Nie przeżyje kwarantanny bo niedoczołga się do miski!

korkowa

17 marca na drodze ekspresowej Katowice- Sosnowiec, na ul. Roździeńskiego koło IKEI potrącono psa, który próbował przedostać się na drugą stronę jezdni. Psina cudem uniknęła śmierci na miejscu. Obecnie jest w schronie w Sosnowcu, co nie wróży nic dobrego.
Pies ma najprawdopodobniej sparaliżowane tylne łapy. Nie chodzi, nie potrafi doczołgać się do miski z wodą i jeśli nikt mu nie pomoże najprawdopodobniej nie przeżyje kwarantanny. Psy w Sosnowcu dogorywają w samotności, nikt z pracowników im tam nie pomaga, wolontariusze są przepędzani.
Pies ma około 3 lat. Wielkości do kolana, umaszczenie rude, wychudzony.
HELP!!
Czy ktoś przygarnie go do DT?
Czy ktoś pomoże finansowo?
Potrzebne są pieniążki na diagnozę, rehabilitację, leki.
Nie wiem czy wydadzą go w ogóle z kwarantanny.
Macie jakiś pomysł??? Pozwolimy mu tam skonać?

W schronisku w Sosnowcu sa koszmarne warunki, nasza fundację przepędzili:
[link widoczny dla zalogowanych]
Koty umierają, psy są olewane....
Prosimy o pomoc w szukaniu DT, mamy już zebrane deklaracje ok 470zł, ale nie mamy pomysłu co robić!

Na razie zbieram tylko deklaracje, proszę o deklarowane kwoty pisać tu lub na PW, żebyśmy mieli obraz ile się uzbiera, prosze też pisać czy jest to deklaracja stała czy jednorazowa.

herba · Wysłany: Pią 18:41, 19 Mar 2010 Temat postu:

A czy zgłaszał kto problemowe schronisko do straży do zwierząt?
Jeśli jesteście w stanie udowodnić fakty zaniedbania zwierząt to może złożyć sprawę w prokuraturze?

My usiłujemy pomóc ale to schroniska dostają kasę od gmin ( i nie dla pięknych oczy)

korkowa · Wysłany: Sob 17:52, 20 Mar 2010 Temat postu:

Ze schroniskiem w Sosnowcu walczyła fundacja i radni, nic nie ruszyło.

Psa odebrał właściciel, była to sunia, uciekła z posesji...

zadziorny · Wysłany: Sob 20:55, 20 Mar 2010 Temat postu:

To chyba dobra wiadomość Cool

korkowa · Wysłany: Nie 11:11, 21 Mar 2010 Temat postu:

Dobra, jednak biorąc pod uwagę, że o 13 był wet, a rzekomo o 17 odebrała psa właścicielka, nabieramy podejrzeń, ale nic już nie można zrobić, jak tylko mieć nadzieję, że jednak właścicielka bardzo kochała suczkę.