie wydarzyło...
Na koniec chciałam jeszcze tylko bardzo, bardzo podziękować minio za pomoc i towarzystwo. Ona pojechała tam tylko po to, żebym ja nie musiała jechać sama i bardzo jestem jej za to wdzięczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
minio
Gość
|
Wysłany: Czw 19:29, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
małż ??? To ja mam jakiegoś małża?
Nie ma co dziekować , wycieczka była pouczająca i miła
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flaire
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 10529
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:03, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
minio napisał: | małż ??? To ja mam jakiegoś małża? | A co, nie masz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
kudlaty
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:06, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire fajnie się czytało
minio chyba kiedyś opisywalas zdjęcie "miniaki"
|
|
Powrót do góry |
|
|
minio
Gość
|
Wysłany: Czw 22:50, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
kudłaty napisał: | Flaire fajnie się czytało
minio chyba kiedyś opisywalas zdjęcie "miniaki" |
a to nie ja tylko małż
Flaire jeśli ja moge być małżowiną to Krzysiek małżem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jura
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:09, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajna relacja Flaire, możesz spisywać pamiętniki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirion
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3989
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Pon 10:36, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Flaire, świetna relacja. Coś widzę, że ten system sędziowania podobny jak w Finlandii. Ja też tam w kółko byłam wywoływana na ring i nie rozumiałam , o co chodzi.
W skye terrierach, to tam pewnie też elita była. Z Helsinek 2 godziny promem. Znajome osoby widzę - Karina Kitti.
A co do tego angileskiego, to masz rację. W Holandii tez funkcjonuje system nadawania bez lektora i dubbingu i znajomość angielskiego jest powszechna i dobra.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|